sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 32


Nie, nie, nie tylko nie to. Jak zwykle zapomniałam nastawić budzik i zaspałam. Wykłady mam o 10 a była 9:20, no pięknie. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Po drodze zauważyłam, że Alek dalej śpi na sofie i to w dodatku w tej samej pozycji. Weszłam pod prysznic, dokładnie się umyłam i wysuszyłam włosy. Założyłam na siebie jasne dżinsy i szary sweter w czaszki. Pomalowałam się leciutko, tusz i fluid, na więcej nie starczyło mi czasu. Zrobiłam sobie szybko kanapkę z nutellą i zjadłam ją w masakrycznym tempie. Założyłam buty i ramoneskę, na moje szczęście ,książki i zeszyty spakowałam do torby wczoraj przed przyjściem chłopaków więc teraz tylko ją przerzuciłam przez ramię i byłam gotowa. Postanowiłam, że nie będę budzić Alka bo przecież on nie jest w stanie zawieść mnie pod uniwersytet. Na szczęście za 7 minut miałam autobus. Szybko wybiegłam z mieszkania i momentalnie byłam już na przystanku. Autobus przyjechał tuz po tym jak tam dotarłam. W pewnym momencie przypomniałam sobie, że nie skasowałam biletu i zapomniałam pieniędzy na takowy, musiałam jechać po prostu na gapę. W autobusie było sporo ludzi więc stanęłam zaraz przy drzwiach. Na następnym przystanku wsiedli do pojazdu dwaj dziwni faceci, po chwili wyciągnęli jakieś plakietki.

-Kanary…no to po mnie – pomyślałam. Na moje szczęście byli o dwie głowy wyżsi ode mnie i nie zauważyli mojej osoby. Była 9:45 czyli za 15 minut mam wykłady, Boże, obym się nie spóźniła. Wysiadłam na następnym przystanku, a dwie minuty później przyjechał autobus, którym podjechałam prawie pod sam uniwersytet. W tym  czasie napisałam sms-a do Alka aby się o mnie nie martwił. Za 5 minut zaczynałam wykłady, no no, w sam raz. Weszłam do Sali wykładowej i od razu zauważyłam Adama, a z racji tego, że było koło niego wolne miejsce, siadłam tam i zdjęłam kurtkę.

-Cześć, nie mówiłeś, że będziesz studiował marketing i zarządzanie – powiedziałam wyciągając książki.

-No hej, ty też nic o tym nie mówiłaś – powiedział lekko się uśmiechając.

-Oj tam . Wykładowcy jeszcze nie ma? – zapytałam zdziwiona. Na Sali byli wszyscy oprócz profesora.

-Podobno ma się spóźnić jakieś 10 minut..

-Coooo?

-A ty co? Maraton zaliczyłaś? – uśmiechnął się szeroko.

-No no, wyrobiłam się w 40 minut – wyszczerzyłam się dumnie.

-No to gratulacje.

-A dziękuję bardzo. – Po chwili rozejrzałam się po Sali, była obszerna. Dużo ławek i krzeseł. W mojej grupie było 20 osób, jedną z nich była także Magda. Nerwowo odwróciłam się w jej stronę, uśmiechnęła się szyderczo i próbowała wyczytać coś z moich oczu. Szybko się odwróciłam gdyż Adam postukał moje ramię.

-Ty ją znasz? – zapytał  cicho spoglądając w stronę Magdy.

-Powiedzmy, nie mam z nią miłych wspomnień, jak na razie, a wręcz przeciwnie…

-No tak myślałem bo właśnie chyba Cię obgaduje do jednej ze swoich psiapsiółek – pokazał długopisem na brunetkę. Kątem oka zauważyłam, że rzeczywiście patrzy się w moją stronę i uśmiecha chamsko. Od razu przypomniał mi się incydent z laleczką Voodoo, w końcu będę musiała o tym Zbyszkowi powiedzieć, gdyż zapomniałam o tym wczoraj. Ale to tylko dlatego, że cieszyłam się, z tego że wreszcie go widzę.

-Nie będę zwracać na nią uwagi..- szepnęłam i odwróciłam wzrok.

-Tak będzie najlepiej..- powiedział Adam otwierając zeszyt. W tej chwili do Sali wszedł wykładowca. Był to mężczyzna w podeszłym wieku, widać było siwiznę na jego głowie i przemęczone oczy. Na samym początku przeprosił za spóźnienie i przeszedł do rzeczy. Omówił wszystko, co i jak. Powiedział jaki materiał będziemy przerabiać oraz daty wszelkich egzaminów. Pierwszy wykład a jaki nużący.

-No to na następnym wykładzie będziemy chyba w mniejszym składzie..- powiedział cicho Adam. Zmarszczyłam brwi, nie wiedziałam o co mu chodzi.

-Dlaczego?

-No bo wiesz, ten wykład był taki organizacyjny. Większość ludzi przyszła tylko po to, żeby dowiedzieć się kiedy są egzaminy. Następnym razem już nie przyjdą bo nie będzie im się chciało…a wiesz notatki będą kserować od koleżanek..- uśmiechnął się szeroko.

-Mhm, mam rozumieć, że potem wylecą po pierwszym semestrze?

- Ja tam wolę się nie wtrącać w szczegóły – uśmiechnął się i dalej notował wszelkie daty egzaminów i sprawdzianów.

-Wolontariatem nie jestem i kserówek dawać nie będę –wyszczerzyłam się do kolegi.

-Prawidłowo..- Adam chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wykładowca mu przerwał.

-Ostatni rząd.. Pani..- zaczął szukać coś na liście..- Pani Aleksandro Achrem. Czy może Pani z Panem Adamem urządzać pogaduszki PO wykładach? Ja próbuję tutaj omówić naprawdę ważne sprawy.. – powiedział nieco zirytowany.

-Przepraszamy…- odpowiedzieliśmy razem.

-No właśnie Bartmanowa, ciszej tam na górze – prychnęła Magda.

-Ooo proszę, czyżbyśmy mieli ukochaną Zbyszka Bartmana w grupie? – powiedział zdziwiony wykładowca. Tym sposobem zniszczył moje zaufanie do siebie. Chamski i egoistyczny, to nie jego sprawa z kim się zadaję. Nie czuję abym miała z nim dobre kontakty.

-Na to wygląda, bo wymienia się z nim swoim DNA wszędzie gdzie się da- roześmiała się szyderczo i spojrzała w moją stronę.

-Jak jesteś zazdrosna to po prostu mi to powiedz – powiedziałam z powagą i tym razem to ja byłam górą. Magda nic się nie odezwała, odwróciła się a w Sali panowała grobowa cisza, usłyszałam tylko cichy śmiech Adama. Wykładowcę wyraźnie też zatkało bo przez kilka minut nie wiedział co powiedzieć jednakże po chwili ogarnął się i skończył wykład. Wyszliśmy razem z Adamem z Sali. Wydaje mi się być najnormalniejszy z tej całej grupy, można z nim normalnie pogadać, a to dobrze bo będę miała z kim porozmawiać. Nie sądzę abym miała dobre kontakty z innymi ludźmi z grupy, po dzisiejszym incydencie praktycznie wszystkie oczy skierowane były na mnie. Szepty też były. Ciekawie się to wszystko zapowiada. Po wyjściu z budynku poczułam chłód. Zakryłam sobie szczelniej szyję i ruszyłam w kierunku domu.

-No tym razem idziesz dobrą stroną – usłyszałam męski głos, od razu wiedziałam kim jest osobnik, Adam.

-Wzięłam sobie pewne rady do serca – powiedziałam szybko i pożegnałam się z kolegą. Całą drogę myślałam na przemian o Magdzie i Zbyszku. Będę musiała mu powiedzieć o tych incydentach, w końcu jesteśmy parą, ma prawo o tym wiedzieć. Dotarłam do domu po jakichś 15 minutach spaceru. Przemarzłam niemiłosiernie.

-Ej no, gdybym wiedział o której kończysz to bym po Ciebie przyjechał, nie zmarzłabyś przynajmniej – powiedział Alek gdy tylko weszłam do mieszkania.

-Dobrze jest, taki spacerek dobrze mi zrobił – uśmiechnęłam się i rozebrałam z kurtki i butów.

-Już Ci robię gorąca herbatę – powiedział szybko po czym udał się do kuchni, za chwilę wrócił –I jak tam po pierwszych wykładach? – zapytał rzucając się na sofę.

-Ciekawie. Najgorsze jest to, że Magdę mam w grupie…

-No to szybko się od niej nie uwolnisz widzę..- powiedział cicho.

-Raczej nie, docinki z jej strony też miały dzisiaj miejsce..

-Sypałaś ripostami? – Alek poruszał brwiami szeroko się przy tym uśmiechając.

-Jedną – wyszczerzyłam się –Ale za to zatkało nawet wykładowcę – uśmiechnęłam się do brata, który właśnie zalewał kubek z herbatą.

-Dajesz radę młoda – powiedział podając mi napój, grzecznie podziękowałam i przykryłam się kocem.

-Jak na razie.. ale muszę jeszcze o wszystkim powiedzieć Zbyszkowi..

-No to zgadajcie się kiedyś.

-Kiedyś będzie trzeba – uśmiechnęłam się przymusowo i wzięłam łyk gorącej herbaty.
____________________________
Jak wam minęła sobota? Nam zdecydowanie za szybkooo..:)

4 komentarze:

  1. strasznie szybko ta sobota minęła :( jeżeli wytrzymam ten tydzień to wreszcie upragnione ferie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdrościmy ! :D Nam się skończyły już tydzień temu..;/

      Usuń
  2. hyhyhyhy, też jestem niska, ciekawe czy mnie by nie zauważyli :D
    świetny rozdział, czekam na więcej :)

    Jeżeli masz ochotę zapraszam do mnie na nowy rozdział ; as-prosto-w-serce.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo i już zabieramy się za czytanie! :D

      Usuń