niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 22


Zobaczyłam ich razem, szczęśliwych.  Zbyszek podniósł ją i zakręcił kilka razy wokół własnej osi, po czym postawił na ziemi ,delikatnie pogłaskał po policzku i przyciągnął do siebie. Wsadził rękę w jej gęste włosy i błądził po całej głowie. Po chwili z siłą wpił się w jej usta i już pogrążyli się w namiętnym pocałunku. Ona błądziła ręką po jego torsie, skrytym za bawełnianą koszulką. W tym momencie, przestrzenie między nimi były milimetrowe. Po chwili Magda chwyciła Zbyszka z zapałem za kark i mocna przyciągnęła do siebie.

-Popatrz kochanie, Twoja dawna miłość przyszła – uśmiechnęła się szydersko gdy tylko mnie zobaczyła. Po czym spojrzała w oczy Bartmana i złożyła na jego ustach kolejny pocałunek. Odwróciłam wzrok, ten widok mnie najzwyczajniej w świecie bolał. On jest z nią szczęśliwy, kocha ją, a mówił, że nie mają nic wspólnego.

-I co, zazdrosna? Zbyszek jest mój, możesz sobie o nim tylko pomarzyć – wysyczała i spojrzała mi głęboko w oczy. Moje ciało przeszedł nieprzyjemny chłód.
-Zbyszek? – powiedziałam łamiącym się głosem.

-Co chcesz? – odparł oschle.

-Ty..Ty ją kochasz? – zapytałam się go, patrząc mu się głęboko w oczy. Chciałam wypatrzyć w nich jakiekolwiek emocje, ale one były takie nijakie, puste.

-Kocham, jest dla mnie wszystkim, rozumiesz? WSZYSTKIM. Nie to co ty, Białoruski śmieciu, jak ja mogłem Cię w ogóle kochać – prychnął i odwrócił się do Magdy. Na jej twarzy widniał szyderczy uśmiech, uważnie mi się przyglądała po czym wybuchnęła głośnym śmiechem i objęła kark Bartmana. Tym razem to ja się jej uważnie przypatrzyłam. Po chwili doznałam szoku. U Magdy, na placu prawej ręki widniał pierścionek z brylantem.

-Zaręczyliście się? – powoi to z siebie wydukałam.

-Wiesz, ten pierścionek był akurat dla Ciebie kupiony, ale sądzę, że na ręce mojej przyszłej żony będzie zdecydowanie lepiej wyglądał. Prawda Pani Bartman? – zwrócił się z uśmiechem do Magdy, ta nic nie odpowiedziała, cały czas się ze mnie śmiała. Dalej nie mogłam tego wytrzymać, oczy zaszły mi łzami, czułam się rozbita i przede wszystkim nieszczęśliwa. Szybko zakryłam twarz aby nie widzieli moich łez. Nie wiele się na to zdało gdyż po chwili razem zaczęli się ze mnie śmiać.

-Tak naprawdę…to nigdy Cię nie kochałem…. - w tamtej chwili zamarłam. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Szybko wybiegłam z parku ciągle płacząc i bijąc się z myślami. Kochałam go, a on wypowiedział takie słowa. Co ja takiego zrobiłam?! Byłam dla niego dobra, wytrzymywałam wszystkie jego humory, pocieszałam w trudnych chwilach. Było nam razem dobrze, dlaczego on to zrobił!?
       
                                                                    ***

-Ola! Obudź się! Proszę Cię! – przetarłam oczy, zobaczyłam Alka i lęk wyrysowany na jego twarzy. Cieszyłam się, z mojej pobudki i tego, że widzę mojego braciszka – Nareszcie, bałem się o Ciebie siostra…

-Zły sen, nic więcej..
-No widzę, że zły. Płakałaś i krzyczałaś tak głośno, że aż mnie obudziłaś. No i szybko przybiegłem, spodziewałem się najgorszego…

-Obudziłam? To która jest godzina? – zapytałam zdziwiona.
-Dochodzi 3.

-Przepraszam.  Ale to było straszne..- nie wiadomo kiedy oczy znowu zaszły mi łzami.
-Co ci się śniło? – zapytał czule ze smutkiem w głosie. Przysiadł na moje łóżko i mocno mnie przytulił. W tym momencie łzy zaczęły  mi płynąć po policzkach jeszcze bardziej. –Heeeej, ale nie płacz już…bo ja zacznę płakać! – zrobił minę w podkówkę, co mnie rozśmieszyło, nie powiem.

-Szantaż emocjonalny? – blado się uśmiechnęłam.

-Tak, jakby. Ale działa! – wyszczerzył się. – A teraz nie płacz – otarł swoim rękawem mój policzek.

-Śnił mi się Zbyszek i Magda. Byli parą, szczęśliwi, zakochani i …zaręczeni – powiedziałam ze smutkiem tak, jakby to była rzeczywistość.
-Eeeej, przecież to nigdy się nie wydarzy. To tylko twoja wyobraźnia…

-Wiem, ale to wszystko było takie realne. A najgorsze było w tym to, że…że Zbyszek powiedział, że mnie nie kocha i nigdy nie kochał… - wtedy wybuchnęłam płaczem i jeszcze mocniej wtuliłam się w brata, ten tylko głaskał moją głowę i uciszał.
-To już totalna bzdura, wiesz, że Zbyszek Cię kocha, skoczyłby za Tobą w ogień!

-Może to są tylko moje obawy…- ponownie się wtuliłam w brata. Czułam się bezpiecznie-Alek?

-Tak?

-Będziesz dzisiaj spał ze mną? Będę czuła się bezpieczniej..

-Pewnie – uśmiechnął się szeroko i wskoczył pod kołdrę. Położyłam się koło niego i wtuliłam. Był taki ciepły, miękki. Oczy same mi się zamykały, płacz wyczerpał ze mnie wszystkie siły.
-Dziękuję – szepnęłam.

-Za co?
-Za to, że jesteś przy mnie…

-...zawsze będę – mocniej się w niego wtuliłam i przymknęłam oczy, po chwili poczułam jak pocałował mnie w czoło. Nie minęły 2 minuty a ja już usnęłam.

Gdy się obudziłam, brat dalej przy mnie był, spał sobie w najlepsze. Szybko i zręcznie wymknęłam się spod kołdry do kuchni. Chciałam zrobić śniadanie Alkowi w ramach „podzięki” . Zdecydowałam, że zrobię mu omlet ze szczypiorkiem i pomidorami, taki jaki on lubi najbardziej. Szybko założyłam na siebie fartuch i nastawiłam wodę na kawę. Po kilku minutach mojego kucharzenia w kuchni pojawił się Alek. Zaspany i zarazem zdziwiony. Nie powiem, śmieszny widok.
-Buuuu, to miała być niespodzianka – zrobiłam minę w podkówkę i uśmiechnęłam się szeroko.

-Była, obudził mnie przekuszący zapach. Od razu poznałem, że to omlety. Nareszcie, dawno ich nie jadłem – powiedział z uśmiechem i podszedł do blatu kuchennego po talerze i rozłożył je na stole. Podałam nasze śniadanie i razem zjedliśmy je rozmawiając i śmiejąc się.

-Humor się poprawił, co?  - powiedział nagle z uśmiechem na twarzy. Rzeczywiście, zapomniałam o tym złym śnie.
-Cieszę się z tego powodu. Nie wiem co by było później gdybyś mnie nie obudził. To było straszne..

-Wróciłaś do rzeczywistości, z tego jestem zadowolony – uśmiechnął się blado. – Dziękuję z pyszne śniadanko siostra, ale ja musze się już zbierać, mam trening za godzinkę także wiesz, muszę się już zbierać powoli – mrugnął okiem i poszedł w stronę swojej sypialni.

-Ale masz tylko 10 minut drogi…

-Taaak, ale chciałem jeszcze do Kaśki wpaść na chwilę – ukazał rząd swoich białych zębów i poszedł się przebrać.

-Aaaa, rozumiem.  – ucieszyłam się, że układa im się razem. -Na którą będziesz w domu? – zapytałam brata biorąc do ust ostatni kawałek omleta.

-15…to Ty ze mną nie jedziesz na trening? – był nieco zdziwiony.

-Nieee, dzisiaj nie. Chcę dzisiaj sama posiedzieć i się ponudzić – wyszczerzyłam się do właśnie wychodzącego brata.

-Spoooko. To do 15!

-Pozdrów Kaśkę – krzyknęłam a zaraz po tym Alek wyszedł z mieszkania. Dzisiaj nie miałam ochoty na jakiekolwiek spotkania, wolałam pooglądać jakieś nudne seriale w telewizji i pojeść trochę czekolady.


Tymczasem u Zbyszka

Zobaczyłem Alka, ale tym razem samego. Nie było przy nim Oli, myślałem, że przyjdzie.

-No siema stary, jest Ola?
-Dzisiaj nie, została w domu, a co?
-Nic, nic. Po prostu przyzwyczaiłem się, że jest na naszych treningach dosyć często i jest teraz tak pusto bez niej.
-Rozumiem. Ola by przyszła, ale nie miała humoru zbytnio i wiesz, chciała zostać sama – powiedział wiążąc swoje buty. Czyżby Ola miała jakieś problemy?
-Stało się coś? – zapytałem zaniepokojony. Przecież powiedziałby mi gdyby coś było nie tak.
-Nie będę się mieszać w wasze sprawy bo jeszcze mnie siostrunia ochrzci. Sam do niej zadzwoń czy coś, to się dowiesz – Co to miało znaczyć „wasze sprawy”? Musze szybko do niej zadzwonić.
-Stęskniłeś się? – Alek zaczął się szczerzyć gdy wyciągnąłem telefon z kieszeni.

-No nie widziałem jej kilkanaście godzi i już się stęskniłem – uśmiechnąłem się szeroko – Twoja siostra jest świetna. Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ona – powiedziałem wybierając jej numer.

Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, ona nie odbiera. Byłem coraz bardziej zaniepokojony. Może stało się coś złego? A może to ja popełniłem jakiś błąd. Tak czy siak zostawiłem jej wiadomość na poczcie. Nie wiem czy zadzwoni. W każdym razie na treningu nie szło mi zbyt dobrze, byłem rozkojarzony i nie mogłem skupić się na ćwiczeniach. Nareszcie, trener zarządził przerwę. Szybko pobiegłem do szatni aby sprawdzić telefon, zero nowych wiadomości ani nowych połączeń.

-Cholera – syknąłem, myślałem, ze nie ma nikogo w szatni, jednakże się myliłem. Do pomieszczenia właśnie wchodził Alek.

-Co się znowu stało? – zapytał ze zdziwieniem.

-Ola nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms-y, nie wiem co się mogło stać.

-Zbyszek, nic poważnego się nie stało, wyluzuj.

-Taaa, łatwo Ci mówić – prychnąłem.

-Ale naprawdę. Jak chcesz to przyjedź do nas po treningu. Porozmawiasz z nią o wszystkim.
-Okej, może masz rację – kiwnąłem głową i wróciłem z kumplem na halę.

10 komentarzy:

  1. Super rożdizł:) Bardzo mi się podobał.Czekam na następne

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje opowiadanie jest coraz lepsze :D nie moge sie doczekac nastepnego rozdziału ;p Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam miło czytać tak miłe komentarze ;)
      Dziękujemy i pozdrawiamy! :)

      Usuń
  3. Ta wyżej dobrze gada, polać jej!
    Kiedy następny rozdział?

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah :D Już dzisiaj o 18 :D
      Również pozdrawiamy :)

      Usuń
  4. kiedy następny rożdział ?

    OdpowiedzUsuń
  5. z każdym rozdziałem coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie :))

    OdpowiedzUsuń