Gdy spojrzałam w dół, zobaczyłam laleczkę Voodoo leżącą na
wycieraczce. Była cała w szpilkach, gwoździach. Podniosłam ją , przez chwilę
wpatrywałam się w nią ale po kilku minutach odwróciłam, zauważyłam moje imię i
nazwisko wydziergane na plecach laleczki. Przeżyłam nie mały szok, zatkałam
usta dłonią i dalej wpatrywałam się z niedowierzaniem w laleczkę. Kto mógłby
być tak okrutny aby robić takie rzeczy? Tysiące myśli przeszło mi przez głowę.
Nagle zobaczyłam Alka wchodzącego po schodach. Od razu mnie zauważył.
-Hej siostra, co tam słychać? – podszedł do mnie z uśmiechem
i uściskał na przywitanie.
-Niezbyt dobrze, zobacz co było u nas na wycieraczce..-
podałam mu laleczkę, zmarszczył brwi i dokładniej ją obejrzał -Wiesz kto to
mógł zrobić? – zapytałam cicho.
-Domyślam się i chyba mam rację.. Ale poczekaj chwilę.. –
Alk podszedł właśnie do naszego sąsiada, Pana Nowickiego, który właśnie
zamiatał schody. Bardzo miły , w podeszłym wieku mężczyzna, pomocny, można z
nim porozmawiać na jakikolwiek temat. Często zapraszał mnie i Alka na herbatę.
-Dzień dobry Panie Jarku!- powiedział z uśmiechem mój brat
trzymając w rękach Voodoo.
-Dzień dobry chłopcze. W jakiej sprawie do mnie
przychodzisz? – zapytał się uśmiechnięty pan Nowicki po czym poprawił swoje
okulary.
-Chciałem się zapytać, czy nie widział pan czasami kogoś kto
zostawia pod naszymi drzwiami tą laleczkę? – wskazał na przyniesioną rzecz.
Mężczyzna na chwilę się zamyślił, ale po chwili odpowiedział na pytanie mojego
brata.
-Hmmm, jakieś 5 albo 7 minut temu, wchodziła do naszego
bloku jakaś roztargniona dziewczyna. Była wysoka, miała ciemne długie włosy i
piwne oczy. Piękna kobieta ale bardzo niekulturalna.
-Dziękuję Panu bardzo za pomoc i do zobaczenia. Mam
nadzieję, że zobaczymy się u nas kiedyś przy kawie – uśmiechnął się szeroko i
podszedł do mnie.
-I? – zapytałam zniecierpliwiona.
-Niekulturalna, wysoka ,brunetka z piwnymi oczami. Miałem
rację, Magda- powiedział na jednym tchu podając mi laleczkę po czym wszedł do
mieszkaniu, ja jeszcze przez chwile stałam w bezruchu na korytarzu. Ocknęłam
się dopiero po minucie gdy Alek zawołał mnie abym przyszła do kuchni. Szłam do
pokoju rozmyślając nad sytuacją. Czyli Magda mówiła prawdę, ona nie da mi
spokoju.
-Widzę, za zaczęłaś robić zapiekanki – poruszał brwiami
zacierając ręce – Kończymy? – zapytał z uśmiechem.
-Pewnie – cicho się zaśmiałam i wróciłam do krojenia
pieczarek. Nieco się zamyśliłam, nieco, raczej bardzo. Nie wiadomo kiedy
przecięłam sobie nożem palec. Krew była na całej tacy, szybko podeszłam do umywalki
i obmyłam ranę. Alek podszedł do mnie z wodą utlenioną i plastrami.
-Siadaj..- wskazał na taboret. Grzecznie przytaknęłam i
usiadłam na miejscu.
-Nie Alek, tylko nie to…- mówiłam szybko.
-Hah, taka duża a nadal boi się wody utlenionej? – zaśmiał
się po czym otworzył buteleczkę.
-Taka tam trauma z dzieciństwa..- mruknęłam cicho i lekko
się uśmiechnęłam po czym odwróciłam wzrok i zacisnęłam wargi.
-Poszczypie chwilkę i przestanie… - powiedział łagodnie po
czym polał ranę wodą. Musze powiedzieć, ze nie było tak najgorzej. – Żyjesz? –
zaśmiał się i odwrócił moją twarz.
-Nie, umarłam. – powiedziałam poważnym tonem i dałam mu
kuksańca w bok.
-No to faaaajnie. Mam niezłe doświadczenie życiowe. Gadam z
duchem siostry. Mhm – wyszczerzył się i napoczął plaster.
-Alek? – zapytałam cicho, przypatrując się jak ten duży
człowiek doskonale radzi sobie z robieniem opatrunku.
-Hm?
-Co ja mam teraz zrobić? – szepnęłam z nadzieją, ze brat
pomoże mi doradzić w sytuacji z Magdą.
-Nie ruszać się, bo ci krzywo opatrunek zrobię.
-Heh, okej. Ale nie o to mi chodziło…pytałam się o Magdę..
-Wydaje mi się, ze na pewno powinnaś powiedzieć o tym
zdarzeniu Zbyszkowi, bo przecież to jego była co nie? – kiwnęłam twierdząco
głową i pozwoliłam Alkowi na dalszą część swojego monologu – Na razie to tylko
Voodoo, więc sprawy nigdzie nie zgłaszaj, ale widać, ze ta babka ma nieźle
nasrane w głowie. Dobra, skończyłem – powiedział po czym zawiązał bandaż wokół
palca.
-Dziękuję za wszystko – uścisnęłam brata i powróciłam do
krojenia pieczarek. Alek poukładał pozostałe składniki na bułki i włożył je do
pieca. Po niecałych 20 minutach zapiekanki były gotowe, wystarczyło je polać
ketchupem i git. Posiłek minął nam w bardzo miłej atmosferze, przede wszystkim
oparta była ona na sucharach mojego braciszka. Sypał jak z rękawa. Szybko się
uczy od Krzyśka, szybko. Po kolacji poszłam do kuchni pozmywać, zanim się
obejrzałam była już 20. Nie miałam już
na nic siły więc wzięłam laptopa i położyłam się na łóżku, akurat Olga była na
Skypie, postanowiłam do niej zadzwonić.
-No aloha biczys – przywitałam się z kumpelą. Ja to nie
wiem, widok jej twarzy zawsze poprawia mi humor.
-Siemano, co tam słychować? – zapytała szybko.
-Hmmm…dzień pełen wrażeń, tyle Ci powiem. Nudy na
rozpoczęciu roku akademickiego, poznanie gościa z rocznika, skaleczenie…i takie
tam..- postanowiłam, że sytuację z laleczką Voodoo ominę, Olga przecież nawet
nie wie kim jest Magda. Opowiem jej wszystko przy następnej rozmowie, dzisiaj
nie mam na nic siły.
-Huhu..nieźle Ci się ten rok akademicki zaczyna.
-Może jakoś przeżyję. No a co tam słychać na Białorusi?
-Widziałam się z Iwanem dzisiaj, był taki osowiały,
przygnębiony.. no i schudł strasznie. Nie widziałam się z nim dawno, może to
dlatego, ale nie wiem. Ale najgorsze jest to, że mało co nie pobił swojego
kumpla, Maksa. Nie wiem co się z nim dzieje.. – schowała twarz w dłonie i
odwróciła się.
-Heeej, spróbuj z nim porozmawiać..- powiedziałam
najłagodniej jak tylko mogłam.
-Nie mam ochoty się nawet do niego zbliżać. Wiesz co
podejrzewam? – powiedziała łamiącym się głosem, bałam się tego co wypowie.
Zbierało mi się na płacz gdy widziałam w jakim jest stanie.
-Co?
-Że Iwan może brać narkotyki- po wypowiedzeniu tych słów
poczułam przeszywający ból w sercu. Nienawidziłam Iwana, ale nie chciałam aby
go coś takiego spotykało. Nigdy bym mu tego nie życzyła. Nie odzywałam się
dobre kilka minut, wpatrywałam się tylko w ścianę, biłam się z myślami.
-Skąd masz takie przypuszczenia? – zapytałam po chwili.
-Czasem jest spokojny a czasami wybucha. Słyszałam też, że
ma kłopoty z sercem.. Ola.. naprawdę,
wydaje mi się, że on bierze.. – powiedziała z niepokojem w głosie.
-Na razie nic nie oceniajmy ..nie jesteśmy niczego pewne.
Wiesz, ja chyba już pójdę, muszę sobie wszystko na spokojnie poukładać.
-Rozumiem, w takim razie dobranoc..- po tych słowach
rozłączyła się, a ja wyłączyłam laptopa. Postanowiłam, że pójdę się umyć i idę
spać. Chciałam tylko jednego – aby ten dzień się wreszcie zakończył.
Inauguracja, nowa znajomość, incydent z laleczką Voodoo, skaleczenie i
wiadomość, że były przyjaciel prawdopodobnie ćpa, to chyba za dużo jak na jeden
dzień. Na szczęście sobota minęła bez żadnych nowości ani skandali. Prawie całą
przeleżałam i nic nie robiłam. Miałam luzy bo Alek pojechał do Kaski aby się z
nią pożegnać na te dwa dni. Nie było go prawie całe popołudnie. Gdy wrócił
musiałam się trochę ogarnąć bo znowu by się czepiał, że nic nie robię.
______________________________________
______________________________________
No i Zaksa zagra jutro w finale. Jakie są wasze wrażenia po dzisiejszym meczu? :)
no gdzie tan bartman się podziwia jak jest potrzebny oli nooo... :)
OdpowiedzUsuńhymm dziś wygra Sovia <3 na bank a rozdział fajny, kurde ja sie pytam gdzie jest Bartman?
OdpowiedzUsuńOlka
Hej, zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńpo więcej szczegółów zapraszam do siebie: siatkowkowe-story.blogspot.com/2013/01/nominacja-p.html
Pozdrawiam :D