niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 14



 -Ale o co Ci chodzi? – zapytałam ze zdziwieniem.

-Nie mów że nie wiesz!

-No wyobraź sobie, że nie.

-Iwan , miał wypadek ! Gdy wracał z Polski rozbił się niedaleko granicy. Jego stan jest ciężki, ale nie najgorszy. Leży w śpiączce, tyle wiem – powiedziała na jednym tchu. Początkowo nie mogłam uwierzyć w jej słowa, lecz po kilku sekundach dotarło to do mnie. Nie wiadomo kiedy łzy zaczęły płynąć mi po policzkach.

-Ola? Jesteś tam? – odezwała się Olga, widocznie nie odzywałam się  dosyć długo.

-Tak, jestem. Słuchaj, wykombinuję coś i przyjadę do Białorusi najszybciej jak tylko będę mogła. Jeśli będziesz coś wiedziała, zadzwoń, dobrze? – poprosiłam przyjaciółkę, zgodziła się, następnie rozłączyłam się. Po tym telefonie stanęłam jak wryta, szlochałam i nie mogłam się opanować, byłam na siebie wściekła. Zdezorientowany Zbyszek podszedł do mnie i mocno przytulił. Otarł rękawem łzy spływające mi po twarzy.

-Co się stało? – zapytał.

-Mój przyjaciel miał wypadek…- powiedziałam urywającym się głosem – a to wszystko moja wina! – krzyknęłam i jeszcze bardziej zaczęłam szlochać.

-Hej, hej.. jaka wina? – zapytał ze zdziwieniem i uważnie mi się przyjrzał. Odsunęłam się od niego i siadłam na kanapie. Usiadł koło mnie.
-Mówiłam Ci o Iwanie, przyjacielu co przyjechał do mnie wczoraj..

-No tak..i co z tego?

-Miał wypadek, rozbił się dziś na granicy. Wydaję mi się, że to moja wina! Bo to ja się z nim pokłóciłam, wyjechał strasznie zdenerwowany i roztargniony… - łzy zaczęły mi znów płynąć po policzkach.

-Ola.. nie obarczaj siebie za ten wypadek, nic jeszcze nie wiesz, może to inny kierowca to spowodował? Mała, nie płacz.. wszystko będzie dobrze – mocno mnie przytulił i pocałował w czoło.

-Mam nadzieję, że z tego wyjdzie…teraz tylko muszę zorganizować jakoś wyjazd do Białorusi…

-Może ja Cię zawiozę?

-Cooo? Nie, nie.. spróbuję namówić Alka – powiedziałam wstając z kanapy.

-Daj spokój, mam samochód, z drogą sobie poradzę . Także zbieraj się, jedziemy – powiedział zakładając kurtkę. 
Przytaknęłam, założyłam płaszcz, buty i wzięłam torebkę. W mgnieniu oka wyszliśmy z mieszkania. Zbyszek czym prędzej je zamknął i szybko ruszyliśmy do samochodu. Przed wyjazdem do szpitala podjechaliśmy pod moje mieszkanie. Chciałam poinformować Alka o zaistniałej sytuacji. Ten zgodził się i powiedział abym dała mu znać jak szczęśliwie dojedziemy. Uściskałam go mocno i razem ze Zbyszkiem wróciliśmy do samochodu. Wyruszyliśmy z Rzeszowa. Pierwsze minuty jazdy minęły w ciszy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Bartman chyba też. Cały czas wpatrywałam się w przemijające drzewa jednakże przypomniałam sobie, że mam zadzwonić do Olgi. Szybko wyjaśniłam jej, że jesteśmy w drodze do Białorusi. Ucieszyła się z tego powodu, powiedziała mi także , że stan Iwana nie uległ poprawie. Zasmuciło mnie to.

-Kim jest Olga? – zapytał nagle Zbyszek po naszej rozmowie.

-To moja przyjaciółka, ona poinformowała mnie o wypadku Iwana. Kocham ją jak siostrę. Znam się z nią od lat, jest wspaniała. Chodziłyśmy razem do szkoły, lubiłyśmy te same rzeczy, miałyśmy takie same zainteresowania…

-…bliźniaczki syjamskie po prostu – Zbyszek przerwał mój monolog przy czym szeroko się uśmiechnął.

-No można tak  to nazwać – odwzajemniłam jego uśmiech – W każdym razie szkoda mi było ją zostawiać w Białorusi, ale cóż.. trzeba się rozwijać – uśmiechnęłam się blado.

Podróż mijała dosyć szybko, być może dlatego, że rozmawialiśmy ze Zbyszkiem dużo. O swojej przyszłości, rodzinie i tym co mamy zamiar kiedyś robić. Wymienialiśmy się informacjami na swój temat na okrągło. To zbliżyło nas do siebie jeszcze bardziej, gdyż jeszcze więcej o sobie wiedzieliśmy. Ta rozmowa sprawiła, że chwilowo oderwałam się myślami od Iwana. W pewnym momencie spostrzegłam, że zostało nam około 300 km do szpitala. W związku z tym, że była późna godzina nocna, usnęłam i reszty podróży nie pamiętam. Obudziłam się dopiero pod koniec jazdy.

-Jak się spało? – powiedział uśmiechnięty Bartman. Jednakże widziałam jego zmęczenie.

-Ojj, dziękuję, bardzo dobrze – uśmiechnęłam się – Zbyszek?

-Tak?

-Dziękuję Ci za to, że jedziesz ze mną do Białorusi, nie wiem jak mam Ci się odwdzięczyć.

-Nie dziękuj mi w żaden sposób. Zrobiłem to, dlatego, że Cię kocham i zawsze przy Tobie będę, zapamiętaj to sobie – mrugnął do mnie okiem. Ucieszyłam się, że mam takie kogoś – Ano właśnie.. 25 km i jesteśmy na miejscu.

-Już? – zapytałam ze zdziwieniem. 

Musiałam spać dosyć długo. Nie dziwię się, dużo przeżyć jak na te dwa dni. Była godzina 8 rano. Za oknem samochodu było widać lato w pełnej parze. Dookoła zieleń i natura. Po dojechaniu na miejsce od razu wyszłam z samochodu i pognałam do szpitala, a za mną Zbyszek. Wchodząc do budynku niechcący wpadłam na jedna kobietę.  Przez to wszystkie jej papiery wyleciały na podłogę. Szybko je wyzbierałam. Gdy spojrzałam w górę, zauważyłam, że to moja mama. Była szczęśliwa, że mnie zobaczyła. Ja również. Jednakże była zdziwiona obecnością Zbyszka.

-Nie mówiłaś, że będziesz w Białorusi – powiedziała.

-Sama też nie wiedziałam, po wiadomości o wypadku Iwana postanowiłam szybko tu przyjechać. Ty też u niego byłaś?

-Tak, wygląda strasznie, jego stan wcale się nie polepszył…

-Mamuś przepraszam Cię, ale muszę do niego teraz iść…zdzwonimy się później dobrze? – Ta przytaknęła, pocałowałam ją w policzek i poszłam wzdłuż korytarza. Zauważyłam Olgę, siedziała na korytarzu grzebiąc w telefonie.

-O już jesteście! - krzyknęła Olga.
_______________________________
Z racji tego, że jutro jest Sylwester, chciałyśmy wam życzyć wszystkiego najlepszego, dużo szczęścia, miłości i tego, aby przyszły rok był zdecydowanie lepszy od poprzedniego oraz tego, aby przyniósł wam mnóstwo powodów do radości ! :*

Dzisiaj natomiast proponujemy wam wspaaaniałą piosenkę Coldplay :D
http://www.youtube.com/watch?v=1G4isv_Fylg

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 13


 Ruszyłam w stronę łazienki. Chciałam zmyć z siebie te problemy, ale nawet prysznic mi nie pomógł. Gdy szłam do salonu nogi "odmówiły" mi posłuszeństwa i upadałam na podłogę.Alek szybko wkroczył do salonu.

-Ola! – krzyknął – Co się stało?! Co Iwan Ci znowu zrobił? – zapytał podnosząc mnie z podłogi. Wziął mnie na ręce i położył na kanapie. Podał mi szklankę zimnej wody. Byłam tak rozdrażniona, że nawet nie wiedziałam co mam powiedzieć. Alek to zrozumiał, nie zadawał żadnych pytań tylko mocno mnie przytulił i gładził moje włosy.Gdy zwolnił uścisk zaczęłam mówić.

-Alek..Iwan nie chce mnie znać…- powiedziałam i poczułam spływającą łze po moim policzku.

-Dlaczego? Przecież nic złego nie zrobiłaś…

-Chciał do mnie wrócić, a ja powiedziałam mu prawdę, że jestem ze Zbyszkiem..

-Olcia.. To twoje życie, rób z nim co chcesz. Nikt nie może Ci mówić z kim masz się spotykać – powiedział stanowczo.

-Wiem, tylko, że przez to straciłam przyjaciela.. nie rozumiesz tego?!

-Rozumiem, ale przyjaciel powinien Cię zrozumieć i być z tobą na dobre i na złe, a nie odstawiać takie ekscesy!

-Alek!

-Przepraszam…Ale nie martw się. Iwan pogodzi się z tą myślą i wszystko będzie tak jak dawniej – pocałował mnie w czoło i poszedł do kuchni. Leżałam na sofie rozmyślając jednocześnie o Iwanie i Zbyszku. Nie wiadomo kiedy usnęłam. Obudziło mnie głaskanie po włosach.

-Hej, Śpiąca Królewno. Co będziesz w nocy robiła? – Alek kucnął przed sofą.

-Eeee, która jest godzina? –wybełkotałam.

-19 się zbliża. Ano właśnie! Gdy spałaś zrobiłem zakupy. Robimy zapiekanki? – wyszczerzył się i poruszał znacząco brwiami.

-Taaaak! Obejrzmy potem jakiś film – zaproponowałam.

Alek zgodził się i wyszedł do kuchni. Ja natomiast wstałam z sofy, złożyłam koc w kostkę i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro-wyglądałam okropnie. Blada, opuchnięta twarz z rozmazanym tuszem na twarzy. Wyglądałam jak panda. No, ale cóż. Wzięłam ciepły prysznic. Po wyjściu z niego, wysuszyłam się. Włosy zaplotłam w warkocza, a następnie założyłam piżamę i ciepłe skarpety. Wychodząc z łazienki poczułam cudowny zapach świeżo upieczonych bułek. Alek już czekał na mnie z kolacją. Poszliśmy z zapiekankami na sofę, rozłożyliśmy się i włączyliśmy telewizor. Akurat leciała druga część „Trzy metry nad niebem”. - Zabiorę Zbyszka na ten film do kina – pomyślałam. Oglądnęliśmy cały. Ja jak zwykle się rozkleiłam, a Alek udawał niewzruszonego, lecz słabo mu to wychodziło.

-Co masz zamiar robić jutro? – zapytał się mnie brat podczas reklam.

-Nie wiem, będę się nudzić w domu chyba..- spuściłam głowę w dół.

-No to ja mam lepszy pomysł. Wpadnij do nas na trening jutro – wyszczerzył się.

-Serio? A trener nie będzie miał nic przeciwko?

-Nieee, chłopaki Cię lubią, on zresztą też. Nie przejmuj się – uśmiechnął się do mnie.

-Dziękuję Alek! – uściskałam brata – Ale wiesz co, ja idę spać. Dobranoc.

-Karaluchy pod poduchy!

Wyszłam z salonu i od razu położyłam się do łóżka. Początkowo nie mogłam zasnąć, ale włączyłam IPoda i od razu odpłynęłam.
                                                                      ***
Następnego ranka obudziły mnie promienie słońca padające przez okno. Pogoda była wspaniała. Jak na sierpień przystało. Poszłam do kuchni i zjadłam śniadanie. Alek już wstał i właśnie przeglądał gazetę. Przywitałam się z nim i zrobiłam kanapki. Po śniadaniu przyszedł czas na codzienny rytuał. Ubrałam się w ciemne rurki i luźny szary T-Shirt. Do tego dobrałam czarne długie Conversy, zrobiłam makijaż i byłam gotowa. Wyszłam do brata.

-Nooo zdecydowanie lepiej dziś wyglądasz – powiedział z zadowoleniem.

-A dziękuję – obróciłam się wokół własnej osi i wyszczerzyłam się – To jedziemy?

-Pewnie – Alek złapał za swoją treningową torbę i ruszyliśmy do wyjścia. Złapałam za telefon, który leżał na szafce i mogłam już iść. Droga minęła krótko, spędziliśmy ją w miłej atmosferze. Alek opowiadał mi o przyszłym meczu i treningach. Weszłam do budynku, a potem na halę. Chłopcy już ćwiczyli. Widocznie Alek pomylił godziny i dlatego się spóźnił. Weszłam na trybuny i zajęłam miejsce.

-Cześć Olaaaa! – wszyscy krzyknęli jednocześnie. Śmiesznie to zabrzmiało więc roześmiałam się tylko i pomachałam im. Wszystkim zawodnikom Resovii szło dzisiaj bardzo dobrze. Nie robili błędów, dobrze zagrywali. Aż chciało się patrzeć. Po godzinnym treningu zeszłam z trybun i pomaszerowałam na korytarz aby pozwiedzać budynek. Był duży, łatwo się w nim zgubić. Na ścianach wisiały zdjęcia Asseco Resovii i jej osiągnięcia.Wszystkie dokładnie przejrzałam. Po chwili poczułam, że ktoś mnie podnosi i zarzuca na swoje ręce. Zobaczyłam Zbyszka.

-Cześć Piękna – powiedział z uśmiechem.

-Heeej – pocałowałam go w policzek – Co ty tutaj robisz? Zmykaj na trening i to raz! – pokazałam palcem na drzwi szczerząc się.

-Trening swoją drogą, chciałem się z Tobą przywitać – uśmiechnął się i poruszał charakterystycznie brwiami co mnie rozbawiło.

-Swoją drogą to mógłbyś postawić mnie na ziemi. Nie lubię być w powietrzu – wyszczerzyłam się.

-Anooo tak, przepraszam. Jesteś tak lekka, że nie poczułem, że trzymam Cię na rękach. Coś smutna siedziałaś na trybunach dzisiaj..stało się coś?

-Aaaa, przyjaciel z Białorusi do mnie wczoraj przyjechał…- wbiłam wzrok w podłogę.

-To chyba dobrze nie? – uśmiechnął się.

-No właśnie nie.. to mój były chłopak, chciał do mnie wrócić, ale gdy mu powiedziałam, że jestem z tobą strasznie się na mnie wkurzył. Boję się, że może to być koniec naszej przyjaźni… - oczy zaszły mi łzami.

-Hej mała, nie płacz, wszystko będzie dobrze. On to zrozumie, pogodzi się z tym. Nie masz się czym przejmować, naprawdę – powiedział to patrząc w moje oczy, po czym przetarł kciukiem łzy płynące po policzkach – A może spotkamy się dzisiaj u mnie? – po chwili się uśmiechnął.

-Czemu nie – humor od razu mi się poprawił.

-Upichcę coś – wyszczerzył się.

-Gotujący mężczyzna, zawsze spoko - zaśmiałam sie.

-Muszę lecieć na trening – namiętnie mnie pocałował – Widzimy się o 19 !

Uśmiechnęłam się szeroko. Poczekałam chwilę na Alka i wróciliśmy do domu.

-Alek? Idę dzisiaj do Zbyszka, nie spodziewaj się mnie prędko – powiedziałam bratu wchodząc do mieszkania.

-Uuuuu… grubo – wyszczerzył się – masz moje pozwolenie.

-Ja się Ciebie o pozwolenie nie pytam. Ja Ci oznajmiam, że wychodzę– zaśmiałam się.

Od razu poszłam do łazienki szykować się na spotkanie z Bartmanem. Tradycyjnie wzięłam prysznic, umalowałam się. Jedyny problem stanowiły ciuchy. Nie widziałam w co się ubrać.Ostatecznie wybór padł na jasne rurki, baleriny w kolorze nude i przewiewną błękitną koszulę.

-Fiu fiu, ale żeś się odstrzeliła. Bartman będzie zadowolony.
Wyglądałam naprawdę nieźle, aż sama się uśmiechnęłam. Pożegnałam się z bratem i ruszyłam w kierunku drzwi. Taksówka już czekała pod mieszkaniem. Wsiadłam do niej i ruszyłam do domu Zbyszka. Po dotarciu na miejsce zapłaciłam kierowcy i ruszyłam w kierunku mieszkania Bartmana. Wjechałam windą na odpowiednie piętro po czym zapukałam do drzwi. Po kilku sekundach otworzył mi uśmiechnięty Zbyszek. Pocałował mnie na powitanie i oprowadził po mieszkaniu. Było duże, przestrzenne, a widoki ukazywały przepiękna panoramę Rzeszowa.

-No ładnie się urządziłeś Bartman – powiedziałam ze zdumieniem.

-Heh, dziękuję. Zapraszam do stołu – uśmiechnął się. Usiadłam na przeciwko niego. Na talerzach widniały żeberka w sosie śmietanowym i sałatka. Wszystko było pyszne.

-Muszę przyznać, że mieszkanie Ci się udało, ale kolacja wyśmienita – wyszczerzyłam się.

-Cieszę się bardzo. A! Jeszcze bym zapomniał! –wyszedł do sypialni – Zamknij oczy! – krzyknął!

-Heh,a po co?

-Zobaczysz – poczułam zimno na szyi.

-Mogę już otworzyć? – zapytałam.

-Tak.

Zobaczyłam przecudny, srebrny wisiorek w kształcie litery Z.

-Musiałeś dać za niego fortunę – skrzywiłam się –Dziękuję! –krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.

-Lubię inwestować pieniądze w to co jest dla mnie najważniejsze – zaczął mnie namiętnie całować.

Niestety ta piękną chwilę przerwał mój telefon. Dzwoniła Olga. Odebrałam.

-Co się wydarzyło w Rzeszowie ?!
____________________________________
Jakie plany na Sylwestra? :D

http://www.youtube.com/watch?v=vONgiyTXUyU
Ostatnimi czasy uwielbiamy ten cover :D

czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 12


Mogę powiedzieć, że wreszcie jestem szczęśliwa. Po raz pierwszy w życiu spotkałam osobę, którą szczerze kocham, i która mnie rozumie. Zbyszek musiał wracać do domu więc pożegnałam się z nim i szczęśliwa ruszyłam do mieszkania. Po wejściu do niego zauważyłam Alka, który oglądał telewizję.

-Ola? – zapytał cicho.

-Tak?

-Zauważyłem Ciebie i Zbyszka na ulicy. Między wami coś jest? – zapytał mnie ostrożnie.

-No chyba tak..- odpowiedziałam ostrożnie przy czym zarumieniłam się i poszłam do swojego pokoju.

-Bartman to szczęściarz! - krzyknął za mną Alek. Uśmiechnęłam się pod nosem.

Wchodząc do pokoju usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości-była od Zbyszka. „Pamiętaj, że zawsze będę przy Tobie” uśmiechnęłam się sama do siebie. Chciałam odpisać na wiadomość ale moje zamiary pokrzyżował dzwoniący telefon. Zerknęłam na wyświetlacz ,to Olga.

-Jesteś ze Zbyszkiem Bartmanem?! – kumpela wydarła się do słuchawki.

-Yyyy, a dlaczego pytasz? – zapytałam zdziwiona, nie wiedziałam skąd ona może to wiedzieć.

-Na portalach wszyscy piszą, że ZB9 ma nową dziewczynę. Od razu pomyślałam, że to możesz być ty…zgadłam? – zapytała podekscytowana. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę jak ona mnie zna.

-Media, wszystko roznoszą. No, ale tak jestem ze Zbyszkiem – po wypowiedzeniu tych słów uśmiechnęłam się szeroko i położyłam na łóżku.

-Aaaaaaaaaa! Ola jest z atakującym Polskiej reprezentacji! – zapiszczała do słuchawki.

-Haha, chyba ty jesteś tym faktem bardziej podekscytowana ode mnie – odpowiedziałam śmiejąc się z koleżanki.

-No co? Cieszę się, ze szczęścia przyjaciółki – powiedziała.

-No, a co tam u was? – zapytałam Olgi, dawno ze sobą nie gadałyśmy.

-No właśnie, nie wiem czy się ucieszysz, ale…- jej głos nagle posmutniał - ..Iwan właśnie wyjechał do Polski aby Cię odwiedzić. Chce Ci zrobić "niespodziankę". Zrozumiał, że Cię kocha. Chce Cię odzyskać tylko, że jak teraz jesteś z Bartmanem to nie wiem czy mu się uda..

-O fuck…- zatkało mnie z wrażenia, nie wiedziałam co powiedzieć – A wiesz kiedy on przyjedzie?

-Nie wiem, chyba dzisiaj. Wczoraj wyjechał ..twoja mama dała mu twój adres..

-Osz kurde.. Przepraszam Cię, ale kończę już. Muszę Alka powiadomić. Dzięki z informacje, kochana jesteś – powiedziałam do telefonu.

-Możesz zawsze na mnie liczyć, dzwoń jakby coś się działo, pa – po tych słowach się rozłączyłam i poszłam do Alka. Nie mogłem przestać myśleć o Iwanie. Co mu powiem, w jaki sposób? Najbardziej bałam się jego reakcji. Najpierw postanowiłam zdzwonić do mamy i wyjaśnić, dlaczego dała Iwanowi mój adres. Szybko wykręciłam jej numer.

-Halo?

-Cześć mamuuuu..- nie zdążyłam dokończyć bo mama od razu się odezwała.

-Nareszcie dzwonisz córeczko! Opowiadaj wszystko po kolei? Alek dba o Ciebie? Podoba Ci się w Polsce? Masz..- mama zawalała mnie pytaniami.
Teraz to ja postanowiłam jej przeszkodzić.

-Mamo…wszystko w swoim czasie Ci opowiem, ale teraz mi wyjaśnij, dlaczego podałaś mój adres Iwanowi?!

-Córciu…nie denerwuj się, Iwan to miły chłopak…no, nie wiem jak Ci to powiedzieć.. chciałam abyście znowu byli razem..-powiedziała to mówiąc coraz ciszej.

-Mamo, on mnie skrzywdził. Kocham go, ale tylko jako przyjaciela…nic więcej. A teraz przepraszam Cię, ale musze iść porozmawiać z Alkiem, pa – odpowiedziałam szybko urywając.

-Pa.. nie denerwuj się na mnie, chciałam dobrze – po tych słowach mamy rozłączyłam się i poszłam do brata.

-Alek? Będziemy mieć gościa..

-Oooo, a któż to? Tydzień w Rzeszowie i już przyjaźnie zawiązane? – zaśmiał się.

-Nieee.. pamiętasz Iwana? Mojego byłego?

-Pamiętam, to przez niego płakałaś. To on złamał Ci serce.. – widziałam po jego minie, że lekko się zdenerwował.

-Tak, ale mimo to się z nim przyjaźnię…Sęk w tym, że on przyjeżdża dziś do Polski aby mnie odwiedzić.
Podobno chce mnie odzyskać.. – powiedziałam to bratu. Widać, że był zdziwiony.

-Młoooda.. musisz mu powiedzieć wprost, że jesteś ze Zbyszkiem i to jego kochasz, nie masz innego wyjścia..- po tych słowach zaczęło się pukanie do drzwi.

Serce waliło mi coraz mocniej, z trudem łapałam oddech. Idąc w kierunku drzwi, miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. „Raz się żyje” – pomyślałam. Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam w nich Iwana, pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy to bukiet czerwonych róż. Podszedł do mnie, spojrzał głęboko w oczy.

-To dla Ciebie loczku – powiedział to podając mi bukiet i szczerząc się.

-Dziękuję, wejdź do środka – zaprosiłam gościa i włożyłam bukiet do wazonu.

-Masz ją jeszcze…- pokazał palcem na moją rękę. Wisiała na niej bransoletka, którą dostałam od Iwana w dniu mojego wyjazdu do Polski. Od tamtego dnia, codziennie ja nosiłam.

-No tak, przecież jest do Ciebie głupku – uśmiechnęłam się.

-Ola, nie przyjechałem do Polski z byle powodu – podszedł do mnie bliżej, zaczął gładzić mój policzek po czym głęboko spojrzał w moje oczy i powiedział drżącym głosem - Chciałem Ci powiedzieć, że ja dalej Cię kocham..- po tych słowach musnął moje usta, jednakże odepchnęłam Go lekko.

-Iwan, zrozum. Kocham Cię tylko, że jak przyjaciela. Nic więcej. Złamałeś mi serce, nie chcę do tego wracać..- odwróciłam wzrok.

-Nic podobnego się więcej nie zdarzy…Obiecuję Ci to…

-Nie, z resztą i tak nie mogę i nie chce z Tobą być…mam kogoś..- po wypowiedzeniu tych słów Iwan otworzył szeroko oczy i przez parę chwil nic nie mówił.

-Z kim?!

-Nie Twoja sprawa! Moje życie i mogę z nim robić co tylko chce! - prawie wykrzyczałam te słowa.
Strasznie się zdenerwowałam na Iwana.Myśli, że jak przyjedzie z bukietem róż to znowu będziemy razem ?!

-Pewnie jakaś marna siatkarzyna zamieszała Ci w głowie…

-A nawet jakby to co?! Nie mogę być z nim szczęśliwa?!

-Wiesz co? Żałuję, że tu przyjechałem! – po tych słowach wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. Nie wiem kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Szlochałam dobre parę minut. Ze zdenerwowania rozerwałam bransoletkę od Iwana i rzuciłam ją w kąt. Nie chciałam jej wtedy widzieć i żadnej rzeczy z nim powiązanej lub tej, która by mi o nim przypominała.
___________________________________________
A oto i jest 12 rozdział :D
Dziękujemy za wszystkie komentarze, wszystkie nas motywują do dalszego pisania :D
http://www.youtube.com/watch?v=NSoIWEGL1YM

wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 11


Dni mijały szybko, przede wszystkim na „zwiedzaniu” Rzeszowa, spotykaniu się z siatkarzami i na spełnianiu obowiązków domowych. Polubiłam Polskę, ludzie są dużo milsi od tych na Białorusi. Jedynym minusem przeprowadzki tutaj, są natrętne fanki Zibiego. Myślą, że z nim jestem. Znajdują się na każdym moim kroku. Patrzą się na mnie, zaczepiają, zdarzyło mi się parę pogróżek. W Internecie nie było lepiej. Pełno wiadomości od psychofanek ZB9, abym zostawiła go w spokoju. Zbytnio się tym nie przejmowałam.. do czasu. Pewnego razu wybrałam się do Millenium Hall na zakupy.

-Hej, to ty jesteś dziewczyną Bartmana? – zaczepiła mnie dziewczyna. Podejrzewam, że była w moim wieku.

-Jaką dziewczyną? Jestem jego znajomą, nic więcej..-odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku sklepu.

- Nie wierze Ci! W każdym razie masz go zostawić, bo inaczej tego pożałujesz! – pogroziła mi.

Nic nie odpowiedziałam tylko się odwróciłam i wróciłam do zakupów. Nie zauważyłam nic ciekawego więc z niego wyszłam. Jednakże przechodząc przez bramkę usłyszałam piskliwy dźwięk. Obok mnie, zjawił się ochroniarz sklepu.

-Dzień dobry. Mogę sprawdzić torebkę? – zapytał się mnie po czym spojrzał do torby. Znajdowała się w niej bluzka. Nie tania bluzka. 150 zł to dużo jak na T-shirt.

-Panie władzo, przysięgam, że to nie ja ukradłam…to musi być jakaś pomyłka. Proszę sprawdzić nagranie z kamery sklepu – szamotałam się jak głupia. Wiedziałam, że mogę wpaść w niezłe kłopoty przez coś, czego nie zrobiłam. Czekałam kilka minut pod pilnym okiem ochroniarza.

-Rafał, ona ma racje! Ta dziewczyna chciała ją wrobić – pokazała kobieta na ekranie psychofankę Zibiego.

-Przepraszam Panią najmocniej, może Pani wrócić do domu. Obiecujemy, że zajmiemy się sprawczynią tego oszustwa – powiedział ochroniarz po czym miło się uśmiechnął i poszedł do pomieszczenia gospodarczego.

Miałam dość tego. Te emocje związane z koszulką, wyczerpały moją energię. Zadzwoniłam do Zbyszka, powiedziałam mu, aby przyjechał dziś do nas. Musiałam mu o wszystkim opowiedzieć.
Wróciłam do domu. Alka jeszcze nie było, pewnie po treningu pojechał do Krzyśka.  Czekałam na Bartmana. Nie trwało to długo.Rozpoczęło się pukanie do drzwi. Otworzyłam je, zobaczyłam Zbyszka, jak zwykle uśmiechnięty.

-No hej, wejdź proszę – przywitałam się z nim i mocno uściskałam.

-Czemu chciałaś się ze mną spotkać? – zapytał.

-No więc, chciałam Ci tylko powiedzieć, że ja już tego wszystkiego nie wytrzymuje. Każdy myśli, że ze sobą jesteśmy. Na każdym kroku paparazzi, psychofanki, pogróżki. Dzisiaj jedna chciała mnie wrobić w kradzież
– mówiąc to, oczy mi się zaszkliły, Zibi wbił wzrok w podłogę – Niektóre są naprawdę niebezpieczne…ja nie chce takiego życia..- po policzkach spłynęły mi łzy. Otarł je kciukiem, przybliżył się do mnie. Poczułam zapach jego perfum. Po czym przytulił i lekko pocałował w usta.

- Przepraszam…- powiedział nagle i wyszedł z mieszkania.

Zdziwiłam się, nawet bardzo. Nie wiedziałam co mam zrobić. Tysiące myśli przebiegło mi przez głowę. Wybiegłam z mieszkania, po drodze obijałam się jeszcze o szafki stojące na korytarzu. Wyszłam na klatkę, jego już nie było. Mimo tego, wyszłam na ulicę. Był tam, szedł w stronę parku. Nie trudno było go nie zauważyć. Podbiegłam do niego i chwyciłam za rękę. Odwrócił się, spojrzał mi w oczy.

-Jeszcze raz przepraszam…- spróbował powiedzieć łamiącym się głosem.

-Ale, ale za co? – przerwałam mu.

-Za wszystko, że musisz znosić te nieprzyjemności, nie chcę abyś cierpiała przeze mnie no i przepraszam za…za pocałunek. Nie powinienem był tego robić, ale ja Cię kocham.. Naszej znajomości nie zaczęliśmy dobrze, ale pragnąłem to zmienić..- mówiąc to patrzył w moje oczy. Nie pozwoliłam mu dokończyć. Podeszłam do niego bliżej i musnęłam delikatnie jego usta, po czym się do niego przytuliłam. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie.

-Ja Ciebie też – odpowiedziałam uśmiechając się. Bartman wyszczerzył się i ponownie musnął moje usta.
______________________________________
Dziękujemy za ponad 2000 wyświetleń! Nie spodziewałyśmy się tego :D
Jak wam mijają święta? ;D

http://www.youtube.com/watch?v=gJEoxeW7JvQ
Podoba się ? ;D

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 10


…- a więc media dowiedziały się kim jesteś, ktoś zrobił nam zdjęcie wczoraj. Jest już w gazecie.
Otworzyłam szeroko oczy, nie odzywałam się chyba przez kilka dobrych sekund. Wiedziałam, że media nie dadzą mi już spokoju.

-Jesteś tam? - zapytał ZB9.

-Tak…to już z prywatnym życiem mogę się pożegnać ? – zapytałam nagle Zbyszka.

-Nie no, w wywiadach zapewne będą się o ciebie pytać, odpowiem, że jesteś moją znajomą i tyle, a w ogóle nie muszą nic wiedzieć! Nasze życie w końcu! – słychać było, że był zdenerwowany i ledwo
powstrzymywał się od użycia wiązanki przekleństw.

-Wiesz co, muszę to przemyśleć. Dam Ci znać okej?

-Dobrze, tylko Ola? – powiedział przerywającym głosem

-Hm?

-Przepraszam Cię że musisz znosić tych wszystkich szpiegów i gapiów….

-Nie przepraszaj, nie twoja wina, a teraz muszę już kończyć, odezwę się później, pa – rozłączyłam się. 

Poleżałam w łóżku dobre pół godziny rozmyślając jak to będzie. Doszłam do wniosku, że nie będę się przejmować mediami, przecież nie jestem w związku z Bartmanem. Jesteśmy tylko dobrymi znajomymi.

-Siostra?! Jedziesz ze mną na trening?! – usłyszałam głos z Alka szykującego się do wyjścia. Czemu nie, pomyślałam. Spotkam się wreszcie z chłopakami, dawno ich nie widziałam.

-Dobra. Uno momento! – Ubrałam się, zrobiłam makijaż, złapałam kanapkę w rękę i wyszłam z mieszkania przy okazji jedząc śniadanie. Po dosyć żmudnej drodze na halę dotarliśmy na miejsce. Wchodząc do budynku zauważyłam Pitera wychodzącego z szatni.

-No proszę, proszę! Wreszcie nas odwiedziłaś!

-Też mi Cię miło widzieć, Piotrusiu– przywitałam się z nim po czym weszliśmy na halę. Chłopaki akurat się rozciągali, wyciągnęłam telefon i popstrykałam im kilka fotek. Zauważyłam potem jak Igła machnął na mnie ręką.

-Te, paparazzi! Może chcesz z nami zagrać meczyk? – uśmiechnął się do mnie i charakterystycznie poruszał brwiami. Chciałam zagrać, ale bałam się, mimo to chciałam spróbować. Poszłam do szatni. Pożyczyłam od Alka T-shirt, związałam włosy w kucyk i poszłam na halę. Jednakże minęłam się z kimś w drzwiach, moje ramie nie skorzystało na tym.

-Ałaaaa nie umie Pan chodzić?! – zadarłam się.

-Ojj przepraszam najmocniej…Ola? Coś ostatnio często się widujemy. Nie mówiłaś, że będziesz na treningu
– Bartman uśmiechnął się do mnie, zauważyłam, że zdziwił się widząc mnie w szatni.

-Sama też nie wiedziałam, że tu będę, i że będę grać z wami mecz – posłałam mu ironiczne spojrzenie.

-Haha no to może być ciekawie, zobaczymy twoje umiejętności chudzielcu – dźgnął mnie w żebra po czym weszliśmy razem na halę.

Podzieliliśmy się, byłam w drużynie z Grześkiem, Krzyśkiem, Paulem, Alkiem i Wojtkiem. Początkowo nie szło nam zbyt dobrze. Pierwszy set przegrany- 25:20- jednakże później się odegraliśmy i odrobiliśmy straty z dużą przewagą. Wygraliśmy ten mecz.

-No chucherko, nieźle dajesz sobie radę – powiedział Zbyszek szczerząc się przez siatkę.

-Wypraszam sobie! Ale trzeba przyznać! Wycisk niezły! – powiedziałam to, po czym położyłam się jak długa na hali, nie miałam siły wstawać – Mogę tu zostać na zawsze!
Poczułam, że ktoś nade mną stoi. Otworzyłam oczy. Oczywiście był to Zbyszek.

-Ty na serio chcesz tu leżeć cały czas? - zapytał się.

-Jak na razie tak - odparłam.

- A to jak ty to i ja – odpowiedział i położył się obok mnie.

Leżeliśmy koło siebie kilka minut wpatrując się w sufit albo trybuny. Żadne z nas się nie odzywało. Poczułam, że dotyka mojego boku.

-Eeeej, ja tu mam łaskotki – powiedziałam z uśmiechem.

-Wcale nie miałem zamiaru Cię łaskotać! –wyszczerzył się – masz rozdartą koszulkę, ciołku – pokazał na nie małą dziurę która ciągnęła się kilka centymetrów wzdłuż szwu. Pewnie , któryś z chłopaków musiał o mnie zawadzić podczas meczu.

-Ojj tam, zdarza się – odrzekłam z uśmiechem.

-Ano, ano! Powiadasz, że masz łaskotki tak? – uśmiechnął się chytrze i znacząco się na mnie popatrzył.

-Nie, nieee, Zbyszek nie! Wiem o czym myślisz! – wiedziałam, że chce zacząć mnie łaskotać. No i tak się 
stało, atakujący Asseco Ressovi zaczął mnie dźgać w żebra i łaskotać, nie obyło się bez moich ruchów samoobrończych przez co dostało mu się parę razy w brzuch. Leżeliśmy na hali śmiejąc się i tarzając, mało się nie popłakaliśmy. Usłyszeliśmy krzyki.

-Zbyyychu! Zbyyy…- na hale wszedł nagle Igła, nieco się zdziwił bo jego mina wyglądała mniej więcej tak : o___O - chciałem Ci tylko zostawić klucze do szafki, no ale w takiej sytuacji to ja się wycofuję. Miłej zabawy, młodzieży! - uśmiechnął się i wyszedł, po czym my wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.

-Chłopaki! Nie wchodzić ! – powiedział Krzysiek reszcie.Oczywiste było to, że go nie posłuchają. Od razu wszyscy wpadli do Sali i wydobyli z siebie dźwięk „uuuuuu” Po czym Piter stanął jak wryty, ale po sekundzie się ocknął.

-No nieznaczna sytuacja panowie, wycofujemy się, sajonara! – wyszczerzył się i wyprowadził z sali chłopaków po czym sam z niej wyszedł.

Poleżeliśmy jeszcze trochę śmiejąc się cały czas. Nie nacieszyliśmy się tą chwilą bo po chwili do akcji wkroczył Alek.

-Siostra, nie dawaj się Zibiemu!

-Haha, okej! - zaczęłam go dźgać w żebra jeszcze mocniej, ZB9 zwijał się z bólu i śmiechu jednocześnie. Alek przypatrywał się na nas jak na dzieci bawiących się w przedszkolu. Śmiał się z nas.

-A tak w ogóle Ola, to jadę już do domu, chcesz się zabrać ze mną? – zapytał się mnie brat.

-OK, daj mi chwilkę, tylko się przebiorę – powiedziałam to wstając z podłogi -Jeszcze z Tobą nie skończyłam! Zapamiętaj to sobie! – pogroziłam Zibiemu szczerząc się.

-Do zobaczenia! – zawołał na pożegnanie.
___________________________________
Z racji, że jutro jest 24 grudnia chciałybyśmy wam życzyć szczęścia, zdrowia, pomyślności, uśmiechu na twarzy, spełnienia tych najskrytszych marzeń no i przede wszystkim tego, aby rok 2013 był lepszy od poprzedniego :*
Skoro jest już tak świątecznie, to wklejamy równie świąteczną piosenkę :D
http://www.youtube.com/watch?v=fGFNmEOntFA
Jeszcze raz Wesołych Świąt! :*

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 9


Rano obudziłam się dopiero po godzinie dziesiątej. Spałam strasznie długo ponieważ byłam niemiłosiernie zmęczona. Od rana zastanawiałam się jak będzie wyglądała moja rozmowa ze Zbyszkiem na temat artykułu. Wyobrażałam sobie różne scenariusze tej rozmowy. W pewnym sensie się jej bałam. A co jeśli już nigdy nie będę mogła widywać się z Bartmanem tylko dlatego, że jacyś paparazzi mogą nam zrobić zdjęcia? Polubiłam go. Nie chciałbym takiego obrotu sprawy. Postanowiłam się tym na razie nie przejmować, po przyjeździe Zbyszka będę myśleć. Południe spędziłam samotnie, ale miło, posprzątałam mieszkanie przed przyjazdem Zbyszka i Alka, zrobiłam im obiad. Po czym zorientowałam się, że nadal jestem w piżamie. Przebrałam się w luźny sweter i legginsy, zrobiłam makijaż i uczesałam się w koczka. Chłopcy mają wyczucie czasu bo zaraz po tym weszli do mieszkania.

-Witam sportowców! – powitałam ich, mocno ściskając.

-A witam, witam – Zbyszek się wyszczerzył i zdjął swoją kurtkę. Chłopcy usiedli na kanapie, a ja przygotowałam dla każdego z nas szklankę soku pomarańczowego. Przysiadłam się do nich. Początkowo nie wiedziałam od czego zacząć, ale przymusiłam się.

-No więc, co możemy zrobić w tej sytuacji?

-Dopóki media nie wiedzą kim jesteś, nie róbmy nic – odpowiedział ZB9.

-No ale przecież nic nas nie łączy, dlaczego wzbudzam takie zainteresowanie? – zapytałam z ciekawością.

-No nie łączy nas nic..- Zibi wbił wzrok w podłogę i lekko się zaczerwienił po czym spojrzał na mnie – Te hieny się do wszystkiego przyczepią..

-Minusy sławy?

-Taaaa, nie życzę tego nikomu – odparł po chwili Zbyszek. Widać było, że ten fakt go dobija. Porozmawialiśmy jeszcze trochę, jednakże poszłam do kuchni aby wyjąć obiad z piekarnika.

-Co tam pichcisz? Alek mówił, że go rozpieszczasz jeśli chodzi o kuchnię. – powiedział Zbyszek opierając się o blat kuchenny.

-Serio? Oooo jak miło. Zaraz zobaczysz co to jest, mam nadzieję, że przypadnie do gustu – odpowiedziałam z uśmiechem niosąc sałatkę do stołu.

-Stary, mieć siostrę, która tak gotuje to skarb – powiedział Zibi do Alka po czym pokazał rząd swoich białych zębów i spojrzał na mnie. Lekko się zarumieniłam i odwróciłam wzrok w drugą stronę.

-Mówiłem Ci, że odkąd ona tu jest to nie głoduję – zaśmiał się.

Po posiłku zebrałam naczynia i włożyłam do zlewu. Po czym śmignęłam do łazienki aby poprawić makijaż. Za chwilę mieliśmy iść na spacer ze Zbyszkiem.

-Gotowa? – zapytał Zibi.

-Zawsze.

Wyszliśmy z mieszkania około 15. Chodziliśmy wokół bloków rozmawiając na różne tematy. O dziwo z nim mogłabym rozmawiać godzinami, tematy się nigdy nie kończyły. Spoczęliśmy na ławeczce, która znajdowała się na krawędzi fontanny.

-Opowiedz mi o swojej rodzinie – powiedział nagle.

- Ale co mam mówić, mam Alka i mamę, jest wspaniała i najukochańsza..

-A ojciec?

-Mój tata, mój tata…nie żyje, miał wypadek samochodowy 4 lata temu, zginął na miejscu – czułam jak policzki mi się rozpaliły a po policzkach pociekła łza.

-Przepraszam, nie chciałem..- powiedział czule obejmując mnie ramieniem.

-Nic się nie stało, po prostu smutno mi jest, że go już nie ma i nie zobaczę go już więcej..

Zibi mnie przytulił i jeszcze raz przeprosił, opowiedział mi później o swojej rodzinie i ojcu, który ma niespełnione wymagania wobec swojego syna. Wysłuchiwałam go z niedowierzaniem. Jego monolog przerwała jednak fontanna, która nagle się włączyła i oblała nas dwoje. Byliśmy cali przemoczeni. Musieliśmy powrócić szybko do mieszkania aby się nie przeziębić. Wybraliśmy drogę na skróty aby jak najmniej osób widziało nas w takim stanie. Wchodząc do mieszkania usłyszałam głos Alka.

-O matko…

-Nie komentuj – wyszczerzył się Zibi.

-Nawet nie mam zamiaru – uśmiechnął się szeroko i rzucił w nas suche ręczniki.

Poszłam się wysuszyć i przebrać. Wchodząc do salonu zauważyłam Zibiego w koszulce Alka, który razem z moim bratem oglądał właśnie mecz.

-To ja będę się już zbierać – powiedział gdy mnie zobaczył.

-Staaary zostań jeszcze trochę, obejrzmy mecz do końca – Alek przekonywał Zbyszka aby został.

-Innym razem, jutro się widzimy na treningu! – powiedział do kumpla – Do zobaczenia Olu – mrugnął do mnie po czym wyszedł z mieszkania.

-On naprawdę Cię polubił – powiedział Alek po wyjściu ZB9 z mieszkania.

-Eeee tam, idź spać głuptasie! – rzuciłam w brata poduszką.


W nocy nie mogłam spać przez burzę za oknem (nie lubię błyskawic i grzmotów). Wierciłam się po całym łóżku, nic nie pomagało. Poszłam do kuchni po kubek zimnej wody po czym wypiłam ją za jednym łykiem. Włączyłam IPoda i poszłam do łóżka, zamyśliłam się i usnęłam. Niestety o 7 rano obudził mnie dzwoniący telefon, spojrzałam na ekran, dzwonił Zbyszek. Wahałam się czy odebrać, ale z drugiej strony chciałam się dowiedzieć po co dzwoni o tej godzinie.

-Nie dasz ludziom pospać co nie? – powiedziałam do telefonu.

-Heh, no nie, musisz się z tym pogodzić. A tak w ogóle to dzwonię w poważnej sprawie – jego głos od razu posmutniał – a więc..
__________________________
Mamy do Was pytanie ;) Chciałybyście abyśmy pod każdym rozdziałem, zamieszczały linki do piosenek ?

Podobał się mecz Resovii i Jastrzębskiego ?
Szkoda, że Sovia przegrała.. Skra też wczoraj.. echh..

Pozdrawiamy!

czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 8


-Ale o co chodzi?- zapytałam zdziwiona.

-No sama zobacz.

Spojrzałam na gazetę, z pierwszej strony grzmiał tytuł  „Kim jest tajemnicza dziewczyna Bartmana?” oraz zdjęcie moje i Zbyszka, idących w stronę kawiarni. Zszokowało mnie to, jak media mogą być tak wścibskie.

-Co ja mam z tym zrobić? – zapytałam się brata.

-Dopóki nie wiedzą, że to ty, to nic nie rób. Zadzwoń do Zbyszka – poradził mi Alek , po czym pokiwałam twierdząco głową – A tak w ogóle, siostra, to między wami coś jest? – zapytał z zaciekawieniem. Roześmiałam się.

-Coś ty, znam się z nim od trzech dni dopiero i już miałabym z nim kręcić? Nic z tych rzeczy. Poszliśmy tylko do kina.

-Tak tylko pytam – powiedział uśmiechając się – To szamiemy pizzę? Głodny jestem – wyszczerzył się i podszedł do stołu.  Pokiwałam twierdząco głową.

-No siostra, Magda Gessler może ci się kłaniać! Świetna kolacja! Ale skoro ty ją zrobiłaś to ja biorę się za zmywanie – powiedział po posiłku, wkładając wszystkie naczynia do zlewu.
 Uścisnęłam go mocno po czym poszłam do pokoju żeby zadzwonić do Bartmana. Długo się zastanawiałam nad tym co mam powiedzieć, jak to ułożyć, ale zdecydowałam się na spontaniczność.

-Hej Zbyszek, tu Ola.

-No czeeeeeść, co tam słychać?

-No…mam niezbyt dobre wieści…chodzi o to, ze jest o nas artykuł w gazecie..

- Coo?! Jak to?! – słyszałam zdenerwowanie w jego głosie – to niemożliwe…te szuje zawsze się wpieprzają do cudzego życia, ani chwili spokoju – powiedział rozgniewany.
Nie spodziewałam się takiej reakcji, nic nie odpowiedziałam bo nie wiedziałam co mam powiedzieć. Po chwili odezwał się. 
– Przepraszam, ale od tych reporterów już psychika siada.

-Nie no spoko, nic się nie dzieje, a może porozmawiamy na spokojnie kiedy indziej?

-Może wpadnę do was jutro po treningu a potem gdzieś razem wyskoczymy? Zgodnie z umową?

-Pewka, dobranoc  - rozłączyłam się po tych słowach.
Leżałam na łóżku przez kilka minut, po czym krzyknęłam do Alka : - Zbyszek jutro do nas wpadnie po treningu!
Weszłam na facebook’a , jedna wiadomość, od Iwana.
„Od trzech dni w Polsce i już uwiodłaś siatkarza? Szybka jesteś. Ta wschodnia uroda nie idzie na marne.” – o co mu znowu chodzi?

-Nikogo nie uwiodłam. A czego tak sądzisz?

-No proszę Cię, w internecie o tym trąbią.

No pięknie. Teraz już cały świat będzie chciał się dowiedzieć kim jest tajemnicza dziewczyna ze zdjęcia. Nie chciałam pisać już z Iwanem bo przez rozmawianie z nim tylko się męczyłam i dołowałam. Potrzebowałam trochę się zrelaksować. Poszłam do łazienki wziąć długą kąpiel, jednakże mój relaks przerwał dzwoniący telefon, Olga.

-Halo?!

-Czego nic mi nie powiedziałaś, ze spotykasz się z Bartmanem?!

-Hola, hola, po pierwsze wcale się z nim nie spotykam a po drugie skąd wiesz, że na tym zdjęciu to ja jestem? -–zapytałam zdziwiona.

-No proszę cię, znamy się od dziecka, poznałabym cię zawsze i wszędzie – po tych słowach uśmiechnęłam się sama do siebie.

-Heh.  Wiesz musze kończyć bo się kąpię właśnie, jutro zadzwonię! Paaaa – rozłączyłam się po czym wyłączyłam telefon. Miałam już dość wszelkich wiadomości. Po kąpieli wzięłam łyk zimnej wody i poszłam spać.

wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 7


Rano obudził mnie sms od Zbyszka
„Świetnie się bawiłem, jutro powtórka? ;)”
Uśmiechnęłam się sama do siebie i odpisałam na sms-a. Nie chciało mi się wstawać z łóżka więc wzięłam laptop i odpaliłam go leżąc. Weszłam na facebook-a. Tradycyjnie, mnóstwo wiadomości od Olgi, odpisałam na wszystkie. Jednakże Iwan się nie odzywał ani nie pisał. Zdziwiło mnie to gdyż zawsze mieliśmy ze sobą wyśmienity kontakt. Po przejrzeniu wiadomości włączyłam sobie płytę Rihanny i zaczęłam do niej tańczyć. Nie zauważyłam, że drzwi są otwarte, w mgnieniu oka, Alek pojawił się w nich i oparł o framugę.

-No ,no, jakie kocie ruchy.

-Spaaaaadaj! – pocisnęłam w niego poduszką leżącą na łóżku.

-No co, You Can Dance jest twój – uśmiechnął się szeroko.

-Ty lepiej nie oceniaj tylko zmykaj na trening .

-Heh, mogę się lenić, dzisiaj idę na południe dopiero – odpowiedział i wyszedł z pokoju przeciągając się.

Po wyjściu Alka poszłam do łazienki się ogarnąć, zrobiłam swój codzienny „rytuał” i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Miałam dziś dzień wolny więc postanowiłam pójść na zakupy. Wzięłam torebkę i poszłam do galerii, szwędałam się po niej wymierzając sklepy z odzieżą. Chciałam odświeżyć moją garderobę. Przechodząc koło Bershki zauważyłam piękną granatową marynarkę ze złotymi guzikami. Podeszłam do sprzedawczyni prosząc o mój rozmiar, chciałam ją przymierzyć. Pech chciał, że jakaś dziewczyna właśnie ją przymierzała.

-Przepraszam, czy kupuje Pani tą marynarkę? – zapytałam dziewczynę, która właśnie wyszła z przymierzalni.

-Chciałabym, ale niestety moje wymiary mi na to nie pozwalają – uśmiechnęła się szeroko, 
odwzajemniłam jej ten gest, ale uważnie się jej przyjrzałam.

-Jesteś chudsza ode mnie, ona musi na Tobie dobrze leżeć – odpowiedziałam.

-No niestety, ale na Tobie będzie wyglądać jak ulał – podała mi marynarkę.

-Zawsze można spróbować, a tak w ogóle, to Ola jestem – podałam jej rękę.

-Magda ,miło mi. Mieszkasz w Rzeszowie?

-Przyjechałam na studia, będę męczyć marketing i zarządzanie – uśmiechnęłam się do nowej znajomej.

-No to będziemy się często widywać  bo ja idę właśnie na ten sam kierunek – porozmawiałam z Magdą jeszcze trochę a potem pożegnałam. Przymierzyłam marynarkę, rzeczywiście, leżała jak ulał. Nie spodziewałam się tego, że będę wyglądać w niej tak dobrze. Kupiłam marynarkę i poszłam buszować po innych sklepach. Wypatrzyłam kilka T-Shirtów dla siebie i jeden z House’a dla Alka.
Zadowolona z zakupów zadzwoniłam po taksówkę.  Pojechałam do mieszkania i rozpakowałam ciuchy. Nie obejrzałam się a była siedemnasta. Za godzinę brat powinien wrócić. W tym czasie rozsiadłam się na kanapie i wreszcie mogłam obejrzeć to co mi się podoba. Po maratonie „Rozmów w toku” zaczęłam robić kolację, pizza to powinien być dobry wybór. Miałam mnóstwo zabawy przy jej robieniu. Zaczęłam wykładać posiłek podczas gdy drzwi się otworzyły. Do mieszkania wszedł Alek.

-To ty? – zapytał, wskazując palcem na gazetę.
_____________________________
Dziękujemy za ponad 1000 wyświetleń :) 

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 6


Nad ranem obudził mnie silny powiew wiatru. Spojrzałam na zegarek-była 4:20. Byłam zmuszona wstać i zamknąć okno. Czym prędzej wskoczyłam do lóżka i ponownie zasnęłam. Niestety moja kochana cegła się rozładowała i zaspałam. Wstałam o 8:40, pech chciał, że Alek też zaspał.

-Alek! Zaspaliśmy!! – darłam się na całe mieszkanie, miałam poczucie, że obudziłam też sąsiadów.

-No jaaaaa!! – widziałam, że jest wkurzony, szybko się ubrał i umył, ja w tym czasie zrobiłam kanapki i kakao. Wszystko pochłonęliśmy w kilka minut, ja poszłam się ogarnąć, a Alek już się zbierał do wyjścia.

-Daj mi 4 minuty!

-Baby.. będę czekać w samochodzie! – krzyknął Alek.
Ubrałam się w szorty, czarną bokserkę i założyłam białe Vansy, zrobiłam makijaż, uczesałam się i wyszłam. Wróciłam się jeszcze po lustrzankę. Wyszłam z mieszkania, Alek już odpalił samochód.

-Nawet szybko się uwinęłam – powiedziałam do brata, uśmiechając się.

-Tak Ci się tylko wydaje, w rzeczywistości było cztery razy dłużej, albo i więcej – odpowiedział, spoglądając na mnie z wyrzutem. Po chwili się roześmiał.

-Pamiętaj, że czeka nas dzisiaj sprzątanie – wyszczerzyłam się do Alka. Ten tylko jęknął.
Pojechaliśmy na trening, byliśmy nieco spóźnieni, ale wchodząc do budynku zauważyłam, że jest tylko paru siatkarzy. Hala była pusta, poszłam usiąść na trybunach i poczekać na chłopaków. Czekanie było nużące więc wyciągnęłam lustrzankę i postrzelałam kilka fotek i „słit foci”. Po chwili poczułam stukanie na moim ramieniu, odwróciłam się, za mną stał Piter.

-Nie za słodkie te fotki będą? – zapytał się z uśmiechem.

-Eee tam, wcale nie. A tak w ogóle, nie mów, że wszystko widziałeś?

-Co masz na myśli przez „wszystko”? – uśmiechnął się chytrze.

-Te moje żenujące miny przed lustrzanką, głupku – odpowiedziałam.

-Żadne żenujące. Słodkie, ale focie mogłyby być bardziej atrakcyjne gdyby znalazł się na nich środkowy Asseco Resovii – zrobił minę słodkiego kotka, po czym spojrzał na mnie oczętami zbitego psa.

-No to strzelamy słit focie? – uśmiechnęłam się szeroko.
Zrobiliśmy kilka fotek, powygłupialiśmy się. Chłopaki wchodzili na salę więc Piter mnie opuścił i poszedł na boisko. Zrobiłam im kilka zdjęć. Trening poszedł bardzo dobrze-według mnie-chociaż znawca ze mnie nie duży. Do końca treningu pozostało jakieś 30 min, postanowiłam wyjść trochę wcześniej, wychodząc z hali poczułam jak ktoś dźga mnie w żebra. Myślałam , że to Alek, więc od razu zamachnęłam się aby mu oddać. Jednakże za mną stał Bartman.

-Uciekasz ode mnie? Za 30 min wychodzę, poczekasz? – zrobił minę w podkówkę.

-Pewka, co mi szkodzi – uśmiechnęłam się do ZB9, on odwzajemnił gest i wróciliśmy na salę- ja na trybuny, a Zbyszek do ćwiczeń. Po skończonym treningu, chłopaki weszli do szatni. Postanowiłam poczekać na Zbyszka w środku. Długo nie musiałam czekać bo po jakichś 10 min już był.
-Mam super pomysł !- powiedział z uśmiechem.

-Jaki ?

-Może pójdziemy do kina ?

-Oooo super, dawno nie byłam. A jaki film?

-Ostatnio ciekawi mnie „Trzy metry nad niebem”, podobno fajny – Zibi spojrzał na mnie, aby zobaczyć moją reakcję.

-Lubisz filmy romantyczne? Ja też! Jestem za! – cieszyłam się z takiego wyboru. Jednakże się zdziwiła, że Zbigniew Bartman największy twardziel reprezentacji lubi filmy romantyczne. Z drugiej strony się ucieszyłam.
Film strasznie mi się podobał. Pod koniec się popłakałam, widziałam jak Zibi się ze mnie śmiał, ale co ja poradzę, na to, że jestem taka wrażliwa. Ogólnie wszystko było świetnie pomijając fakt, że Iwan cały czas się do mnie dobijał.

-Jestem z kolegą w kinie, nie mogę teraz rozmawiać – napisałam mu SMS-a.
Nie odpisał. Po seansie wyszliśmy z budynku, zrobiło się zimno. Zbyszek założył mi kaptur od bluzy i zaproponował wyjście do kawiarni - zgodziłam się. Zamówiłam Latte, a Zbyszek kawę mrożoną. Porozmawialiśmy o naszych rodzinach, przyjaciołach, szkole, o przyszłości i ogólnie o naszych zainteresowaniach. Dziwnym sposobem się do siebie zbliżyliśmy. Zibi opowiadał o swoim ojcu, jego wymaganiach, żalił mi się na niego. Rozumiałam go, a on rozumiał mnie. Jednakże wieczór musiał dobiec końca. Zibi jak prawdziwy gentelmen odprowadził mnie pod mieszkanie i odjechał. Starałam się wejść do domu jak najciszej potrafię, ale.. Alek oczywiście oglądał 'TiVu'. Mój plan legł w gruzach.

-Jak się bawiłaś ? - zapytał z uśmiechem.

-Dziękuję, świetnie.-odpowiedziałam z uśmiechem- Widzę, że Ci się strasznie nudziło i posprzątałeś mieszkanie. Musze częściej tak znikać.-zaśmiałam się.

-To był ostatni raz, nie przyzwyczajaj się.

-Dobra, ja idę się kąpać i spać. Tobie też tak radzę bo znowu się spóźnisz na trening.

-Ja też zaraz idę spać, tylko skończę oglądać. Dobrej nocy młoda.

-Paa. - odpowiedziałam i szybko poszłam do łazienki.
Przebrałam się szybko w piżamę i zasnęłam.

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 5


…ujrzałam Bartmana. Lekko się uśmiechnął i przybliżył do mnie.

-Hej, przepraszam, że tak późno, ale nie mogłem się wyrwać wcześniej.  Chciałem się zapytać…Możemy się chwilkę przejść po Rzeszowie? – zapytał mnie, po czym odwrócił wzrok.

-Pewnie, tylko założę bluzę i możemy iść – byłam nieco zaskoczona propozycją Zbyszka, ale chciałam się z nim przejść i być może wyjaśnić sytuację z treningiem.
 Wyszliśmy z bloku w ciszy, każde z nas wbijało wzrok w podłogę, nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Po kilku minutach drogi, doszliśmy do parku.

-No więc…ehh..nie wiem jak zacząć.. chciałem Cię przeprosić za sytuację na treningu, nie musiałem się tak zachowywać. Byłem strasznie zdenerwowany, a to wszystko przez ..eh.. nieważne. W każdym razie, najmocniej Cię przepraszam – wypowiedział Zbyszek praktycznie na jednym tchu, spojrzał na mnie z góry przepraszającym wzrokiem.

-No nie powiem, troszkę mnie to zdziwiło, ale nie przepraszaj, jest spoko. Myślałam, że to ja coś zrobiłam źle, że nie chcesz się ze mną przywitać.

-Nie, to nie tak. Po prostu w życiu prywatnym niezbyt mi się udaje, a szkoda – wbił wzrok w gwieździste niebo, widać było, że jest przygnębiony.

-Na każdym kroku znajdą się jakieś przeciwności. A tak w ogóle to my się jeszcze nie zapoznaliśmy, Ola jestem – wyszczerzyłam się i podałam mu rękę.

-Heh, a ja Zbyszek, miło panią poznać – uścisnął moją dłoń i szeroko się uśmiechnął – No więc na ile przyjechałaś do Rzeszowa?

-Przyjechałam tu na studia, zobaczymy jak się życie potoczy. Przynajmniej spędzę trochę czasu z bratem. Pewnie będzie mnie miał dość, ale co tam – uśmiechnęłam się i spojrzałam na ZB9, cały czas się na mnie patrzył, po czym odwrócił wzrok.

-Nieee, na pewno nie. On Cię kocha, jak każdy brat siostrę.

-No ja tam bym mogła się z tym stwierdzeniem kłócić – szeroko się uśmiechnęłam.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę o swoich ulubionych zajęciach, siatkówce i moich studiach. Zdziwił go mój kierunek, ale raczej pozytywnie. Po godzinnym spacerze, wróciliśmy do mieszkania. Po wejściu do mieszkania usłyszałam głos Alka.

-Ola?! Gdzieś ty była?! Dzwoniłem do Ciebie chyba z tysiąc razy!

-A wcale, że nie, bo tylko dwa razy – wtrącił się Piotrek, po czym Alek posłał mu wrogie spojrzenie.

-Heeej brachu, nic się nie stało, ona był ze mną, byliśmy się przejść po parku, nic wielkiego – odezwał się Bartman.

-Młoda! Żeby mi to był ostatni raz. Następnym razem bierz telefon.

-No okej, nie martw się już, żyje, nic mnie po drodze nie pożarło – lekko się uśmiechnęłam, po czym usadowiłam się na kanapie między Krzyśkiem a Paul’em. Widać było, że chłopcy są zafascynowani Bearem Grylls’em.

-Co jest ciekawego w szamaniu gąsienic? – zapytałam się Igły.

-Nigdy nie wiesz, kiedy jakiś niedźwiedź wyżre Ci wszystkie smakołyki, a ty będziesz się musiała żywić gąsienicami…- odpowiedział jedząc moje tiramisu. Wyrwałam mu je i sama zaczęłam je szamać.

-Eeeeej! I co ja będę teraz jadł?! – Krzysiu zrobił minę w „podkówkę”

-Zostały Ci gąsienice – wyszczerzyłam się i dokończyłam tiramisu.
Po seansie ze Szkołą Przetrwania włączyliśmy karaoke, wspólnie odśpiewaliśmy kilkanaście hitów wygłupiając się przy tym, i zdzierając gardło jednocześnie. Było warto, świetnie się bawiliśmy. Spojrzałam na zegarek, godzina 23. Strasznie szybko czas minął.

-No młodzieży, będziemy się zbierać. Świetna impra, następnym razem u mnie! – krzyknął Ignaczak.
Pokiwaliśmy wszyscy głową po czym z każdym z zawodników się osobno pożegnałam i uściskałam, na samym końcu szedł Zbyszek.

- Wpadniesz jutro na trening?- zapytał.

-Może wpadnę do was na chwilę – uśmiechnęłam się lekko.

-Spoko, bo musze Ci wynagrodzić jakoś to pierwsze, niezbyt miłe spotkanie – odsłonił rząd swoich białych zębów , po czym pożegnał się z nami i wyszedł.
Weszliśmy z Alkiem do salonu, szok.

-Sprzątamy jutro? – zapytałam.
Pokiwaliśmy wspólnie głowami, nie mieliśmy na nic siły. Poszłam do łazienki wziąć prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

_____________________________
Podobał się mecz ? :)


czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 4


Obudziłam się, spojrzałam na zegarek, była równo 09:09 , jak miło. Strasznie nie chciało mi się wstawać z łóżka, ale do tego czynu przekonywał mnie fakt, że dzisiaj przychodzą chłopaki. Siadłam na łóżku, sprawdziłam telefon, zero wiadomości, nic nowego. Postanowiłam się troszkę ogarnąć, otworzyłam szafę. Ubrałam jasne dżinsy, niebieski sweterek w białe paski i czarne baleriny. Rozpuściłam swoje fale i zrobiłam lekki makijaż, dzisiaj czeka mnie troszkę pracy. Gdy weszłam do salonu, zauważyłam karteczkę na stoliku.

„Wyszedłem na trening, wrócę ok 13. Dam Ci znać czy chłopaki przyjdą na dzisiejszą imprę. Alek.”

Po przeczytaniu liściku uśmiechnęłam się sama do siebie. Zaraz po tym zaczęłam sprzątać mieszkanie, wszystko dokładnie odkurzyłam i poukładałam. Podczas przeglądania szafek natknęłam się na rodzinny album, widniały w nim moje zdjęcia, Alka, rodziców i naszych dziadków. Większość z nich to fotografie z naszego dzieciństwa. Byliśmy wtedy tacy beztroscy, wolni. Jednakże po wspominaniu wróciłam do sprzątania. Po godzinie pracy wszystko było czyste na błysk, aż chciało się oddychać. Sprawdziłam program w telewizji. Nic ciekawego nie leciało, poszłam więc do spożywczego aby zrobić zakupy na dzisiejszy wieczór. Kupiłam tam wszystkie potrzebne mi produkty do zrobienia obiadu i innych przekąsek oraz deserów na dzisiejsze spotkanie z chłopakami. Płacąc przy kasie, poczułam wibracje mojego telefonu, szybko odebrałam, po czym usłyszałam głos Alka.

-Młoda! Wszyscy się zgodzili!

-To świetnie! Ja jestem właśnie w spożywczym i robię zakupy-odpowiedziałam.

-Aaaa to fajnie, ale spożywcze? Bo ja mam zamiar do monopolowego wpaść po treningu.

-Ale przecież nie wolno wam pić alkoholu – zdziwiłam się, że nie przestrzega zasad trenera.

-No ale Ola, to tylko jedno piwko – powiedział

-No okej, to do zobaczenia w domu o trzynastej – po tych słowach, rozłączyłam się.

Po zrobionych zakupach wróciłam do domu z pełnymi torbami różnych produktów. Porozkładałam wszystko na miejsca. Zaczęłam przygotowywać obiad dla mnie i Alka. Chciałam go trochę porozpieszczać więc postanowiłam zrobić mu ryż z klopsikami. Gotowanie szło mi dość szybko i sprawnie. Gdy zaczęłam nakładać do stołu, usłyszałam otwierające się drzwi i kroki. Odwróciłam się oczywiście - Alek.

-Co? Monopolowy zamknięty? – zapytałam zdziwiona bo nie miał przy sobie ani jednej butelki.

-Coś ty, w bagażniku są, zaraz przyniosę – odpowiedział rozbawiony – A tak w ogóle to co tak ładnie pachnie?

-Aaaaa klopsiki z ryżem – wyszczerzyłam się i pokazałam mu moje danie.

-Ale mnie rozpieszczasz !– widocznie mój pomysł z klopsikami się udał, bo Alkowi się świeczki w oczach zaświeciły.

-Heh, już nie słódź tak, tylko leć po ten alkohol, wstawimy do lodówki.

Posiłek minął bardzo fajnie, pośmialiśmy się trochę, ale też zdałam sobie sprawę, że muszę przygotować kilka przekąsek na dzisiejszą imprezę. Sumiennie po obiedzie wszystko umyłam i zaczęliśmy robić z Alkiem tiramisu i pizzę. Wszystko nam sprawnie poszło więc postanowiliśmy upichcić jeszcze jedno ciasto. Zadowoleni z siebie po skończonej pracy, usiedliśmy na kanapie aby odpocząć. Chwilę po tym spostrzegałam się, że już jest 16.30 i za półtorej godziny przychodzą chłopcy. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż i ubrałam się. Pokroiłam wszystkie ciasta, przygotowałam napoje, a Alek włączył muzykę. Niedługo po tym zaczęło się mocne walenie do drzwi. Otworzyłam je ,a w nich stał Krzysiek, Paul i Grzesiek.

-No siema everybody! Król parkietu właśnie przyszedł. – wyszczerzył się Krzysiek i pewny krokiem wszedł do mieszkania.

-No już nie bądź taki pewny! Padniesz jak zobaczysz moje wygibasy! – zaśmiał się Alek.

-Jasne, jasne, chyba w snach!

Przywitałam się z resztą, po chwili dołączył do nas Piter. Jak zwykle uśmiechnięty i spokojny.

Podeszliśmy do stołu z moimi wypiekami, każdy z nich podszedł do niego blisko.

-No nie mów, że ty to wszystko upichciłaś! – Piotrek otwarł szeroko oczy ze zdziwienia.

-Cała ja! – wypięłam dumnie pierś do przodu i się wyszczerzyłam.

-Zostań moją żoną! – zaszkliły mu się oczy i zrobił minę smutnego szczeniaczka.

-Chyba śnisz, Cichy! Ona za mnie wyjdzie! – odezwał się z uśmiechem na twarzy Grzesiek.

-Dobra, dobra ! Jak chcecie się z nią ożenić, to najpierw trzeba zdobyć przychylność kochanego braciszka– powiedział rozbawiony Alek. Wszyscy na te słowa wybuchnęliśmy śmiechem.

Spotkanie mijało bardzo fajnie, na razie bez alkoholu z czego się cieszyłam. Zgasiliśmy światła i usiedliśmy na kanapie chcąc obejrzeć sobie coś ciekawego w telewizji. Chłopaki oglądali Szkołę Przetrwania, a ja w tym czasie wyszłam do kuchni aby napić się wody. Odkładając szklankę poczułam jak ktoś złapał mnie za nadgarstek….

_______________________
I jest 4 rozdział :D

wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 3


-Oooo! Nie mówiłeś, że masz taką ładną siostrę- powiedział Piotrek- Na ile przyjechała ? - zapytał z ciekawością po czym uśmiechnął się chytro.

-Będę studiować w Rzeszowie- odpowiedziałam z uśmiechem -A tak w ogóle, to mam na imię Ola.

- A ja Piotrek. Miło mi Cię poznać.-uśmiechnął się i podał mi rękę.
Po zapoznaniu się z Piterem podeszła do mnie reszta chłopaków. Wiedziałam, że spotkam jego kumpli ,ale nie wiedziałam, że właśnie dzisiaj zobaczę Igłę. Szczęka mi opadła, a serducho waliło jak oszalałe, właśnie widzę mojego idola-Krzysztofa Ignaczaka. Przez głowę przebiegło mi tysiące myśli, jak mam się odezwać, jak zachowywać. Stresowałam się bardzo, jednakże nie miałam czego, ponieważ po chwili Krzysiek podbiegł do nas.

-No siemka. Jestem Krzysiek, a ty Ola, tak?

-Tak, Ola. Przyjechałam do Polski na studia, będę mieszkać z Alkiem.

-Aaaa, że takie obcasy. Fajnie, fajnie. Spróbujemy Ci umilić pobyt w Polsce. Może zagramy kiedyś raz..- przerwał mu jednak Zbyszek, który wparował niczym huragan na halę i nie chciał z nikim rozmawiać. Mijając mnie w przejściu szturchnął mnie swoim ramieniem po czym spojrzał na mnie jak na największego wroga. Zrobiło mi się trochę smutno, ale Piotrek szepnął mi na ucho, że Bartman nie ma dzisiaj humoru, więc lepiej się do niego nie zbliżać.

-No nasz atakujący nie dał mi dojść do słowa.-powiedział z uśmiechem-Chciałem Ci tylko powiedzieć, że może kiedyś razem sobie zagramy?

-Z chęcią – uśmiechnęłam się szeroko.
Po rozmowie z Krzyśkiem zaczął się trening. Chłopaki dawali z siebie wszystko, widać było, że są zaangażowani w to co robią. Jednakże zauważyłam, że Bartmanowi dzisiaj nic nie wychodziło, psuł zagrywki, mylił się, denerwował, jednym słowem, zachowywał się tak, jakby był obrażony na cały świat . Gdy trener Kowal ogłosił koniec treningu pożegnałam się z nim i wyszłam przed halę aby zaczekać na brata. Ponudziłam się trochę przed budynkiem zanim Alek przyszedł. Wsiedliśmy razem do samochodu po czym włączyłam ogrzewanie, było strasznie zimno, a ja mało tego, jestem ogromnym zmarzluchem.

-Alek?

-Tak?

-Wiesz, mam pomysł. Twoi koledzy z drużyny wydają sią bardzo sympatyczni i ich polubiłam. Może zaprośmy ich do siebie jutro wieczorem? Co ty na to? – zapytałam z nadzieją w głosie.
Byłam przygotowana na każdą reakcje, chciałam aby się zgodził.

-Ok. Dam im znać jutro na treningu. O 18 może być?

-Tak, wszystko przygotuje – wyszczerzyłam się i mrugnęłam do niego. Po czym włączyłam radio, leciała właśnie piosenka Rihanny, nie obyło się bez śmiechów w samochodzie i przedrzeźniania artystki. Dojechaliśmy pod mieszkanie Alka. Powoli robiła się już noc. Wjechaliśmy windą na nasze piętro.

-Co jak co, ale ja dzisiaj robię kolację! –powiedziałam z uśmiechem. Chciałam mu w ten sposób podziękować za to co dla mnie robi.

-W takim razie, co szefowa kuchni poleca? – uśmiechnął się. Widocznie był zadowolony, że dzisiaj to ja przejęłam rolę kucharza.

-Hmmm, zapiekanki? –wyszczerzyłam się. Wiedziałam, że je lubi.
Przygotowałam pieczarki, a Alek starł ser. Wsadziliśmy nasze zapiekanki do piekarnika. I po 30min mieliśmy pachnące danie na talerzach. Alek szybko pochłonął swoją porcje i poprosił o dokładkę. Na szczęście zrobiłam o jedną więcej, gdyż spodziewałam się takiej reakcji brata.

-No musze przyznać, że tego mi brakowało- powiedział z uśmiechem masując po brzuchu.- Dzięki.
Po kolacji umyłam szybko talerze. Ruszyłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam swoją piżamę, wysuszyłam włosy i poszłam do pokoju. Po czym położyłam się na łóżku, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Olgi. Ta od razu zadręczała mnie mnóstwem pytań. Kogo poznałam, jak wygląda mieszkanie Alka, co robiłam. O wszystkim jej opowiedziałam. Słychać było, że jest podekscytowana. Po dość długiej rozmowie z nią pożegnałam się i obiecałam, że zadzwonię najszybciej jak będę mogła. Następnie zadzwoniłam do Iwana.

-Hej Piękna. Co tam słychać?

-Wszystko spoko. Dzisiaj poznałam kumpli Alka z drużyny a jutro robię u siebie imprezę. Przyjdą chłopcy, porozmawiamy trochę i takie tam.

-Ahaaaa, fajni są? – zapytał dociekliwie. Nie wiedziałam o co mu chodzi.

-No tak, są bardzo mili.

-Dobra, wiesz co ja muszę kończyć, pa – odpowiedział z goryczą i szybko się rozłączył.
Zdziwiło mnie to. Jednakże odłożyłam telefon, wstałam z łóżka i poszłam do kuchni po szklankę wody, idąc przez salon zauważyłam śpiącego Alka, który zasnął na kanapie przed telewizorem oglądając mecz. Po cichu wyłączyłam go, a brata przykryłam kocem. Ten lekko się uśmiechnął. Po tym poszłam do swojego pokoju i usnęłam, ciągle myśląc o sytuacji na treningu.
___________________________________

A oto i jest kolejny rozdział :D 
Jak Wam minął wtorek? :D

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 2


 -Aleeeek !! - krzyknęłam gdy tylko ujrzałam brata-ale się za Tobą stęskniłam.

-Ja też za Tobą młoda - przytuliliśmy się.

-Eeej nie mów już na mnie młoda.

-No nie wiem, zobacze- zaśmiał się.

-Ale mi Cię brakowało.

-Dobra już wystrczy tych czułości- ponownie się zaśmiał- daj bagaże i jedziemy do Twojego nowego mieszkania.

-No to w drogę- uśmiechnęłam sie.

Alek szybko uporał się z bagażami i ruszyliśmy w drogę. Po około 30 min. byliśmy na miejscu. Miejsce ogólnie bardzo ładne. Nie mogłam się doczekać co będzie w środku.

-No to chodź młoo.. Ola - powiedział Alek i się zaśmiał- mogę do Ciebie dalej mówić młoda ? -zapytał

-Pod warunkiem, że będziesz mi robił śniadania - powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.

-Dopiero przyleciała, a już się rządzi.
Oboje wybuchneliśmy śmiechem i Alek wprowadził mnie do środka. Mieszkanie było cudowne, bardzo przytulne, brązowy kolor ścian, zasłony dodawały ciepła mieszkaniu. W salonie stał kominek, co przypominało mi o Oldze. Duża kuchnia i łazienka. Wszystkie pokoje miały duże okna, z których było widać panoramę Rzeszowa. Ogólnie całe mieszkanie było pięknie urządzone, Alek ma jednak gust.

-Chodź, pokaże Ci Twój pokój.
Weszliśmy, a ja zaniemówiłam. Był piękny, duży,a ściany w moim ulubionym-niebieskim-kolorze.

- No to czuj się jak u siebie w domu.

-Dzięki - i pocałowałam brata w policzek.

-No to porozglądaj się po mieszkaniu i zapraszam na kolację- powiedział z uśmiechem.

- A co jest dzisiejszym specjałem szefa kuchni ? - zapytałam.

-Kako i mnóstwo kanapek- odpowiedział Alek z 'francuskim' akcentem. Zaśmialiśmy sie razem.
Alek poszedł do kuchni 'pichcić' naszą kolacje, a ja za radą brata rozglądnełam się po mieszkaniu i zaraz dołączyłam do Alka.

-O której masz jutro treninig ? - zapytałam.

-O 10. A może byś ze mną pojechała ?

-Czemu nie, może będzie fajnie.-odpowiedziałam z uśmiechem.

-Dobra, to ja pozmywam,a Ty idź już spać. Pewnie jesteś zmęczona po podróży.

-Masz rację, jestem trochę zmęczona. Dziękuję za pyszną kolację i dobrej nocy życze. - pocałowałam brata w policzek i udałam sie do pokoju.
Odpuściłam sobie toaletę wieczorną. Byłam wyczerpana,chociaż odczułam to dopiero teraz. Usnęłam nawet nie wiem kiedy.


-Olaa! Wstawaj! - krzyczał Alek.

-Jeszcze 5 minut proszee - i odwróciłam się tyłem do Alka.

-Sama tego chciałaś- zaczął mnie łaskotać- to wstajesz ?! - zapytał z uśmiechem na twarzy.

-Dobra już wstaje- z trudem łapiąć oddech odpowiedziałam.
Wstałam i powędrowałam z ciuchami do łazienki. Gdzie trzeba było wziąć szybki prysznic, bo już była 9:20, a chciałam jechać na trening. Poszłam szybko do kuchni i zjadłam kanapki zrobione przez brata. Były pyszne-jak to kanapki.

-Dobra młoda zbieraj się bo nie możemy sie spoźnić.

-Ok, już idę - odpowiedziałam.

Po kilku minutach drogi dojechaliśmy na halę. Przy wejściu do budynku spotkaliśmy trenera. Alek zapoznał mnie z nim. Po czym on udał sie do szatni, a ja razem z trenerem ruszyliśmy na halę. Porozmawialiśmy chwilkę. Bardzo miły człowiek. Po chwili do hali wkroczył brata. Podszedł do mnie i do trenera. Po czym przytuliłam się do niego (strasznie za nim tęskniłam, to dlatego obdarzam Go może zbyt często swoją czułością). Wtedy rozległ 'krzyk' na hali:

- O Aleek ! To twoja nowa dziewczyna ? - zapytał jeden z nich.

- Nie - odparł - To moja siostra.
_______________________________________________________
No i pojawił się 2 rozdział :)
Mamy nadzieję, że nasze 'wypociny' się Wam podobają ? ;D

A teraz szybko zmykamy bo czas przygotować się na urodzinki koleżanki.
Wszystkiego Najlepszego Olcia <3

Życzymy miłej lektury ! :D

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 1


 Budzik zadzwonił o 7. Niechętnie wstałam i ruszyłam do łazienki by odprawić swój codzienny 'rytuał'. Ubrałam się w ciuchy przygotowane wcześniej, czyli jasne dżinsy i zieloną luźną bluzkę z kieszonką na przodzie. Do tego dobrałam białe Conversy. Zeszłam do kuchni, w której czekała na mnie mama z pysznymi kanapkami i kawą.

-Cześć Mamuś- powiedziałam i uściskałam mamę.

-Mam dla Ciebie śniadanko. Smacznego.- odpowiedziała z uśmiechem mama.
Podczas jedzenia rozmawiałyśmy jeszcze o wyjeździe.

-Pamiętaj córciu bądź grzeczna- zaśmiała się mama.

-Mamo już nie jestem małą dziewczynką i wiem jak mam się zachować - odrzekłam.

-Dla mnie zawsze będziesz taką małą dziewczynką.

-Kocham Cię Mamo.

-Wiem córciu, a teraz leć po bagaże bo musimy już jechać- przytuliłam się do niej po raz kolejny tego poranka.
Poszłam na górę po bagaże i rozglądnęłam się po raz ostatni po pokoju. To właśnie tu spędzałam większość mojego wolnego czasu. Wszystkie smutki, nieprzespane noce i pamiętne chwile spędzone z Iwanem. Bitwy na poduszki, słuchanie płyt ulubionych wykonawców i przede wszystkim, rozmowy, długie rozmowy. Zeszłam na dół i poszłyśmy z mamą zapakować wszystkie torby do samochodu. Ruszyłyśmy w drogę. Samolot miałam o 10, a jest 8:30 ,więc mam czas. W radiu leciała właśnie piosenka R.E.M-u wspólnie odśpiewałyśmy ją całą.
Dojechałyśmy. Mama dawała mi ostatnie wskazówki.

-Jak dolecisz zadzwoń - powiedziała- Alek ma na Ciebie czekać więc transportem się nie martw.

-Mamuś.

-Tak córeczko ?

-Będzie mi Cię brakować- mama mnie czule przytuliła i powiedziała:

-Mi Ciebie też Skarbie, ale tam będziesz miała Alka. On Ci we wszystkim pomoże, nie martw się.
Niestety musiałam już iść bo zaczynała się odprawa.

Kilka minut później.

Za chwile startuje mój samolot. Jestem szczęśliwa, że po długiej rozłące zobaczę brata, ale szkoda mi mamy bo została sama.Tata, zginął w wypadku samochodowym. Brakuje mi go.. Na samą myśl o jego wspomnieniu i chwil, które z nim spędziłam chce mi się płakać. Samolot właśnie startuje więc słuchawki w uszy.
Wylądowałam. Podróż minęła nawet szybko. Zostało tylko zabrać bagaże i wyruszyć z Alkiem do mieszkania. Właśnie gdzie on jest ? Chyba nie zapomniał, że ma mnie odebrać. Zadzwonię do niego.

-Alek gdzie jesteś ?! Czekam na Ciebie na lotnisku.

-Młoda jestem w drodze.. Trening mi się przedłużył. Nie denerwuj się.

-Ok. To ja czekam na Ciebie. I mam do Ciebie prośbę.

-Jaką ? -zapytał

-Nie mów do mnie młoda!

-Haha! Zaraz będę to pogadamy .. młoda-odpowiedział.
A więc pozostało mi tylko na niego czekać. Postanowiłam, zadzwonić do mamy i powiedzieć jej, że szczęśliwie doleciałam. Schowałam telefon do kieszeni i rozglądnełam się po pomieszczeniu. Zauważyłam mały kiosk więc kupiłam sobie magazyn sportowy. Sprzedawca w kiosku był bardzo miły. Porozmawiałam z nim chwilkę na temat siatkówki gdyż kibicuję bratu i jego drużynie. Sama też gram, tyle, że dla przyjemności. Usiadłam sobie na ławce i zaczęłam czytać magazyn , po kilkunastu stronach o tematyce Polskiej reprezentacji w piłce nożnej i jej losach oraz osiągnięciach, pojawił się artykuł o Asseco Resovi, w tym wywiad z Krzysztofem Ignaczakiem. Uwielbiam go! Jego duch walki, radość  z życia oraz to jak potrafi zarazić pozytywnym myśleniem. No i „Igłą Szyte”, za przedstawienie naszej reprezentacji „od kuchni” należy mu się Oskar! Z przyjemnością przeczytałam cały artykuł. Po obejrzeniu plakatów zaczęło mi się nudzić. Czekanie na Alka zaczęło być nużące. Koło mnie przechodziła właśnie kochająca się para, trzymali się za ręce, widziałam, że byli szczęśliwi. Przypomniał mi się Iwan. Nasze pocałunki i dogadywanie się. Powspominałam sobie jeszcze te cudowne chwile, gdy nagle zobaczyłam wysokiego mężczyznę na horyzoncie.
______________________________________________
Postanowiłyśmy na weekendzie 'podganiać' z rozdziałami, ale na tygodniu będą co dwa dni :)
Zapraszamy do komentowania i życzymy miłej lektury! ;D

piątek, 7 grudnia 2012

Prolog


Stało się. To już ostatni dzień z nimi, tutaj. Wyjrzałam za okno, słońce świeciło w najlepsze, dzieci bawiły się na podwórku, owoce dojrzewały, a zieleń otaczała nas ze wszystkich stron. Zbliżające się lato w Białorusi to jednak coś pięknego. Smutno mi będzie to wszystko zostawić. Dzisiaj ostatni dzień w kraju. Zeszłam do kuchni, czekała na mnie mama, popijała kawę. Kochana przygotowała moje ulubione danie, jajecznice ze szczypiorkiem i pomidorami. W kuchni unosił się cudowny zapach kawy.


-Dziękuję mamuś! – podziękowałam jej.

-Nie ma za co córeczko. Sprawdzałaś czy przyjęli Cię na studia? – odpowiedziała z zatroskaniem. Wiem, że się o mnie martwi i o moją przyszłość.

-No właśnie. Chciałam Ci powiedzieć, że….nie, nie przyjęli mnie – powiedziałam ze smutkiem w głosie.


-Co? Jak to możliwe? – otwarła szeroko oczy ze zdziwienia – Więc co zrobisz? Zostajesz w Białorusi? Trzeba będzie wszystko odwołać – zmartwiała się, miałam wrażenie, że cały plan zaprzestania wyjazdu z kraju obmyśliła w 1 sekundzie.


-Heh, żartowałam! Przyjęli mnie!


-No wiesz co, tak starą matkę denerwować. – była na mnie lekko zdenerwowana ale co tam, po chwili wyszczerzyła się i pogratulowała.


-Mamo? Odwiedzę kilku znajomych, tak na pożegnanie, nie spodziewaj się mnie w domu zbyt szybko – przed wyjazdem do Polski chciałam się ze wszystkimi spotkać, wiedziałam, że będę miała tylko Alka.
Mama się zgodziła więc pożegnałam się z nią i ruszyłam do Olgi. Przechodząc przez bramę wejściową zobaczyłam jak ją, stała w drzwiach czekając na mnie. Jej kruczoczarne włosy, blada cera i wysoki wzrost, wyróżniały się. Każda dziewczyna zazdrościła jej wyglądu. Podbiegła do mnie.


-Heeeej moja sis! – przywitała mnie jednocześnie łamiąc moje żebra swoim mocnym uściskiem.


-Hej Olga! Jest już Iwan? –był moim chłopakiem, teraz przyjacielem, fakt nie udało nam się, ale nadal go kocham tyle, że jak kumpla.


-Nie, nie ma go. Zaraz powinien przyjść.
Weszłam do domu Olgi, było w nim zawsze czysto i przytulnie. Kominek, który stał w rogu salonu zawsze nas ogrzewał podczas zimnych wieczorów. Przechodząc przez korytarz uświadomiłam sobie, że nie odwiedzę tego miejsca przez dłuższy okres czasu. Usadowiłyśmy się z Olgą na jej wielkim łóżku, zaczęłyśmy wspominać nasze wspólnie spędzone chwile, plotkowałyśmy, rozmawiałyśmy na temat naszej przyszłości. Olga zostawała tu, w Białorusi, chciał studiować farmację. Ja za dwa dni wyjeżdżałam do Polski, dokładniej Rzeszów, będę studiować marketing i zarządzanie. Będzie ciężko, ale może nie najgorzej.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Nie zważając na wszystko podbiegłam je otworzyć. W drzwiach stał Iwan, rzuciłam mu się na szyję i mocno uścisnęłam.


-Zobacz co dla Ciebie mam loczku! – wyszczerzył się i zza pleców wyciągnął  cudowną srebrną bransoletkę z serduszkiem – Żebyś o mnie nie zapomniała – dodał po chwili przytulając mnie

-Nie zapomnę, nie martw się łobuzie, będziemy do siebie dzwonić a Białoruś na pewno jeszcze odwiedzę.

-Może po prostu nie jedź do Polski? Zostań tu. Przecież masz tu rodzinę Olgę no i ..mnie – powiedział to unikając mojego wzroku. Czułam, że chce tego abym została, jednakże nie mogłam. Po chwili, jego niebieskie oczy spojrzały na mnie spod prostej, brązowej grzywki. Na jego twarzy widniał smutek.


-Nie mogę, tam będę studiować, już podjęłam decyzję. I tak się spotkamy, będziesz miał mnie jeszcze dość. – powiedziałam uśmiechając się.

-Hola, hola! Ciebie nie można mieć dość!


-Haha, jeszcze się okaże. A teraz chodź do Olgi, siedzi sama w pokoju.
Posiedzieliśmy sobie trochę, pogadaliśmy no i nadszedł ten czas, musiałam już iść do domu, pożegnać się z nimi. Cholernie będzie mi ich brakować. Gdy miałam już wychodzić, Iwan złapał mnie za rękę i pocałował w policzek, tyle, że nie tak jak zawsze, z czułością. Wracając do domu myślałam o jutrzejszym wyjeździe. Smutno mi zostawiać tutaj wszystko, ale chce się rozwijać i udowodnić sobie, że potrafię. Dochodząc do domu zobaczyłam światło palące się w kuchni. To mama czekała na mnie pomimo późnej pory.
Weszłam do mieszkania i zaszłam do kuchni. Porozmawiałam z nią chwilkę i po wieczornej toalecie położyłam się do łóżka wkładając do uszy słuchawki.. nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

__________________________________
Siema wszystkim. Na samym początku chciałybyśmy się wam przedstawić. No więc jesteśmy Paula i Dżela. Postanowiłyśmy założyć tego bloga ponieważ interesujemy się siatkówką oraz lubimy wymyślać nowe historie z tym związane.
Posty będą wrzucane co dwa dni. Za ewentualne błędy ortograficzne i gramatyczne przepraszamy. Jeżeli blog was zainteresuje zapraszamy do komentowania oraz wyrażania swoich opinii.
Życzymy miłej lektury!