wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 34


Mimo jakości kamerki internetowej Olgi zauważyłam jej czerwone od płaczu oczy.

-Co się stało?- zmarszczyłam brwi i próbowałam wypatrzeć na twarzy Olgi jakiekolwiek emocje.

-Chyba miałam rację..- powiedziała łkając po czym wytarła łzy chusteczką i ujęła twarz w ręce. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie.

-Nie rozumiem.. – zmierzyłam wzrokiem jej osobę jeszcze raz. Nie mogłam zrozumieć o co jej chodzi.

-Iwan ćpa! Nie rozumiesz tego?! – wykrzyczała mając łzy w oczach. Nie mogłam w to uwierzyć. W tym momencie zamarłam. Biłam się z myślami, nie wiadomo kiedy oczy zaszły mi łzami, chociaż nie powinny. Nie rozumiałam dlaczego on to robi, po co. Ma wszystko, kochającą go rodzinę, przyjaciół. Biedny też nie jest. No i dostał się na jedną z lepszych uczelni na Białorusi. Może to moja wina. Dlatego, że jestem ze Zbyszkiem? Dlatego, że jestem z nim szczęśliwa? Nie miałam zielonego pojęcia. Mimo tego, że nie rozmawiałam z nim od dwóch miesięcy i mimo tego, że go nienawidziłam, było mi go strasznie żal i przede wszystkim szkoda. Jakby nie patrzeć to był mój przyjaciel, no i były chłopak. Brutalny, ale chłopak. W tamtym momencie wszystkie spędzone z nim chwile pojawiły mi się przed oczami. Te lepsze, jak i te gorsze. Tych drugich było zdecydowanie więcej. No i 10 luty, bieżącego roku, dzień który odmienił moją znajomość z Iwanem diametralnie, przynajmniej tak mi się wydaję. Tego zimnego wieczora Iwan wracając z domówki u Maksa nieźle się opił i przyszedł do mojego mieszkania. Raczej wdarł się do niego. Zaczął wyzywać mnie od najgorszych, po czym mnie uderzył z pięści w twarz. Upadłam na podłogę i rozcięłam sobie brew, chciałam jak najszybciej stamtąd uciekać, w miarę szybko się pozbierałam i wstałam z podłogi, kuśtykając wbiegłam na schody lecz Iwan złapał mnie za ręce i rzucił na nie. Dalej już nic nie pamiętam. Czasami się budziłam i obserwowałam co się wokół mnie dzieje. Widziałam kałużę krwi i stojącego nade mną Iwana, który się we mnie wpatrywał z nienawiścią. Ból był tak nie do zniesienia, że jedyną rzecz, którą bym w tamtym momencie chciała, była śmierć.  Później dowiedziałam się, że tak naprawdę mało mi do tego brakowało. Miałam zwiększone ciśnienie wewnątrzczaszkowe spowodowane krwiakiem. Dowiedziałam się o tym leżąc już na szpitalnym łóżku. Gdy się obudziłam zobaczyłam siedzącą koło mnie mamę, Olgę i Alka, który specjalnie przyjechał tutaj z Polski. Łzy same napłynęły mi do oczu gdy ich wszystkich zobaczyłam. Nie wiem czy to były łzy bólu, szczęścia czy smutku. Po prostu były. Rekonwalescencja minęła dosyć szybko, przynajmniej tak mi się wydawało. Ale to tylko dzięki moim bliskim, bez nich na pewno bym sobie nie dała rady. Iwan natomiast nie został aresztowany, nawet nie wnieśliśmy sprawy do sądu. Sądziliśmy, że to nie ma sensu. Teraz dopiero stwierdzam, że to był błąd. Po jakimś czasie wszystko wróciło do normy, ale ja głupia mu to wybaczyłam. Tylko tym razem był dla mnie nie chłopakiem, ale przyjacielem. Powiedziałam sobie „nigdy więcej”. Teraz śmiem twierdzić, że to i tak było za dużo. Wiem, jak czuje się Maks, którego Iwan pobił. Strasznie mu współczułam ale na pewno nie mniej Oldze, która teraz na pewno przeżywała okropne chwile. Nawet nie mieściło mi się to w głowie.

-Przepraszam..- wyszeptała.

-Nie masz za co..- powiedziałam szybko wstając z sofy. Rękaw to za mało aby obetrzeć łzy płynące mi po policzkach. Musiałam wspomóc się chusteczkami. Wróciłam kilkanaście sekund później – Masz pewność?- zapytałam łamiącym się głosem.

-No raczej.. nie mówi Ci coś nazwa ”Biała Dama”? A zresztą.. nie musi ci się nic kojarzyć. Widziałam jak ćpał…nawet się nie ukrywał. Boję się, ze może to robić od dłuższego czasu…

-Przepraszam Cię..- wydukałam dopiero po chwili. Chciałam przeanalizować każde jej słowo.

- Niby za co?

-Za to, że mnie teraz z Tobą nie ma.. lipna ze mnie przyjaciółka skoro, nie mogę cię pocieszać w takiej sytuacji.. powinnam cię tam wspierać, na Białorusi.. – wyszeptałam w chusteczkę, ale dosyć głośno aby Olga mogła usłyszeć moje słowa. Jej oczy pogrążyły się w kolejnej fali łez.

-Nie masz za co przepraszać… ale odkąd Cię nie ma, czuję się strasznie samotnie. Nie cieszy mnie już życie, tak jak kiedyś. Nie mam Ci tego za złe, że wyjechałaś do Polski na studia, wiem, że chcesz się kształcić i to mnie cieszy. Ale nawet nie wiesz jak bardzo bym Cię chciała znowu zobaczyć i tak porządnie uściskać – uśmiechnęła się lekko, ale jej twarz nadal była ponura, zmęczona i nijaka.

-Kiedyś się spotkamy, to będzie szybciej niż ci się wydaję..- wymusiłam najszczerszy uśmiech jaki kiedykolwiek mogłam – Masz zamiar pomóc Iwanowi? – zapytałam bojąc się jej reakcji.

-Nie.. – odpowiedziała ze smutkiem w głosie. Zdziwiła mnie ta odpowiedź Olgi, spodziewałam się zupełnie innej.

-Ale..ale jak to? – powoli wydukałam z siebie.

-Po prostu! Od dłuższego czasu w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, unika mnie.. No i przede wszystkim ja się go boję.. Nie chcę aby mnie skrzywdził albo pobił. Teraz do mnie dotarło do czego on jest naprawdę zdolny.. – powiedziała łkając jednocześnie. Nie wiedziałam co mogłam jej poradzić, a może w ogóle nic nie mówić? Rozumiałam ją. Sama bym tak postąpiła na jej miejscu. – A ty? – zapytała po chwili.

-No co ja mam zrobić?- odparłam bezradnie – Nic nie będę robiła. Jest mi go naprawdę szkoda bo to był mój przyjaciel…kochałam go, naprawdę go kochałam, ale go straciłam. Nawet nie wiesz jak mnie zranił, wtedy 10 lutego, jak i ostatnio, w szpitalu gdy o odwiedziłam razem ze Zbyszkiem. Myślałam, że go znam, myliłam się, cholernie się myliłam. W każdym razie, jest mi go szkoda, nie chce aby to robił, rozumiesz? Nie chce! Zniszczy sobie całe życie! – zakończyłam swój monolog płaczem, ukryłam twarz w dłonie a potem obserwowałam reakcje Olgi. Nic nie mówiła, wpatrywała się we mnie a po policzkach płynęły jej łzy. – Dobra, koniec płaczu..- uśmiechnęłam się blado. Ale dowaliłam nieźle, bo jak można nie płakać, a uśmiechać się wtedy gdy przyjaciel ćpa i rujnuje sobie życie. Ale nie chciałam zadręczać się ta myślą.

-Czeeeeeść! – powiedział entuzjastycznie Alek wchodząc do salonu. Gdy zobaczył moją twarz i Olgi, raczej to, w jakim są stanie, od razu się wycofał. –O, sorka, już mnie nie ma – powiedział szybko i chciał udać się do swojej sypialni, ale go zatrzymałam. Chciałam rozluźnić atmosferę, która jak dotąd panowała.

-No to co tam słychać? – zapytał się Olgi.

-A żyjemy, żyjemy – uśmiechnęła się szeroko. Musze przyznać, że ukrywanie smutku wychodzi jej wprost znakomicie.

-I co? Dobre powoli się kończy ,nie? – Alek poruszał znacząco brwiami i zaśmiał się rozkładając się na sofie.

-Weź nie dobijaj ludzi, zacznie się wkuwanko – głośno westchnęła i blado się uśmiechnęła. Pośmialiśmy się z bratem jeszcze dobre pół godziny. Rozluźnił atmosferę, za co serdecznie mu dziękuję. Na szczęście nie dopytywał się o to, dlaczego płakałyśmy. Ale z czasem i tak mu pewnie powiem.
-Myślisz, że to przeze mnie? – zapytałam cicho gdy tylko Alek wyszedł z salonu.

-Daj spokój, na pewno nie. Ale jakby nie patrzeć to Twój wyjazd dużo zmienił w jego życiu – przytaknęła.

-Mam przeczucie, że to wszystko jest przeze mnie – odparłam smutno i wbiłam wzrok w podłogę.

-Nie wydaje mi się. Wypadek też zdziałał swoje.

-Ale zauważ, że ten wypadek był przeze mnie! – podniosłam głos. W tamtym momencie miałam wszystkie te chwile przed oczami. Szpital, podróż do Białorusi, zapłakana Olga. Gdyby Iwan do mnie wtedy nie przyjeżdżał, na pewno by się to nie zdarzyło.

-Ola! Uspokój się! To nie przez Ciebie Iwan ćpa! Zrozum to! – W tamtym momencie Olga wybuchnęła, pewnie miała już dość mojego zachowania.

-Dobrze – przytaknęłam cicho – I tak wiem swoje – mruknęłam pod nosem – Wiesz, muszę już kończyć, zadzwonię najszybciej jak tylko będę potrafiła, pa siostra – posłałam jej buziaka i blado uśmiechnęłam.

-Pa, pozdrów Zbyszka – uśmiechnęła się szeroko.

-Dobrze – mrugnęłam okiem i pomachałam jej na pożegnanie. Po tej całej rozmowie od razu wyłączyłam laptopa, nie miałam najmniejszej ochoty dobijać się innymi serwisami społecznościowymi. Laptopa zaniosłam do pokoju, a sama poległam na swoim łóżku. Długo leżałam i rozmyślałam ale doszłam do wniosku, że trzeba się ogarnąć i przestać choć na chwilę o tym myśleć. Wstałam z łóżka, wyjęłam z torby książki i zeszyty, Przestudiowałam wszystkie notatki. Wbrew pozorom, lubiłam się uczyć i nie sprawiało mi to żadnego problemu. Nawet się nie zorientowałam, a dochodziła 21. Szybko spakowałam się na jutrzejsze wykłady i wyszłam z pokoju do łazienki. Po wykonaniu wieczornej toalety zauważyłam przez uchylone drzwi, że Alek śpi już w najlepsze. Uśmiechnęłam się tylko i poszłam po cichu do kuchni aby nalać sobie soku. Gdy wróciłam do pokoju, pierwsze co zrobiłam to nastawiłam budzik, aby nie spóźnić się na jutrzejsze wykłady. Następnie położyłam się na łóżku rozmyślając nad tą całą sytuacją z Iwanem i tym co by było gdybym została na Białorusi. Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej.

5 komentarzy:

  1. Genialny rozdział.!Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do mnie na dziewiąty już rozdział :)
    http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń