-Siostra, obudź się, już jest 10…- wyrwał mnie ze snu szepczący
Alek. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. Rzeczywiście, było już sporo po
dziesiątej. Mimo wszystko głośno ziewnęłam i znów się położyłam – Masz zamiar
przespać ostatni dzień Twoich błogich wakacji? – zapytał szybko, tym razem
głośniej. No co jak co, ale to zdanie bardziej mnie pobudziło.
-Było tak od razu, już wstaję – blado się uśmiechnęłam i
usiadłam na łóżku –Ale jakby nie patrzeć to i tak będę się lenić, więc
równocześnie mogę iść znowu spać. Na jedno wyjdzie – wyszczerzyłam się w stronę
brata, ten tylko się odwrócił i podszedł do mnie szybko.
-Cywilizuj się, a nie będziesz mi tu spać – zaczął mnie
łaskotać, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, aby uniknąć jego łaskotek
szybko wskoczyłam pod kołdrę i opatuliłam się nią z każdej strony. No, niezły
kokon, niezły. Teraz to ja mogę spokojnie spać.
-Tak się kochana bawić nie będziemy – powiedział głośno i
jednym ruchem zdarł ze mnie kołdrę –Wstajesz z łóżka albo pożałujesz, że tego
nie zrobiłaś….
-Braaaaacie, 10 minut…- jęknęłam błagalnie nie otwierając
oczu.
-Miałaś wybór – powiedział cicho, zbliżając się do mnie.
Szybko wziął mnie na ręce i wyszedł z mojego pokoju. Zaczęłam go dźgać w żebra,
ale nie przestawał. Doszedł do łazienki, nie miałam zielonego pojęcia co zrobi.
Wszedł do pomieszczenia, otworzył prysznic, jednym ruchem mnie do niego włożył
i odkręcił zimną wodę. Miałam ochotę go zabić. Mimo iż lubiłam zimne prysznice,
ten był dla mnie koszmarny, być może dlatego, że był taki niespodziewany. Po
kilku sekundach się otrząsnęłam i zauważyłam, że w łazience stoi Alek. Szybko
otworzyłam drzwi do kabiny, chwyciłam za baterię łazienkową i to teraz on był
cały mokry.
-Żałujesz swej decyzji bracie? – zapytałam mokrego Alka
odkładając baterię na swoje miejsce i wychodząc spod prysznica.
-Nie – wyszczerzył się.
-Głupek..
-To poranną toaletę masz z głowy. Jak się wysuszę to
zapraszam do kuchni na śniadanko – uśmiechnął się i wyszedł do swojej sypialni.
Ja natomiast szybko pobiegłam do swojego pokoju po suche rzeczy, zostawiając
przy tym mokre ślady na podłodze. Wysuszona, ubrana w bordowe rurki i czarny
sweter typu over-size wyszłam z pomieszczenia. Przy okazji posprzątałam
łazienkę po dzisiejszej „bitwie”. Wychodząc z niej poczułam zapach jajecznicy
dobiegający z kuchni. Szybko się tam udałam, miałam rację, kochany braciszek
zrobił mi jajecznice na śniadanie.
-No no, robisz postępy. Tym razem jajek nie spaliłeś –
zaśmiałam się wyjmując talerze z szafki.
-Będziesz mi to teraz wypominać? – zaśmiał się i wyłożył
posiłek.
-Jak tylko nadarzy się okazja, to tak. –odparłam z uśmiechem
sięgając po ketchup. Chwilę potem już we dwójkę zajadaliśmy się jajecznicą
–Wiesz co, jeszcze kilka miesięcy praktyki i może będziesz umiał naleśniki
zrobić – powiedziałam zwracając się do brata. No jajecznica mu wyjątkowo dobra
wyszła. On tylko posłał mi tylko spojrzenie w stylu „are you fucking kidding
me”.
-To zdarzy się szybciej niż Ci się wydaje – odparł po chwili
–Mam pomysł…
-No oświeć mnie .
-Może zaprosimy chłopaków z drużyny na wieczór?
-Impreza? Mam jutro wykłady ciołku. Musze wcześniej wstać –
podeszłam do umywalki odstawiając brudne talerze.
-Żadna impreza, posiedzimy, pogadamy, tyle – Alek powtórzył
moją czynność i też odstawił swój talerz.
-Dobra, ale tylko do 24…- głęboko westchnęłam. Brat się
nieźle ucieszył i w podskokach poleciał po telefon aby zaprosić chłopaków. Ja w
tym czasie posprzątałam po śniadaniu. Z tego co mi wiadomo to dzisiaj ma
przyjść Zbyszek, Krzysiek, Kosa, Piter, Paul i kilku innych. No sporo będzie
tych dwumetrowców w naszym skromnym mieszkanku. Nie wiem czy się pomieścimy, no
ale co tam, raz się żyję. Może mnie nie zmiażdżą.
-A Kasia przyjdzie? – zapytałam z nadzieją w głosie. Jakby
przyszła to mogłabym z kimś normalnie, spokojnie pogadać.
-Nie, pojechała do rodziny do Lublina, przyjedzie z dwa dni.
Mówiła Ci przecież, że wyjeżdża.
-Ano tak, przepraszam. Zapomniałam – głośno westchnęłam –To
o której przyjdą chłopaki? – zapytałam ścierając blat kuchenny.
-Na 19 – wyszczerzył się a potem poległ na kanapie przed
telewizorem.
-Leniuchu, pomógłbyś mi może trochę, co?
-Wiesz, robienie śniadania i pilnowanie aby jajka się nie
spaliły odebrało mi wszelkie siły…- westchnął i rozluźnił swe dolne
kończyny, potocznie zwane przeze mnie „girami”.
-No to dzwonię do chłopaków, żeby nie przychodzili –
wyszczerzyłam się i podbiegłam do telefonu.
-Hola, hola! To jest szantaż emocjonalny! – uśmiechnął się i
zarówno zaniepokoił bo szybko wstał z kanapy.
-A mam jakieś inne wyjście? – zapytałam ironicznie
wystukując numer do Krzyśka.
-No dooobra. Idę po odkurzacz..- głośno westchnął i poszedł
w kierunku sypialni. Toto to ja rozumiem. Wyszczerzyłam się sam do siebie,
włączyłam Vive i ruszyłam sprzątać salon. Szybko wszystko wysprzątałam,
wyodkurzałam, oczywiście z pomocą Alka, żeby nie było. Po wysprzątaniu całego
mieszkania, zorientowaliśmy się, że zbliża się 15. Nadszedł czas abym zajęła
się przekąskami. Zrobiłam dla chłopaków mnóstwo ciast, ciasteczek no i kilka
sałatek. Po pieczeniu tym razem to ja poległam przed telewizorem i włączyłam
sobie jakąś brazylijską telenowelę. Po 10 minutach byłam już na tyle nią
znudzona, że całkowicie wyłączyłam telewizor i poszłam się przebrać. W łazience
zmyłam z siebie dotychczasowy makijaż i zrobiłam nowy. Z włosami nic nie
robiłam, tylko je dokładnie rozczesałam i rozpuściłam. Co do kwestii ubioru, to
długo się nad nim zastanawiałam. Wybrałam jednak, szary sweter over-size,
kolorowe legginsy we wzorki i czarne Conversy. Na luzie i w miarę ładnie. W tym
zestawie będę się dobrze czuć. Wyszłam z łazienki i skierowałam się w kierunku
salonu. Alek leżał rozwalony na kanapie popijając jakiś sok. Dołączyłam do
niego po czym włączyłam telewizor. Błagam niech leci tym razem coś ciekawego –
pomyślałam. Taaaa, akurat. Kolejna dawka Brazylijczyków, nie dziękuję.
-Idziesz ze mną do sklepu? – zapytał schodząc z kanapy.
-A po co do sklepu? Przecież mamy wszystko – zmarszczyłam
brwi i uważnie mu się przyjrzałam.
-Monopolowego siostra..- mrugnął okiem.
-Ale ty nie możesz pić! Jak się trener dowie to będziesz
miał przekichane! – wydarłam się na brata.
-Spoko, luz. O niczym się nie dowie. Spokój siostra.. jedno
piwko jeszcze nikomu nie zaszkodziło – powiedział zakładając buty – To co?
Idziesz ze mną?
-W sumie to i tak nie mam nic do roboty, idę! – powiedziałam
z uśmiechem i poszłam założyć ramoneskę –Ale ja nie piję. Pamiętaj o tym..
-Czyżby siostra-abstynent ? – uśmiechnął się szyderczo i
wyszedł z mieszkania.
-No ktoś w tym domu musi nim być – wyszczerzyłam się i
ubrałam botki. Po chwili dołączyłam do Alka, szybko zamknęliśmy drzwi i
zeszliśmy na dół.
-Cholera! – powiedział dość głośno, mocno zirytowany Alek.
-Co znowu?
-Pieniądze…- złapał się za głowę a ja strzeliłam tak zwanego
„faceplama”.
-Ruszaj dupsko i heja na górę! – wskazałam palcem na schody.
Alek szybko po nich wbiegł i po kilku minutach był z powrotem – Zamknąłeś mnie
mieszkanie? – zapytałam po chwili.
-Zabij mnie…- strzeliłam kolejnego faceplama.
-Czasami mam taką ochotę – głośno westchnęłam i tym razem
sama ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych. Na Alka nie musiałam długo czekać
gdyż szybko się koło mnie zjawił. Razem wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy w
kierunku ukochanego sklepu mojego brata. Podczas spaceru zauważyliśmy kilka
znajomych twarzy na horyzoncie.
Super rozdział.Zapraszam http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńZajrzymy ;>
Kiedy kolejny rozdział?!
OdpowiedzUsuńW czwartek o 18 :)
Usuń