wtorek, 19 marca 2013

Rozdział 51


Mimo wszystkich obaw, święta jak dotąd mijały świetnie. Mama bardzo polubiła Kaśkę i chyba zaczęła ją traktować jako potencjalną synową. Bardzo milo było na nich razem popatrzeć. Wigilia też minęła w świetnej atmosferze. Ku mojemu zdziwieniu żadna rodzina się nie zjechała. Byliśmy tylko ja, Alek, Kaśka i mama. Ale mi to bardzo pasowało. Na samym początku razem z Kaśka przygotowałyśmy stół, na którym znajdowały się potrawy wcześniej przez nas przyrządzone. Alek jak zwykle się opierdzielał, ale darowaliśmy mu to, ze względu na podróż, która go tak zmęczyła. Biedak spał cały dzień i noc, a i tak się nie wyspał. Po wieczerzy wszyscy ruszyliśmy do salonu, zapaliliśmy choinkę i po kolei otwieraliśmy prezenty. Wszyscy byli zadowoleni, nawet bardzo. Alek od razu założył naszyjnik, a potem dumnie paradował w nim po domu.  Nie wiedziałam, że sprawi mu to, aż tyle radości. Natomiast ze Zbyszkiem rozmawiałam codziennie na Skypie. Opowiadał mi co się tam u niego nie działo. Jest w swoim rodzinnym domu, w przeciwieństwie do mnie, zjechała się cała rodzina. Łącznie z młodszymi kuzynami, którzy ciągle wypytują o mnie. Rozmawiając z nim, coraz bardziej tęskniłam, ale wiedziałam, że niedługo się zobaczymy. Właśnie zbliżała się godzina, podczas, której miałam się spotkać z Olgą, moją kochaną Olgą, z którą tak długo się nie widziałam. Ja to nie wiem, czy się nagadamy dzisiaj, czy nam starczy czasu. Ubrałam się ciepło, bo wychodziłyśmy na długi spacer po mieście. Ludzi było bardzo mało w ten czas, więc to tym bardziej działało na naszą korzyść. Uśmiechnięta wyszłam z domu i udałam się na deptak, na którym miałyśmy się spotkać. Kochana Olga już tam czekała. Rozglądała się nerwowo i stąpała z nogi na nogę. Była jeszcze ładniejsza niż ostatnimi czasy ją widziałam. Szybko do niej podbiegłam i rzuciłam na szyję. Była zaskoczona ale roześmiała się w głos, gdy zauważyła, że to ja.

-Nareeeeeszcie! – powiedziała z entuzjazmem ciągle się do mnie tuląc.

-No nareszcie, nareszcie…nawet nie wiesz jak tęskniłam! – odsunęłam się do niej i wpatrywałam się w jej niebieskie tęczówki. Były takie wesołe -Gadaj co tam u Ciebie – odparłam wesoło.

-Zarąąąbiście – odpowiedziała mało entuzjastycznie – Jutro jadę do rodziny i wszyscy wujkowie, ciotki będą się zachwycać, jak ja to urosłam i w ogóle..Niech spadają na drzewo dokończyć ewolucję – roześmiała się pod nosem.

-Haha, z wiekiem stajesz się coraz bardziej wredna – uśmiechnęłam się głupio i dałam jej kuksańca w bok.

-Ojjj, nie zauważyłam – wyszczerzyła się jak głupi do sera.

-No widzisz, jak to dobrze, że ja Cię o tym informuję.

-Ty to błędne źródło jesteś, więc i tak nie wierze.

- Jak ja lubię się z Tobą tak kłócić! – powiedziałam z bananem na pół twarzy.

-I od razu przypominają się stare licealne czasy, co? – powiedziała patrząc w gwiazdy, które oświecały całe otoczenie. Co jak co, ale noc była piękna, to trzeba przyznać.

-Mówisz, jakbyśmy były emerytkami – roześmiałam się w głos i też spojrzałam na gwiazdy.

-Kiedyś i tak nimi będziemy. Będziemy mieć większą bekę z naszych odpałów niż teraz.

-Już się tego boję..haha!

-Co? – zapytałam zdezorientowana.

-Przypomniała mi się moja gleba na środku Sali podczas niesieniu sztandaru.

-Za to moje wejście na salę było perfekcyjne – dumnie wypięłam pierś do przodu i roześmiałam się.

-Taki tam samozachwyt – skwitowała mało entuzjastycznie.

-Ehhh…stare czasy…

-No teraz to naprawdę mówisz jakbyśmy były staruszkami – roześmiała się.

-Taka faza – wyszczerzyłam się głupio do przyjaciółki. I tak mijały nam godziny, na gadaniu. 

Przemaszerowałyśmy kilka razy miasto w szerz i wzdłuż. Naoglądałam się go jak nigdy, ale to tylko dlatego, że będę musiał je za kilka dni opuścić. Bardzo fajnie byłe spędzić ten wieczór z Olg, naprawdę. Ale chciałam porozmawiać jeszcze o innej rzeczy, która ostatnio, tak bardzo mnie trapiła.

-A co z Iwanem? – zapytałam w końcu. Olga była nieco zmieszana gdy usłyszała moje pytanie, mina nieco jej zrzedła.

-Nie odzywa się nic do mnie. Nie wiem, Ola, nie wiem. A chciałabym wiedzieć, to nasz przyjaciel w końcu. Boję się, że może sobie wyrządzić jakąś krzywdę. Zaczął ubierać się na czarno, przebił sobie wargę i nawet zrobił tatuaż na nadgarstku..- powiedziała na jednym wdechu, pusto wpatrując się w swoje buty.

-Widziałam…- wypaliłam prosto z mostu.

-Jak to?! – jej oczy od razu skierowały się na mnie. Wiedziałam, ze dopytywała się odpowiedzi. W myślach składałam to, co mam je powiedzieć.

-Po prostu.. Gdy przyjechałam do domu, zauważyłam go idącego po przeciwnej stronie ulicy…Masz rację zmienił się. Gdy zobaczył, ze na niego patrzę, od razu skierował się w moją stronę…

-I? – przerwała mi zniecierpliwiona.

-Nic, mama zabrała mnie do domu..-  westchnęłam smutno przypominając sobie całą sytuacje.

-I bardzo dobrze…nie wiadomo co, on mógłby teraz zrobić..

-Myślisz?

-No tak. Ola, uwierz mi. On jest zdolny teraz do wszystkiego… - chciała coś jeszcze powiedzieć, ale mój dzwoniący telefon umożliwił jej to.

-Przepraszam.. – powiedziałam do niej cicho i odebrałam. W słuchawce rozbrzmiał się głos mamy.

-Ola! Przyjeżdżaj i to natychmiast! Bierz Olgę ze sobą !– powiedziała szybko prawie łkając.

-A..a..ale co się stało? – wydukałam z siebie powoli zatykając sobie usta dłonią.

-Nie chcę żebyście teraz się zamartwiały. Przyjeżdżajcie.. i to szybko!
_________________________
Trochę dramaturgii, bo dawno nie było :) Jesteśmy już coraz bliżej zakończenia opowiadania :)
Pozdrawiamy i zapraszamy do komentowania! ;*

4 komentarze:

  1. ojej. oby wszystko się dobrze ułożyło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ejjj no w takim momencie ? foch !
    Kiedy następny boski rozdział <3
    Pozdrawiam Sylwia .

    OdpowiedzUsuń
  3. ooojojojjj czyżby coś Iwan wykombinował ? A może coś z Kasią i Alkiem ? ;p Już się nie mogę doczekać następneeeegoooo *.* :D Zapraszam do mnie ;) www.volleyball-passionforlife.blogspot.com ;) Pozdrawiam ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. dlaczego kończycie w takim momencie? no weźcie :D

    OdpowiedzUsuń