Obudziłam się około 10, blisko mnie leżał nadal śpiący
Zbyszek, nie miałam serca go budzić więc sprytnie wywinęłam się z jego uścisku
i poszłam do łazienki. Za pięknie to ja nie wyglądałam. Musiałam doprowadzić
się do porządku. W tym celu ubrałam się w jasne rurki ,granatowy luźny sweter i
białe Vansy. Włosy tradycyjnie rozpuściłam. Szybko wymknęłam się po cichu z
łazienki aby nikogo nie obudzić. Ku mojemu zdziwieniu Kasia już jadła śniadanie
w kuchni, zajadała się jajecznicą ze szczypiorkiem i pomidorami.
-Smacznego – uśmiechnęłam się.
-Dziękuję.
-Zrobiłaś mi smaka na tą jajecznicę, chyba też sobie ją
zrobię. Alek jeszcze śpi? – zapytałam rozbijając jajko.
-Taaak, ale nie dziwię się mu i Zbyszkowi, całkiem sporo
wczoraj wypili – przerwał jej niestety telefon. Szybko podbiegłam aby odebrać.
-Halo?
-Ola? Dlaczego Alka i Zbyszka nie ma na treningu?! - trener, był wyraźnie zdenerwowany. Nie
dziwię się mu, sama też byłam na nich wściekła, nic nie powiedzieli, że mają
rano trening.
-Za 15 minut będą! Obiecuję! – powiedziałam do słuchawki.
-Dobrze, ale ani minuty dłużej.
-To będzie już na mojej głowie. Do widzenia – powiedziałam i szybko się
rozłączyłam. Po telefonie od razu pognałam do mojego pokoju i jednym ruchem
ściągnęłam kołdrę ze Zbyszka. Ani drgnął. Dalej leżał w wyznaczonej pozycji. No
to czas na bardziej drastyczne metody.
-Wstawaj leniuuu! – krzyknęłam i pocisnęłam w niego
poduszką. Ten o mało co nie spadł z łóżka, był nieźle zdezorientowany.
-Co jest? – powiedział zaspanym głosem.
-Trening! Wstawaj, trener dzwonił. Za 15 minut macie być już
na hali! – wydaje mi się, że informacja o treningu bardziej go obudziła niż mój
atak poduszką. Szybko zaczął się ubierać, nie tracąc czasu weszłam do sypialni
Alka, ten już nie spał i właśnie zakładał koszulkę.
-Trening! – krzyknęłam.
-Dooobra, słyszałem co mówiłeś do Zbyszka. Zresztą…cały blok
chyba słyszał, tak się wydzierałaś – roześmiał się.
-Nie polemizuj, ruchy, ruchy chłopcy!- pognałam ich i
wzięłam kluczyki do samochodu.
-Nie mów, że ty będziesz prowadzić – powiedział Zbyszek.
-Proszę was, jesteście cholernie zaspani, jeszcze by się coś
stało – pocałowałam go w policzek, wzięłam torebkę i wyszliśmy z mieszkania.
Całą czwórkę wsiedliśmy do samochodu. Pojechaliśmy Audi Zbyszka, po niecałych 5
minutach drogi dotarliśmy pod halę.
-Mam pomysł, zostańcie u nas na treningu a po nim pójdziemy
na pizzę? – zaproponował Zbyszek.
-Mi pasuję, lepiej się poznamy – powiedziała Kasia.
Kiwnęliśmy wszyscy głowami po czym Alek i Bartman udali się do szatni a my
weszłyśmy na halę, reszta drużyny już trenowała. Zauważyłam trenera, podbiegłam
do niego.
-Chłopcy już są w szatni, zaraz przyjdą – powiedziałam z
uśmiechem na twarzy. Trener był lekko zniecierpliwiony, ale mimo to odwzajemnił
mój uśmiech.
-Dobrze, dziękuję Ci. Teraz już wiem, że będę mógł do Ciebie
dzwonić w razie potrzeby –powiedział i wrócił do chłopaków.
Szybko i niezauważalnie poszłyśmy z Kasią na trybuny, po chwili na parkiet
wbiegli nasi chłopcy. Zbyszek posłał mi oczko i zaczął trenować. Dzisiaj
zawodnicy dawali z siebie wszystko, widać było, że się starają. Ja w tym czasie
rozmawiałam z Kasią, czuję, że będziemy dobrymi kumpelami. Coraz lepiej się
dogadywałyśmy. Wyszłyśmy z hali po zakończonym treningu. Dochodziła godzina 13,
poczekałyśmy chwilę na chłopców, w tym czasie minęliśmy się z Pitem.
-Witam, witam – powiedział z uśmiechem na twarzy.
-A dzień dobry Piotrze – roześmiałam się.
-Jak oficjalnie – odparł.
-A tak w ogóle , Kasia, to jest Piotrek, Piotrek to jest
Kasia - zapoznałam ich ze sobą.
-Miło poznać – powiedziała Kasia uśmiechając się do Pita, zdziwiłam się, że nie
skakała z radości, piszczała i te bzdety. Rzeczywiście nie znała siatkarzy,
było jej to obojętne, tak jak powiedział wczoraj mój brat.
-Jest dziewczyną Alka –odparłam a Kasia pokiwała twierdząco głową.
-Buuu, szkoda -
zrobił minę w podkówkę.
-Nie przeżywaj – poklepałam Pita po ramieniu.
-Nie chcę być całe życie kawalerem – teatralnie otarł łzę
spod oka.
Porozmawialiśmy jeszcze chwile z
Piotrkiem , ale niestety musieliśmy kończyć bo on miał się spotkać z lekarzem a
my zobaczyłyśmy swoich mężczyzn na horyzoncie. Pożegnaliśmy się z nim i
podeszliśmy do siatkarzy. Zbyszek obdarował mnie namiętnym pocałunkiem, spoglądając
kącikiem oka zauważyłam, że Alek zrobił to samo Kasi. Szybko weszliśmy do
samochodu, tym razem jeszcze ja prowadziłam. Podjechaliśmy pod najbliższą
pizzerie i ze względu na ładną pogodę usiedliśmy na tarasie. Zamówiliśmy pizzę
i zaczęliśmy czekać. W tym czasie wspominaliśmy z Alkiem śmieszne historie z
naszego życia, przy tym opowiadając je Kasi i Zbyszkowi, mieli z nas niezły
ubaw.
-Haha, a pamiętasz jak pani z chemii wyrzuciła twój plecak
przez okno z drugiego piętra? -
powiedziałam do Alka ciągle się śmiejąc.
-Taaa, jeszcze taka małpa z niej była, że zamknęła drzwi
żebym po ten plecak czasami nie poszedł
– wywrócił oczami a zaraz potem sam zaczął się śmiać. Kto jak kto, ale chyba
Alek miał u pani od chemii najbardziej przekichane. Ja lepsza nie byłam, no w
końcu, wszystko zostaje w rodzinie. W każdym razie czasy szkolne świetnie
wspominam i nigdy ich nie zapomnę.
Po opowiadaniu historyjek i rozmawianiu zaczęliśmy się zbierać. Całą
przyniesioną pizzę zjedliśmy w mgnieniu oka. Co prawda, sami chłopcy zjedli jej
¾, ale co się dziwić. Po treningu i to jeszcze bez śniadania. Razem z Kasią
wstaliśmy od stolika i ruszyliśmy do wyjścia, chłopaki poszli zapłacić za
posiłek więc poczekaliśmy na nich przy drzwiach.
-Panowie razem? – zapytała kelnerka.
-Tak, od dwóch lat – powiedział Zbyszek z poważną miną, po
czym mało co nie popłakał się ze śmiechu, zresztą my też. Za to pani kelnerka
była nieco zdezorientowana. Po zapłaceniu za posiłek poszliśmy się przejść w
stronę parku. Słońce świeciło co nie miara. Usiedliśmy sobie we czwórkę na
murku w cieniu pod drzewem. Zauważyłam dwie panie w podeszłym wieku siadające
na tym samym murku, tylko kilka metrów dalej.
-Nie, nie, nie, proszę tylko nie to…- wyszeptał Zbyszek.
-Yyyy, co? – zapytałam zdezorientowana.
-…a jednak – powiedział i odwrócił wzrok.
-Co?!
-Ekshibicjonistki na 15 – powiedział i zaczął się śmiać. No
tak, dwie starsze panie poszły się opalać a przy tym ukazywać swoje względy na
światło dzienne.
-Ja dopiero co pizzę jadłem…- powiedział ze skwaszoną miną
Alek. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Zmieniliśmy miejsce spoczynku i
posiedzieliśmy w spokoju. Po chwili zdałam sobie sprawę, że nie mam telefonu do
Kaśki. Szybko się wymieniliśmy numerami i wróciliśmy do rozmowy. Spojrzałam na
zegarek, zbliżała się 19. Z nimi to zawsze czas szybko mija. Stwierdziliśmy, że
czas już wracać. Alek z Kasią szli przed nami, my zostaliśmy w tyle trzymając
się za ręce.
-Ostatnio spędzamy dużo czasu ze sobą – powiedziałam lekko
się uśmiechając.
-Mi to tam pasuje – powiedział po czym mocno mnie przytulił.
-Kocham Cię -
powiedziałam cicho i musnęłam jego usta.
-Co ty tutaj robisz?! – usłyszałam krzyk jakiejś kobiety,
nie zwracałam na to uwagi, do czasu gdy ta kobieta zmierzała w naszym kierunku.
_______________________________
Jak wam minął czwartek? :)
_______________________________
Jak wam minął czwartek? :)
Pojawił się dziesiąty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com , serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńZajrzymy :)
UsuńOoooooooo jestem ciekawa co to za kobieta ! :D
OdpowiedzUsuńświetnie, świetnie, jak zwykle c:
zapraszam do siebie c:
To się okaże już jutro :)
UsuńDziękujemy i pozdrawiamy! :D
Kiedy dodacie nowy rozdział? Kurde no! Doczekać się nie moge! :)
OdpowiedzUsuńP.S. Rozdział ŚWIETNY!
Pozdrawiam :D
Już jest :)
UsuńRozdziały są dodawane we wtorki, czwartki, soboty i niedziele. W okolicach godziny 18 :D
Dziękujemy i pozdrawiamy :)