Dni mijały szybko i dosyć spokojnie. Dla mnie był to naprawdę trudny okres czasu. Po całej śmierci Iwana, odcięłam
się od świata, nie chciało mi się żyć. Czasami przez głowę przechodziły mi
myśli samobójcze. Od tych pomysłów jednak odciągał mnie Zbyszek, który
nadzwyczaj mi pomagał, opiekował się mną, był na każde moje zawołanie. Reszta
świąt minęła w bardzo ponurej atmosferze, a zresztą, jak można się cieszyć w
okres Świąt Bożego Narodzenia, gdy przyjaciel tak nagle umiera. Wróciliśmy do
domu w określonym już wcześniej terminie. Ze smutkiem zostawiałam na Białorusi
mamę i Olgę, widziałam jaki to był dla niej cios, jak to bardzo przeżywała. Do
nikogo się nie odzywała, miała wyrzuty na cały świat. Sama ja, bałam się do
niej podejść, po prostu, porozmawiać. Ale gdy już się odważyłam,
porozmawiałyśmy na spokojnie, pierwszy raz od śmierci Iwana. Co z tego, że
wylałyśmy hektolitry łez, przynajmniej porozmawiałyśmy szczerze. Od razu
zrobiło nam się lżej na sercu. Po pogrzebie Iwana, na tyle ile mogłam,
codziennie odwiedzałam jego grób, ale nie tylko ja jedyna. Na cmentarzu
zjawiali się jego kumple, rodzina, wszyscy znajomi. Przychodzili grupkami i w
ciszy patrzyli na grób. W duchu zadawałam sobie pytania, dlaczego on to zrobił.
Przecież przyszłość stała dla niego otworem, wspaniałe studia, na wymarzonej
uczelni. Rodzice, którzy pomogli by mu, nie tylko finansowo, ale też jako
rodzina, wsparli by go. Mówił kiedyś, że chciałby założyć rodzinę, mieć
córeczkę i dwóch synów. Opowiadał to z taką dokładnością i radością w oczach.
Gdy to sobie przypominałam, serce kroiło mi się na kawałki. Teraz Iwan, nie
będzie mógł cieszyć się z życia, nie będzie mógł założyć rodziny, skończyć
studiów. To jest okropne. Ale to nie jest najgorsze, bo myślał tylko o sobie.
Nie wiem czy wiedział jakie są konsekwencje brania narkotyków, ale był świadomy
tego co robi. Gdy byłam w liceum zastrzegał, że nie weźmie do ust nawet
papierosa. A teraz co? Taka zmiana? W ciągu zaledwie kilku miesięcy? To jest
nie do pomyślenia. Ale on nie zdawał sobie sprawy z jednej rzeczy, jaki ból nam
wyrządza. Dla niego to było nic, dla nas coś strasznego. Nie myślał o swoich
bliskich kiedy brał narkotyki, myślał tylko o sobie. Jakby nie patrzeć, śmierć
to jest całkiem normalna sprawa, nie szkoda człowieka, który zginą, ale tego
wszystkiego co po nim zostało. Wszystkie
wspomnienia, ludzie, całe otoczenie. To boli najbardziej. I to nie jego, a nas.
On mógł tego nie robić, mógł się zwrócić o pomoc do nas, porozmawiać szczerze. A nawet jakby,
istnieją ośrodki dla uzależnionych, Oni na pewno by mu pomogli. Najgorsze w tym
wszystkim jest to, że nie wiem dlaczego, tak naprawdę on zginął. Nie pozostawił
po sobie żadnego listu. Cały czas myślę o tym, że to moja wina. Prawdopodobnie
byłam ostatnią osobą, którą widział, zmierzał wtedy w moim kierunku, może
chciał mi coś wtedy powiedzieć. Cały czas zadręczałam się tymi myślami, to nie
byłam ta sama ja. Całymi dniami zaszywałam się w pokoju słuchając dobijających
piosenek, to od nich dostawałam ukojenie, przynajmniej na jakiś czas. Powoli
zbliżał się Sylwester, nie chciałam go hucznie spędzać, imprezować. Oczywiście
ze względu na żałobę, Zbyszek to zrozumiał. Postanowiliśmy spędzić go we dwójkę
w jego mieszkaniu. Gdy przyszła na to pora, ubrałam się w sukienkę, którą
dostałam od niego na święta. Była perfekcyjna na tą okazję, dobrałam kilka
dodatków, rozpuściłam włosy, zrobiłam makijaż i byłam przygotowana na przyjście
nowego roku. Przed 21 byłam już u Zbyszka. Miła atmosfera towarzyszyła nam już
od początku, nie było za sztywno ani głupio, idealnie. Pokój był oświetlony,
ale żarówki nie raziły po oczach. Palący się w rogu kominek nadawał otoczeniu jeszcze
cieplejszego wyglądu. Siadłam sobie na sofie wpatrując się w choinkę, za mną
przyszedł Zbyszek, który zza pleców pokazał mi dużą butelkę czerwonego wina.
Uśmiech od razu pojawił mi się na twarzy. Zibi przyniósł kieliszki do alkoholu
i już po chwili nasze usta były zanurzone w czerwonym napoju. Włączyliśmy
wierzę, z której leciały nasze ulubione piosenki. Zupełnie rozmarzona położyłam
głowę na ramieniu Zbyszka.
-Zastanawiasz się czasami, jak to możliwe, że to wszystko
tak szybko się potoczyło? – zapytałam cicho. Usłyszałam westchnięcie i to jak
Zibi palcami u dłoni ociera kciukiem mój policzek.
-Wszystko? Zależy o co dokładnie ci chodzi..- szepnął.
-Nasz związek, śmierć Iwana, kłótnie z Magdą..- wyliczałam.
-No tak, to wszystko następowało po sobie raz po raz. Nie
było chwili wytchnienia…
-Przepraszam ..i dziękuję..- westchnęłam tuląc się do
Zbyszka, gdy podniosłam oczy zobaczyłam jego uśmiechniętą minę.
-Ale za co?
-Za co przepraszam czy za co dziękuję?
-To i to – wyszczerzył się do mnie i zanurzył usta w winie.
-Przepraszam, że miałeś przeze mnie tyle kłopotów, a
dziękuję Ci za to, że zawsze przy mnie byłeś, nie zważałeś na konsekwencje,
warunki.. Po prostu byłeś – posłałam mu nieśmiały uśmiech i lekko musnęłam jego
usta. Nic nie odpowiedział, wpatrywał się we mnie tylko tymi swoimi głębokimi
zielonymi oczami – Gdybym tutaj nie przyjechała, na pewno wszystko potoczyłoby się inaczej… - westchnęłam.
-Ale wtedy nie byłbym szczęśliwy. Teraz mam dziewczynę,
którą kocham, na której mogę polegać. Wiem, że mnie zrozumie, pocieszy i będzie
zdzierać sobie gardło kibicując mojej drużynie – posłał mi radosny uśmiech –
Jakby nie patrzeć to na hali się poznaliśmy, wymieniliśmy pierwsze słowa. To
tam się w Tobie zakochałem.. – uśmiechnął się niewinnie. Miałam ochotę go
zacałować na śmierć. Byłam taka szczęśliwa –To jest nasza Miłość na boisku –
wyszczerzył się i przytulił mnie z całej siły – A teraz wyjdźmy na balkon,
zaczęło się odliczanie- mrugnął okiem i wstał z kanapy, po czym pomógł mi
wstać. Razem weszliśmy na balkon i wpatrywaliśmy się w niebo. Miasto szalało.
Na pograniczu Starego i nowego Roku ujęłam twarz Zbyszka w obie dłonie ,powiedziałam ciche „Kocham Cię” i pocałowałam go najlepiej jak tylko
potrafiłam. Jego roześmiane oczy mówiły wszystko, był szczęśliwy, zatopił się w
moim pocałunku jak nigdy. Trwał on dobre kilka minut po przywitaniu Nowego
Roku, ale mógłby trwać wieczność.
-Szczęśliwego Nowego Roku kochanie – powiedział wpatrując
się w moje oczy.
-Szczęśliwego Nowego Roku – powiedziałam cicho uśmiechając
się od ucha do ucha - Zbyszek? – zapytałam.
-Hm?
-Zapamiętaj te słowa bo będę Ci je powtarzać codziennie… -
uśmiechnęłam się niewinnie i wypatrywałam reakcję Zibiego.
-Słucham.
-Kocham Cię głupku!
____________________________
____________________________
I tak oto skończyłyśmy tą historię :) Chciałyśmy wam serdecznie za wszystko podziękować. Za to, że czytaliście te nasze wypociny, za komentarze i przeszło, 39 tysięcy wyświetleń. Nigdy się nie spodziewałyśmy tego, że nasz blog będzie tyle razy wyświetlany! Będziemy tęsknić za wami...;> Nic nie obiecujemy, ale być może, po egzaminach założymy kolejnego bloga, z nową historią :) Jeszcze raz dziękujemy! ;*** Pozdrawiamy! ;***
Szkoda, że to już koniec.Będę tęsknić za tym blogiem.Historia Oli i Zbyszka była wspaniała ich związek był doskonały zaufanie wzajemne zrozumienie i pomoc.Odwaliłyście kawał dobrej roboty.Poinformujcie mnie jak będziecie pisały kolejne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ; *
Dziękujemy bardzo za tak miłe słowa :)
UsuńNa pewno poinformujemy ! :)
Pozdrawiamy! ;*
Jak ja uwielbiam szczęśliwe zakończenia :D Jak to mówią: Wszystko co dobre szybko się kończy. Tak jest i tyk razem :):*
OdpowiedzUsuńDziękuję za możliwość przeczytania tego wspaniałego opowiadania! :*
Mam nadzieję, że wystartujecie z nawą historią :) Jak mogłybyście to poinformujcie na tym blogu o nowym blogu :) Byłabym baaardzo wdzięczna :)
Trzymajcie się ciepło ;) :*
Pozdrawiam: Marta♥
Dziękujemy :)
UsuńNa pewno tak zrobimy ;>
Pozdrawiamy! :)
Szkoda że to już epilog :( no ale cóż. Muszę napisać że miałyście wspaniałego bloga i że powrócicie ;D
OdpowiedzUsuńLiczyłam na to że ona znajdzie jakiś list od zmarłego przyjaciela z wyjaśnieniami albo dlaczego to zrobił ? ;D trochę szkoda mi go było :D
Co nie zmienia faktu że opowiadanie świetne i zostanie w moim sercu na bardzo długo ;*
Przez takie właśnie komentarze uśmiech pojawia się na naszych twarzach :D Dziękujemy za wszystko! :)
UsuńPozdrawiamy! :D
Strasznie szkoda że to już koniec. Zapamiętam to opowiadanie, bo zaglądałam tu praktycznie codziennie i cierpliwie wyczekiwałam na rozdziały. Mam nadzieję, że założycie za jakiś czas następny.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminach :D
Pozdrawiam:*
Kasia
Dziękujemy :) Cieszymy się, że historia Oli i Zbyszka podobała się wam :)
UsuńPozdrawiamy! ;*
Wspaniała historia!
OdpowiedzUsuńMiałam łzy w oczach czytając ten ostatni rozdział bo wiedziałam ze jest już ostatni!
Czekam na informacje o nowym blogu.Pozdrawiam :)
http://ourvolleyballlife.blogspot.com/ Zapraszam do czytania ;)
Baaaardzo dziękujemy! :D
UsuńPozdrawiamy ! ;*
Jak ten czas szybko leci. :/ Mam nadzieje, że jeszcze pojawicie. :)
OdpowiedzUsuńPojawimy, pojawimy :)
UsuńPozdrawiamy! ;*
Smutno mi ,że to już koniec, ale tak to bywa ,że coś ma swój początek i koniec. Dobrze ,że miała Zbyszka przy sobie który ją wspierał i mniej więcej dobrze się skończyło, a to wyznanie na końcu awwwwwwwwwwwww :3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam c:
Dziękujemy bardzo :)
UsuńPozdrawiamy! ;*
Ogromna szkoda, że to wszystko się tak szybko zakończyło ;c Dziś w błyskawicznym tempie nadrobiłąm wszystkie rozdziały i przyznaję, że są świetne ;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńhttp://www.aloone321.blogspot.com/
Prędzej czy później, musiało się skończyć :) Dziękujemy! :)
UsuńPozdrawiamy! ;*
Odwiedzimy :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już się skończyło. Podsumuję Ci twoje opowiadanie w skrócie : BYŁO BOSKIE! Masz talent do pisania i go nie zmarnuj. To chyba ta tyle. Zapraszam też oczywiście do mnie volleyball-lost-dreams.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
http://4volleyball44.blogspot.com/
Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakieś znaki :)!!
Pozdrawiam ;3
Przeczytałąm ten blog w jeden dzień, jest swietny!!:)
OdpowiedzUsuńSZkoda, że już się skończył.:((
Mam nadzieję, że niedługo wystartuje nowy. ;)
Będzie jakieś nowe opowiadanie??
OdpowiedzUsuńhttp://ignasiawresovii.blogspot.com/
Mimo że jestem wielką fanką siatkówki i naszych siatkarzy, nigdy wcześniej nie czytałam opowiadań z nimi, ba, nawet nie wiedziałam że takowe istnieją. Do niedawna. Link do Twojego, przepraszam waszego bloga miałam zapisany w zakładkach od około miesiąca. Dzisiejszego popołudnia w końcu zaczęłam go czytać i skończyłam właśnie teraz(uwzględniając przerwę na mecz właśnie). Wdrążając się w historię miłości Oli i Zbyszka towarzyszyły mi ich uczucia, wzloty i upadki, a w momentach kiedy wyznawali sobie miłość, przekonywali się o niej, robiło mi się ciepło na sercu. Historia niesamowita jak i wasz talent i pomysł. Gratuluję takiego projektu i życzę następnych z którymi chętnie się zapoznam; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam daja!
daarias.blogspot.com zapraszam, już nie długo ruszam od nowa; )
Bardzo ciekawy blog, szkoda, że dalej nie piszecie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O kulturze
Zapraszam na mojego bloga http://dortmundzkie-serce-na-alianz-arena.blogspot.com/, dopiero zaczynam, więc fajnie byłoby gdybyś wpadła :)
OdpowiedzUsuń46 year-old Assistant Manager Valery Saphin, hailing from Val Caron enjoys watching movies like Downhill and Sand art. Took a trip to Archaeological Sites of the Island of Meroe and drives a Aston Martin DB3S. przejdz do tej strony
OdpowiedzUsuńranking adwokatow rzeszow
OdpowiedzUsuń