czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 4


Obudziłam się, spojrzałam na zegarek, była równo 09:09 , jak miło. Strasznie nie chciało mi się wstawać z łóżka, ale do tego czynu przekonywał mnie fakt, że dzisiaj przychodzą chłopaki. Siadłam na łóżku, sprawdziłam telefon, zero wiadomości, nic nowego. Postanowiłam się troszkę ogarnąć, otworzyłam szafę. Ubrałam jasne dżinsy, niebieski sweterek w białe paski i czarne baleriny. Rozpuściłam swoje fale i zrobiłam lekki makijaż, dzisiaj czeka mnie troszkę pracy. Gdy weszłam do salonu, zauważyłam karteczkę na stoliku.

„Wyszedłem na trening, wrócę ok 13. Dam Ci znać czy chłopaki przyjdą na dzisiejszą imprę. Alek.”

Po przeczytaniu liściku uśmiechnęłam się sama do siebie. Zaraz po tym zaczęłam sprzątać mieszkanie, wszystko dokładnie odkurzyłam i poukładałam. Podczas przeglądania szafek natknęłam się na rodzinny album, widniały w nim moje zdjęcia, Alka, rodziców i naszych dziadków. Większość z nich to fotografie z naszego dzieciństwa. Byliśmy wtedy tacy beztroscy, wolni. Jednakże po wspominaniu wróciłam do sprzątania. Po godzinie pracy wszystko było czyste na błysk, aż chciało się oddychać. Sprawdziłam program w telewizji. Nic ciekawego nie leciało, poszłam więc do spożywczego aby zrobić zakupy na dzisiejszy wieczór. Kupiłam tam wszystkie potrzebne mi produkty do zrobienia obiadu i innych przekąsek oraz deserów na dzisiejsze spotkanie z chłopakami. Płacąc przy kasie, poczułam wibracje mojego telefonu, szybko odebrałam, po czym usłyszałam głos Alka.

-Młoda! Wszyscy się zgodzili!

-To świetnie! Ja jestem właśnie w spożywczym i robię zakupy-odpowiedziałam.

-Aaaa to fajnie, ale spożywcze? Bo ja mam zamiar do monopolowego wpaść po treningu.

-Ale przecież nie wolno wam pić alkoholu – zdziwiłam się, że nie przestrzega zasad trenera.

-No ale Ola, to tylko jedno piwko – powiedział

-No okej, to do zobaczenia w domu o trzynastej – po tych słowach, rozłączyłam się.

Po zrobionych zakupach wróciłam do domu z pełnymi torbami różnych produktów. Porozkładałam wszystko na miejsca. Zaczęłam przygotowywać obiad dla mnie i Alka. Chciałam go trochę porozpieszczać więc postanowiłam zrobić mu ryż z klopsikami. Gotowanie szło mi dość szybko i sprawnie. Gdy zaczęłam nakładać do stołu, usłyszałam otwierające się drzwi i kroki. Odwróciłam się oczywiście - Alek.

-Co? Monopolowy zamknięty? – zapytałam zdziwiona bo nie miał przy sobie ani jednej butelki.

-Coś ty, w bagażniku są, zaraz przyniosę – odpowiedział rozbawiony – A tak w ogóle to co tak ładnie pachnie?

-Aaaaa klopsiki z ryżem – wyszczerzyłam się i pokazałam mu moje danie.

-Ale mnie rozpieszczasz !– widocznie mój pomysł z klopsikami się udał, bo Alkowi się świeczki w oczach zaświeciły.

-Heh, już nie słódź tak, tylko leć po ten alkohol, wstawimy do lodówki.

Posiłek minął bardzo fajnie, pośmialiśmy się trochę, ale też zdałam sobie sprawę, że muszę przygotować kilka przekąsek na dzisiejszą imprezę. Sumiennie po obiedzie wszystko umyłam i zaczęliśmy robić z Alkiem tiramisu i pizzę. Wszystko nam sprawnie poszło więc postanowiliśmy upichcić jeszcze jedno ciasto. Zadowoleni z siebie po skończonej pracy, usiedliśmy na kanapie aby odpocząć. Chwilę po tym spostrzegałam się, że już jest 16.30 i za półtorej godziny przychodzą chłopcy. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż i ubrałam się. Pokroiłam wszystkie ciasta, przygotowałam napoje, a Alek włączył muzykę. Niedługo po tym zaczęło się mocne walenie do drzwi. Otworzyłam je ,a w nich stał Krzysiek, Paul i Grzesiek.

-No siema everybody! Król parkietu właśnie przyszedł. – wyszczerzył się Krzysiek i pewny krokiem wszedł do mieszkania.

-No już nie bądź taki pewny! Padniesz jak zobaczysz moje wygibasy! – zaśmiał się Alek.

-Jasne, jasne, chyba w snach!

Przywitałam się z resztą, po chwili dołączył do nas Piter. Jak zwykle uśmiechnięty i spokojny.

Podeszliśmy do stołu z moimi wypiekami, każdy z nich podszedł do niego blisko.

-No nie mów, że ty to wszystko upichciłaś! – Piotrek otwarł szeroko oczy ze zdziwienia.

-Cała ja! – wypięłam dumnie pierś do przodu i się wyszczerzyłam.

-Zostań moją żoną! – zaszkliły mu się oczy i zrobił minę smutnego szczeniaczka.

-Chyba śnisz, Cichy! Ona za mnie wyjdzie! – odezwał się z uśmiechem na twarzy Grzesiek.

-Dobra, dobra ! Jak chcecie się z nią ożenić, to najpierw trzeba zdobyć przychylność kochanego braciszka– powiedział rozbawiony Alek. Wszyscy na te słowa wybuchnęliśmy śmiechem.

Spotkanie mijało bardzo fajnie, na razie bez alkoholu z czego się cieszyłam. Zgasiliśmy światła i usiedliśmy na kanapie chcąc obejrzeć sobie coś ciekawego w telewizji. Chłopaki oglądali Szkołę Przetrwania, a ja w tym czasie wyszłam do kuchni aby napić się wody. Odkładając szklankę poczułam jak ktoś złapał mnie za nadgarstek….

_______________________
I jest 4 rozdział :D

2 komentarze:

  1. Nie w takim momencie prosze .
    Chce następny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D
      Następny dopiero w sobotę ;)
      Chociaż jak jutro egzamin będzie w miarę łatwy to coś wstawimy :D

      Pozdrawiamy!

      Usuń