niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 30


-Siostra, obudź się, już jest 10…- wyrwał mnie ze snu szepczący Alek. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. Rzeczywiście, było już sporo po dziesiątej. Mimo wszystko głośno ziewnęłam i znów się położyłam – Masz zamiar przespać ostatni dzień Twoich błogich wakacji? – zapytał szybko, tym razem głośniej. No co jak co, ale to zdanie bardziej mnie pobudziło.

-Było tak od razu, już wstaję – blado się uśmiechnęłam i usiadłam na łóżku –Ale jakby nie patrzeć to i tak będę się lenić, więc równocześnie mogę iść znowu spać. Na jedno wyjdzie – wyszczerzyłam się w stronę brata, ten tylko się odwrócił i podszedł do mnie szybko.

-Cywilizuj się, a nie będziesz mi tu spać – zaczął mnie łaskotać, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, aby uniknąć jego łaskotek szybko wskoczyłam pod kołdrę i opatuliłam się nią z każdej strony. No, niezły kokon, niezły. Teraz to ja mogę spokojnie spać.

-Tak się kochana bawić nie będziemy – powiedział głośno i jednym ruchem zdarł ze mnie kołdrę –Wstajesz z łóżka albo pożałujesz, że tego nie zrobiłaś….

-Braaaaacie, 10 minut…- jęknęłam błagalnie nie otwierając oczu.

-Miałaś wybór – powiedział cicho, zbliżając się do mnie. Szybko wziął mnie na ręce i wyszedł z mojego pokoju. Zaczęłam go dźgać w żebra, ale nie przestawał. Doszedł do łazienki, nie miałam zielonego pojęcia co zrobi. Wszedł do pomieszczenia, otworzył prysznic, jednym ruchem mnie do niego włożył i odkręcił zimną wodę. Miałam ochotę go zabić. Mimo iż lubiłam zimne prysznice, ten był dla mnie koszmarny, być może dlatego, że był taki niespodziewany. Po kilku sekundach się otrząsnęłam i zauważyłam, że w łazience stoi Alek. Szybko otworzyłam drzwi do kabiny, chwyciłam za baterię łazienkową i to teraz on był cały mokry.

-Żałujesz swej decyzji bracie? – zapytałam mokrego Alka odkładając baterię na swoje miejsce i wychodząc spod prysznica.

-Nie – wyszczerzył się.

-Głupek..

-To poranną toaletę masz z głowy. Jak się wysuszę to zapraszam do kuchni na śniadanko – uśmiechnął się i wyszedł do swojej sypialni. Ja natomiast szybko pobiegłam do swojego pokoju po suche rzeczy, zostawiając przy tym mokre ślady na podłodze. Wysuszona, ubrana w bordowe rurki i czarny sweter typu over-size wyszłam z pomieszczenia. Przy okazji posprzątałam łazienkę po dzisiejszej „bitwie”. Wychodząc z niej poczułam zapach jajecznicy dobiegający z kuchni. Szybko się tam udałam, miałam rację, kochany braciszek zrobił mi jajecznice na śniadanie.

-No no, robisz postępy. Tym razem jajek nie spaliłeś – zaśmiałam się wyjmując talerze z szafki.

-Będziesz mi to teraz wypominać? – zaśmiał się i wyłożył posiłek.

-Jak tylko nadarzy się okazja, to tak. –odparłam z uśmiechem sięgając po ketchup. Chwilę potem już we dwójkę zajadaliśmy się jajecznicą –Wiesz co, jeszcze kilka miesięcy praktyki i może będziesz umiał naleśniki zrobić – powiedziałam zwracając się do brata. No jajecznica mu wyjątkowo dobra wyszła. On tylko posłał mi tylko spojrzenie w stylu „are you fucking kidding me”.

-To zdarzy się szybciej niż Ci się wydaje – odparł po chwili –Mam pomysł…

-No oświeć mnie .

-Może zaprosimy chłopaków z drużyny na wieczór?

-Impreza? Mam jutro wykłady ciołku. Musze wcześniej wstać – podeszłam do umywalki odstawiając brudne talerze.

-Żadna impreza, posiedzimy, pogadamy, tyle – Alek powtórzył moją czynność i też odstawił swój talerz.

-Dobra, ale tylko do 24…- głęboko westchnęłam. Brat się nieźle ucieszył i w podskokach poleciał po telefon aby zaprosić chłopaków. Ja w tym czasie posprzątałam po śniadaniu. Z tego co mi wiadomo to dzisiaj ma przyjść Zbyszek, Krzysiek, Kosa, Piter, Paul i kilku innych. No sporo będzie tych dwumetrowców w naszym skromnym mieszkanku. Nie wiem czy się pomieścimy, no ale co tam, raz się żyję. Może mnie nie zmiażdżą.

-A Kasia przyjdzie? – zapytałam z nadzieją w głosie. Jakby przyszła to mogłabym z kimś normalnie, spokojnie pogadać.

-Nie, pojechała do rodziny do Lublina, przyjedzie z dwa dni. Mówiła Ci przecież, że wyjeżdża.

-Ano tak, przepraszam. Zapomniałam – głośno westchnęłam –To o której przyjdą chłopaki? – zapytałam ścierając blat kuchenny.

-Na 19 – wyszczerzył się a potem poległ na kanapie przed telewizorem.

-Leniuchu, pomógłbyś mi może trochę, co?

-Wiesz, robienie śniadania i pilnowanie aby jajka się nie spaliły odebrało mi wszelkie siły…- westchnął i rozluźnił swe dolne kończyny, potocznie zwane przeze mnie „girami”.

-No to dzwonię do chłopaków, żeby nie przychodzili – wyszczerzyłam się i podbiegłam do telefonu.

-Hola, hola! To jest szantaż emocjonalny! – uśmiechnął się i zarówno zaniepokoił bo szybko wstał z kanapy.

-A mam jakieś inne wyjście? – zapytałam ironicznie wystukując numer do Krzyśka.

-No dooobra. Idę po odkurzacz..- głośno westchnął i poszedł w kierunku sypialni. Toto to ja rozumiem. Wyszczerzyłam się sam do siebie, włączyłam Vive i ruszyłam sprzątać salon. Szybko wszystko wysprzątałam, wyodkurzałam, oczywiście z pomocą Alka, żeby nie było. Po wysprzątaniu całego mieszkania, zorientowaliśmy się, że zbliża się 15. Nadszedł czas abym zajęła się przekąskami. Zrobiłam dla chłopaków mnóstwo ciast, ciasteczek no i kilka sałatek. Po pieczeniu tym razem to ja poległam przed telewizorem i włączyłam sobie jakąś brazylijską telenowelę. Po 10 minutach byłam już na tyle nią znudzona, że całkowicie wyłączyłam telewizor i poszłam się przebrać. W łazience zmyłam z siebie dotychczasowy makijaż i zrobiłam nowy. Z włosami nic nie robiłam, tylko je dokładnie rozczesałam i rozpuściłam. Co do kwestii ubioru, to długo się nad nim zastanawiałam. Wybrałam jednak, szary sweter over-size, kolorowe legginsy we wzorki i czarne Conversy. Na luzie i w miarę ładnie. W tym zestawie będę się dobrze czuć. Wyszłam z łazienki i skierowałam się w kierunku salonu. Alek leżał rozwalony na kanapie popijając jakiś sok. Dołączyłam do niego po czym włączyłam telewizor. Błagam niech leci tym razem coś ciekawego – pomyślałam. Taaaa, akurat. Kolejna dawka Brazylijczyków, nie dziękuję.

-Idziesz ze mną do sklepu? – zapytał schodząc z kanapy.

-A po co do sklepu? Przecież mamy wszystko – zmarszczyłam brwi i uważnie mu się przyjrzałam.

-Monopolowego siostra..- mrugnął okiem.

-Ale ty nie możesz pić! Jak się trener dowie to będziesz miał przekichane! – wydarłam się na brata.

-Spoko, luz. O niczym się nie dowie. Spokój siostra.. jedno piwko jeszcze nikomu nie zaszkodziło – powiedział zakładając buty – To co? Idziesz ze mną?

-W sumie to i tak nie mam nic do roboty, idę! – powiedziałam z uśmiechem i poszłam założyć ramoneskę –Ale ja nie piję. Pamiętaj o tym..

-Czyżby siostra-abstynent ? – uśmiechnął się szyderczo i wyszedł z mieszkania.

-No ktoś w tym domu musi nim być – wyszczerzyłam się i ubrałam botki. Po chwili dołączyłam do Alka, szybko zamknęliśmy drzwi i zeszliśmy na dół.

-Cholera! – powiedział dość głośno, mocno zirytowany Alek.

-Co znowu?

-Pieniądze…- złapał się za głowę a ja strzeliłam tak zwanego „faceplama”.

-Ruszaj dupsko i heja na górę! – wskazałam palcem na schody. Alek szybko po nich wbiegł i po kilku minutach był z powrotem – Zamknąłeś mnie mieszkanie? – zapytałam po chwili.

-Zabij mnie…- strzeliłam kolejnego faceplama.

-Czasami mam taką ochotę – głośno westchnęłam i tym razem sama ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych. Na Alka nie musiałam długo czekać gdyż szybko się koło mnie zjawił. Razem wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy w kierunku ukochanego sklepu mojego brata. Podczas spaceru zauważyliśmy kilka znajomych twarzy na horyzoncie.


4 komentarze: