Dzisiaj wieczorem przychodzi do nas Zbyszek. Jest studencki
czwartek więc jest zarówno czas aby sobie odpocząć. Zibi miał przyjść o 17,
więc wszystkie smakołyki przygotowałam już o 16. Sama poszłam się przebrać do łazienki w nieco
luźniejsze ciuchy. Ubrałam się w dżinsową koszule i czarne legginsy, Do tego
założyłam moje domowe czarne balerinki, które były mega wygodne. Pospiesznie
wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę kuchni.
-Alek! – krzyknęłam.
-Słucham Cię moja najukochańsza siostrzyczko? – stanął naprzeciwko
mnie słodko się uśmiechając. Jak nie on.
-Czy ty myślisz, że jestem głupia? – zapytałam ironicznie
unosząc jedną brew.
-Nie, no nigdy – odparł zmieszany.
-Serio? To kto w takim razie zjadł 1/3 ciastek, które leżały
na talerzu? – odparłam wskazując palcem na blat kuchenny.
-No na pewno nie ja – odparł dumnie i pospiesznym krokiem
wyszedł z kuchni.
-Tchórz! – krzyknęłam za nim.
-Coś ty powiedziała? – zapytał odwracając się w moją stronę.
-Że jesteś tchórzem – odparłam chowając resztę ciastek do
szafki
-A czego miałbym się niby bać, mendo? – zapytał ironicznie.
-Przyznania się do jakże niecnego uczynku, jakim było
zjedzenie tych smakowitych ciastek – wyrecytowałam na jednym tchu.
-Jak chcesz sprawdzić, że to ja zjadłem te ciacha? – po raz
kolejny odpowiedział pytaniem. Coraz bardziej zaczęło mnie to irytować. Ale to przecież Alek, miszczu irytacji. W tym jest najlepszy.
-No wiesz, w japę nie mam zamiaru Ci zaglądać..- odparłam i
oparłam ręce na sowich biodrach.
-Ha! To skąd ta pewność, że to ja je zjadłem?! – dokończył
za mnie wyszczerzony Alek.
-Na przykład z tego powodu, że na bluzie masz jeszcze
okruchy.. i oprócz Ciebie nikogo innego w domu nie było – powiedziałam szybko i
popatrzyłam się na niego jak na idiotę. Nieco się speszył i zaczął przeczesywać
swoją ręką włosy, zawsze to robi gdy się denerwuje.
- No i co? Zatkało kakao? - zapytałam uśmiechnięta od ucha
do ucha i ruszyłam w kierunku salonu aby obejrzeć sobie TV jeszcze przed
przyjściem Zbyszka.
-Było Kaśkę zaprosić ciulu. Posiedzielibyśmy we czwórkę – powiedziałam i
uśmiechnęłam się do brata, który właśnie przechodził przez salon. Nie widziałam
się z Kaśką tydzień a przecież mieszkamy tak blisko siebie. Zdążyło mi się
stęsknić. Jakby nie patrzeć, była dla mnie jak siostra.
-Jeszcze nie jest za późno – mrugnął okiem i podszedł do
telefonu. Wrócił za kilka minut.
-Przyjdzie – wyszczerzył się i runął koło mnie na kanapie. O
dziwo nie on włączył Polsat Sport, a ja. Małe urozmaicenie w serialach mnie do
tego zmusiło. Akurat leciała powtórka meczu Resovi i Jastrzębskiego Węgla.
-Zostaw! – powiedział entuzjastycznie Alek, który zaczął bacznie obserwować
swoje poczynania na boisku.
-Widzisz jaki piękny as serwisowy? – zapytał się mnie pokazując właśnie na
swoją zagrywkę. Szczerzył się jak głupi do sera.
-Szału nie ma, dupy nie urywa, staniki nie latają –
powiedziałam mało entuzjastycznie opierając głowę o rękę.
-Latają, latają, tylko ty ślepa jesteś – posłał mi sztuczny
uśmiech i powrócił do oglądania.
-Chciałbyś – prychnęłam i razem z nim oglądałam mecz.
Powoli dochodziła 18. Usłyszałam dzwonek. Szybko zerwałam się z kanapy i
podbiegłam do drzwi aby je otworzyć. Gdy tylko je otworzyłam, ujrzałam Kaśkę,
która jak zwykle się uśmiechała. Ta to jest optymistką z urodzenia. Wyglądała
dziś naprawdę ładnie. Jej brązowe, kręcone włosy były starannie ułożone, miała
na sobie szary, długi kardigan, T-shirt Gorillaz, czarne legginsy i czerwone
Conversy.
-Heeej kochana! – uściskałam ją na powitanie najmocniej jak tylko potrafiłam –
Wchodź do środka i przy okazji mnie uratuj. Twój chłopak popadł w samozachwyt
–uśmiechnęłam się szeroko i zaprosiłam Kaśkę do środka. Zamknęłam za nią drzwi i czekałam aż się
przebierze.
-Kto przyszedł? – zawołał Alek, który był taki wpatrzony w
TV, że nie zauważył swojej dziewczyny we własnym mieszkaniu. Kaśka po cichu
zakradła się od tyłu i dała Alkowi soczystego buziaka w usta. Był lekko
zaskoczony, ale też szczęśliwy. Nie zdążyłam odejść od drzwi a odbył się
kolejny dzwonek. Tym razem wiedziałam kto to. Na sam dźwięk dzwonka mimowolnie
się uśmiechnęłam i poprawiłam włosy. Po otworzeniu drzwi zauważyłam nikogo
innego jak Zibiego, był ubrany jak zwykle, stylowo. A w jego oczach można było
zobaczyć promyczki szczęścia. Co mnie zdziwiło, to było to, że miał przed sobą
bukiet żółtych tulipanów.
-Dobry wieczór – powiedział słodko i pocałował mnie w usta –
To dla Ciebie – podał mi bukiet i popatrzył mi się w oczy.
-A z jakiej to okazji? – zapytałam zdezorientowana.
-Lubię Cię obdarowywać – pocałował mnie w policzek i wszedł
do mieszkania. Nawet nie zdążyłam mu podziękować za bukiet. Zamknęłam drzwi i
weszłam za Zibim do salonu.
-To dla mnie? Wiesz, że bardziej lubię fioletowe niż żółte – wtrącił się
roześmiany Alek, który podszedł aby przywitać się z Zibim.
-Nie zasłużyłeś – prychnęłam i uśmiechnięta poszłam do kuchni, aby włożyć
kwiaty do wazonu.
-Dziękuję – szepnęłam do ucha Zbyszka, gdy znalazłam się
koło niego. Uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie we włosy. Ogarnęło mną
ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Czułam, że dobrze jest gdy mam go koło siebie.
Chciałam się upajać tą chwilą przez całą wieczność, wtulona w jego tors i
wąchająca woń jego perfum. Jednakże nie
było mi to dane bo po kilku minutach rozległo się dzwonienie do mieszkania.
Odźwierna jak zwykle musiała otworzyć.
-Przepraszam – powiedziałam cicho i wstałam od towarzystwa,
aby otworzyć drzwi. Nie miałam pojęcia kto się do nas o tej porze wybierał. Z
nużeniem podeszłam do drzwi i powoli je otworzyłam. Nie zastałam tam nikogo.
Chciałam wyjść na klatkę aby się rozejrzeć, ale po nadepnięciu na wycieraczkę
usłyszałam dźwięk gniecionego papieru. Spojrzałam w dół i zobaczyłam kopertę z
moim imieniem i nazwiskiem. Podniosłam ją niepewnie i przez chwilę nie
otwierałam. W pewnym sensie bałam się jej otworzyć. Przed oczami miałam incydent
z laleczką Voodoo. Jednakże rozerwałam kopertę i wyjęłam z niej kartkę A4
złożoną na pół.
KIEDYŚ CIĘ ZNISZCZĘ – napis na kartce składał się z liter, które były wycięte z gazet, ale ja i tak wiedziałam, że to Magda. Zakryłam usta dłonią i wpatrywałam się dłuższą chwilę w list. Nie mogłam zrozumieć dlaczego ona to robi. Może rzeczywiście ona jest psychicznie chora. Coraz bardziej bałam się o moje bezpieczeństwo.
KIEDYŚ CIĘ ZNISZCZĘ – napis na kartce składał się z liter, które były wycięte z gazet, ale ja i tak wiedziałam, że to Magda. Zakryłam usta dłonią i wpatrywałam się dłuższą chwilę w list. Nie mogłam zrozumieć dlaczego ona to robi. Może rzeczywiście ona jest psychicznie chora. Coraz bardziej bałam się o moje bezpieczeństwo.
-Ola jesteś tam? – krzyknął Zibi z salonu. Chyba nie było
mnie już dłuższą chwilę . Chciałam odpowiedzieć, ale nie wiedziałam jak, nie
mogłam z siebie wydobyć żadnego odgłosu. Po chwili zniecierpliwiony Zbyszek
podbiegł do drzwi. Gdy mnie zobaczył, od razu zmarszczył brwi i podszedł do
mnie. Nie wiedział o co chodzi, ale czuł, że coś jest nie tak.
-Co się stało? – zapytał zdezorientowany. Nic nie
odpowiedziałam. Pokazałam mu tylko list. Jego złość i
niedowierzanie były wymalowane na twarzy – Kto to zrobił? – zapytał w końcu.
-Magda, chodź wszystko Ci opowiem – powiedziałam cicho a po
moim policzku popłynęła łza. Nie wiem z czego, może z bezsilności.
-Tylko nie płacz – otarł mi łzę swoim rękawem i razem
weszliśmy do mieszkania.
-Co jest? – zapytał Alek, gdy zobaczył moją minę. Od razu do
mnie podszedł, Kaśka zresztą też.
-Magda – powiedziałam cicho i usiadłam w fotelu. Przede mną
kucnął Zibi, przytrzymał moje ręce i popatrzył mi się prosto w oczy. Winna mu
byłam wyjaśnienia. Alek wziął ode mnie kartkę i nie powiem, strasznie się
zdenerwował.
-Ona jest chora! Musimy to zgłosić na policję! – powiedział
siadając na kanapie.
-Opowiesz mi wszystko? – powiedział niezwykle cicho i
spokojnie Zibi, jak nie on. Przełknął głośno ślinę a ja popatrzyłam się prosto
w jego źrenice i nic nie mówiłam. Nie wiedziałam jak mam zacząć.
-Z rozpoczęciem roku wszystko zaczęło się jakoś sypać-
schowałam twarz w dłoniach – po inauguracji znalazłam laleczkę Voodoo z moim
imieniem i nazwiskiem. Wbite w nią były szpilki i gwoździe. Przeraziłam się,
ale razem z Alkiem stwierdziliśmy, że zgłaszanie tego na policję nie ma sensu –
spojrzałam na brata, który bacznie mi się w tej chwili przyglądał – Z Iwanem
też tak zrobiliśmy..- urwałam przypominając sobie incydent z 10 lutego, pobicia
Iwana. Zbyszek zmarszczył brwi i uważnie mi się przyjrzał.
-Jeszcze dłuższa historia – westchnęłam gdy wyczytałam z jego oczu, że chce wiedzieć.
-Jeszcze dłuższa historia – westchnęłam gdy wyczytałam z jego oczu, że chce wiedzieć.
-Ola, nie będziemy wam przeszkadzać. Powinniście pobyć teraz sami. My będziemy
w pokoju obok – powiedziała ciepło Kasia i wyszła z Alkiem z salonu. Zbyszek
ani drgnął.
-Później zaczęły się docinki z jej strony, ale nie zwracałam
na to uwagi. Zawsze coś odpowiadałam i to ja byłam górą. Teraz sądzę, że jest
inaczej – powiedziałam chowając twarz w dłoniach. Łza płynąca po moim policzku
spadła na jego rękaw, który spoczywał na moim kolanie.
-Przepraszam – powiedział i mocno mnie przytulił – Powinienem był być przy
Tobie, wspierać Cię.
-Ale to moja wina, nie powiedziałam Ci o tym, a powinnam. Bo
w pewnym sensie, ta sprawa też dotyczy
Ciebie – powiedziałam półszeptem.
-A co z Iwanem? – zapytał po chwili. Opowiedziałam mu ze
szczegółami moje pobicie, sytuacje z narkotykami. Oczywiście parę razy się przy
tym poryczałam. Tym razem ze smutku.
-Chcesz do niego jechać? Tam do Białorusi? –zapytał niepewnie.
-Nie mam po co, zresztą on i tak mnie nienawidzi, a ja jego…
- odwróciłam wzrok i wpatrywałam się w ścianę.
-Rozumiem – szepnął i objął mnie ramieniem.
-Gdybym nie przyjechała tutaj, może nie byłoby tego całego
zamieszania.. Ty byłbyś szczęśliwszy, nie miałbyś tylu zmartwień na głowie, no
wiesz, Magdy. Iwan być może nigdy by nie ćpał.. – wyliczałam smutno.
-Nawet mi tak nie mów! – przerwał mi i gwałtownie się
odsunął patrząc mi w oczy – Jesteś dla mnie najważniejsza, nie rozumiesz tego?
Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Doskonale mnie rozumiesz, wspierasz,
jednym słowem…jesteś moim życiem..- powiedział czule trzymając mocno moje ręce
– Nawet nie wiesz jaki jestem teraz szczęśliwy..
Nic nie odpowiedziałam, pocałowałam go w usta i mocno przytuliłam. Miałam
ochotę też rozpłakać się ze szczęścia, ale w pewnym sensie, godność mi na to
nie pozwoliła. Byłam strasznie szczęśliwa, może rzeczywiście wyjazd do Polski
był dobrym posunięciem. Potrzebuję czasu aby to stwierdzić. Ale wiem jedno,
gdybym tutaj nie przyjechała, nie poznałabym tak cudownego chłopaka, jakim jest
Zbyszek.
-Można? – zapytał Alek półszeptem uchylając drzwi od sypialni.
-Tak..- powiedziałam wymuszając uśmiech. Skuliłam nogi i
położyłam je na fotelu. Zbyszek usiadł na ramieniu mebla i mnie przytulił.
-Co robimy z tą sytuacją? – zapytała Kasia siadając na sofie
–Wiesz, jak już kiedyś wspomniałam, ja mogę wam pomóc. Mój ojciec jest
prawnikiem więc spokojna głowa – mrugnęła okiem i oparła się o Alka, który
siedział koło niej.
-Nie będę nic z tym robiła.. Nie wiem do czego jest zdolna,
ale gdybym zgłosiła sprawę na policję, zgotowałaby mi piekło – powiedziałam
wpatrując się w ścianę.
-Może i masz rację. – odparł głucho Alek.
Reszta wieczoru
minęła już w nieco luźnej atmosferze, jednakże było dosyć krępująco. Kaśka
wyszła od nas około 21, a zbliżała się 22. Zbyszek nadal u nas był.
-Nie idziesz do domu? – zapytałam wtulając się w jego tors.
-Nie chcę Cię opuszczać, boję się o Ciebie..- musnął moje
wargi i zmrużył oczy.
-Kocham Cię..- szepnęłam.
___________________
Aloha! :D I oto jest 39 rozdział :D
Mamy do was pytanie. W związku z tym, że małymi kroczkami zbliża nam się 30000 wyświetleń, chciałybyśmy coś z tej okazji zrobić. Myślałyśmy nad filmikiem, w którym będziemy odpowiadać na wasze pytania. Co wy na to? :)
Dzisiaj rozegrał się mecz Skra vs Resovia. Co sądzicie o wyniku? :) Całe spotkanie było mega nerwowe, przynajmniej dla nas, walka była zacięta. Jednakże wygrali Ci lepsi :)
Pozdrawiamy cieplutko! c;
___________________
Aloha! :D I oto jest 39 rozdział :D
Mamy do was pytanie. W związku z tym, że małymi kroczkami zbliża nam się 30000 wyświetleń, chciałybyśmy coś z tej okazji zrobić. Myślałyśmy nad filmikiem, w którym będziemy odpowiadać na wasze pytania. Co wy na to? :)
Dzisiaj rozegrał się mecz Skra vs Resovia. Co sądzicie o wyniku? :) Całe spotkanie było mega nerwowe, przynajmniej dla nas, walka była zacięta. Jednakże wygrali Ci lepsi :)
Pozdrawiamy cieplutko! c;
Kiedy kolejny rozdział? Przeczytałam wszystko w jedną noc! ;p
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ola w końcu powiedziała o wszystkim Zbyszkowi ;)
OdpowiedzUsuńZ wyniku meczu się cieszę, bo za Sovią właśnie byłam :D Ale spotkanie faktycznie nerwowe, wszystko mogło się zdarzyć :)
Pozdrawiam c:
volleyball-journalist.blogspot.com
Fajne opowiadanie. Śledzę losy waszych bohaterów od samego początku. Podoba mi się :) Tymczasem zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://tancz-poki-zyjesz-bo-zginiesz.blogspot.com/
Fajny pomysł z tymi pytaniami :D
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zwykle super :)
Rozdział jak zawsze cuudowny. Mam nadzieję Magda nie popsuje planów Oli i Zbyszka. Dobrze, że wszystko sobie wyjaśnili.
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?
Zapraszam do mnie : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/