-Polubiła Cię – uśmiechnęłam się do Zbyszka.
-W dość nietypowych warunkach się poznaliśmy.
-Szpital…no niezbyt. Ważne, że w ogóle ją poznałeś
–powiedziałam po czym przetarłam oczy.
-Kawa nic nie dała co nie? – zaśmiał się.
-No widocznie jakoś nie, za to po Tobie już nie widać
zmęczenia.
-Na mnie chyba działa. Kimnij się. Obudzę Cię jak
będziemy na miejscu.
-Nieeeeee, wytrzymam – powiedziałam.
Spać oczywiście mi się chciało tyle, że musiałam dotrzymać
towarzystwa Zbyszkowi. Uważać, na to aby nie zasnął przed kierownicą. Włączyłam
radio, odśpiewaliśmy razem kilka piosenek, lecz po pewnym czasie się zmęczyłam.
Tak, zmęczyłam się śpiewaniem. Dziwne, ale prawdziwe. Rozsiadłam się wygodnie w
fotelu i patrzyłam w okno. Na puszczanej właśnie stacji leciała piosenka, która
przypomniała mi Iwana. Od razu zaczęłam obmyślać całą sytuację ze szpitala. I
to co z "nami" dalej będzie. Nie wiem kiedy usnęłam. Obudziły mnie
jednak drgania. Pomyślałam o tym, że mogło się coś stać. Szybko się ocknęłam i
spojrzałam na Zbyszka.
-Obudziłem Cię? Przepraszam, złapałem pobocze – uśmiechnął
się blado. Tym razem widziałam, że jest zmęczony – Już jesteśmy w Rzeszowie, za
kilkanaście minut będziesz już u siebie w łóżeczku.
-Coooo? To ile ja spałam? – zapytałam zdziwiona.
-Parę godzinek.
Zbyszek podjechał pod moje mieszkanie. Szybko wysiadł
z samochodu i otworzył mi drzwi.
-Jesteś zmęczony, wracaj do domu. Nie musisz mnie
odprowadzać pod same drzwi – pocałowałam go w policzek.
-Ale ja chcę, chcę spędzać z Tobą każdą możliwą
chwilę. Jestem wtedy szczęśliwy…
-…ale zmęczony – przerwałam mu i się
wyszczerzyłam.
-Nie, nie.
-No tak…wyczerpany – tym bardziej się uśmiechnęłam i
przyciągnęłam Zbyszka do siebie. Mocno go przytuliłam i pocałowałam – Jedź do
domu zrób to dla mnie.
-Już, moja księżniczko.
-Spać gamoniu – nakazałam mu po czym się zaśmiałam i
weszłam do budynku.
-Będę tęsknić! – usłyszałam głos Zbyszka i dźwięk odpalanego
samochodu. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zaczęłam wchodzić na 3 piętro. Po
złapaniu niezłej zadyszki dotarłam pod swoje mieszkanie. Pech chciał, że nie
wzięłam kluczy. Dobijałam się do drzwi. Nikt nie otwierał. Wszystko wskazywało
na to, że Alka nie ma w domu. Dziwne, o tej porze zawsze ogląda telewizję. Nie
pozostało mi nic innego niż czekanie na niego na klatce. Rozłożyłam się na niej
wygodnie. Siedziałam tam dobre pół godziny. Jego nadal nie było. Po pewnym
czasie stwierdziłam, że wyjmę IPoda. Jednakże długo się nim nie nacieszyłam bo zauważyłam
Alka. Zdziwił się widząc mnie na klatce.
-A ty nie w mieszkaniu? – zapytał dociekliwie.
-Chciałam Ci się o to samo zapytać. Gdzie się
szlajasz? – uśmiechnęłam się i wstałam z podłogi.
-Byłem na piwku… - szamotał się, był lekko zdenerwowany.
-Ehe, a z kim jeśli można wiedzieć?
-Z Grześkiem…koniec przesłuchania, co to W11? Wchodzisz do
mieszkania czy chcesz tutaj spędzić noc? – zapytał szybko otwierając drzwi do
mieszkania.
-No dobra, wchodźmy.. – weszłam do przedpokoju. Zdjęłam
płaszcz i buty. Torebkę rzuciłam na blat kuchenny.
-Jesteś głodna? – zapytał.
-Zmęczona raczej, ale głodna też – blado się uśmiechnęłam.
-A to zaraz zrobię nam kilka kanapek – wyszczerzył się- A
jak Iwan?
-Znowu się z nim pokłóciłam, nie sądzę, żeby nasza przyjaźń
przetrwała… ale jeśli chodzi o jego stan zdrowia, to jest stabilny –
powiedziałam ze smutkiem w głosie.
-Nigdy go nie lubiłem – odparł szybko.
-Faceci to świnie…- powiedziałam do brata.
-Dzięki – odburknął i odwrócił się w drugą stronę z miną
a’la foch forever.
-Jest wyjątek.. – powiedziałam uśmiechając się.
-Wiedziałem, że mnie kochasz – od razu się mu się twarz
rozpromieniła.
-Chodziło mi o Zbyszka…- wyszczerzyłam się i zaczęłam się z
niego śmiać.
-Nara, od dzisiaj robisz sobie sama kanapki.
-Żartowałam, są dwa wyjątki – poczochrałam jego włosy.
Złapałam szklankę soku pomarańczowego i poszłam z nią do
pokoju. Szykowałam się do kąpieli. W drzwiach zobaczyłam Alka.
– Wiesz młoda? Cieszę
się, że jesteś ze Zbyszkiem, naprawdę – powiedział z uśmiechem.
-To nawet nie wiesz jaka ja jestem szczęśliwa – miałam
zacząć monolog lecz przerwał mi dźwięk telefonu. Nie mojego, Alka. O dziwo jego
komórka znajdowała się w moim pokoju. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie jakiejś
kobiety. Gdy brat zauważył dzwoniącą komórkę mało co się nie zabił o własne
nogi, czym prędzej chciał ją odebrać. Nie chciałam przerywać więc sumiennie
poszłam się wykąpać, wreszcie się zrelaksowałam. Kilka chwil dla siebie może
zdziałać cuda. Po kąpieli wysuszyłam włosy i przebrałam się w piżamę. Wychodząc
z łazienki zauważyłam, że Alek nadal rozmawia przez telefon. Po kilku minutach
zakończył rozmowę.
-Kto to był? – zapytałam.
-Grzesiek…
-Dlaczego jako jego zdjęcie kontaktu masz ustawioną focię
jakiejś dziewczyny? – moja mina wyglądała mniej więcej tak o_O
-Musiało Ci się coś zdawać. Idź spać gamoniu bo już zwidy
masz – podszedł do mnie i pocałował w czoło.
Sumiennie położyłam się po tym do
łóżka.
-Dobranoc! – krzyknęłam do Alka gdy ten już wyszedł z
pokoju.
____________________________
Jak wam minął czwartek? :D
Jak wam minął czwartek? :D
masakra. xD znaczy masakrycznie minął mi czwartek :D
OdpowiedzUsuńfajny rodział, czyżby Alek i Olga? nieee :P
Dziękujemy :D Aaaaa tego dowiecie się już niebawem :D
UsuńPozdrawiamy! :D
Ojeeej,jaki Alek!
OdpowiedzUsuńdopiero zaczynam
maybevolleylove.blogspot.com
Odwiedzimy :)
UsuńPozdrawiamy!
Pojawił się dziewiąty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com , serdecznie zapraszam.
OdpowiedzUsuńNa pewno wpadniemy ;))
UsuńŚwietnie piszesz czekam na następny rozdział .!;p
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńNastępny rozdział pojawi się juro ;D
Pozdrawiamy!
Kiedy będzie następny rozdział? Opowiadanie jest zajebiste!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny
Pozdrawiam :D
Dziękujemy bardzo! :D
UsuńRozdział 17 pojawi się już za chwilę :)
Również pozdrawiamy! :D
Kiedy będzie następny rozdział? czekam!!
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział pojawi się już dzisiaj o 18 :D
UsuńPozdrawiamy! :D