czwartek, 28 marca 2013

Epilog


Dni mijały szybko i dosyć spokojnie. Dla mnie był to naprawdę trudny okres czasu. Po całej śmierci Iwana, odcięłam się od świata, nie chciało mi się żyć. Czasami przez głowę przechodziły mi myśli samobójcze. Od tych pomysłów jednak odciągał mnie Zbyszek, który nadzwyczaj mi pomagał, opiekował się mną, był na każde moje zawołanie. Reszta świąt minęła w bardzo ponurej atmosferze, a zresztą, jak można się cieszyć w okres Świąt Bożego Narodzenia, gdy przyjaciel tak nagle umiera. Wróciliśmy do domu w określonym już wcześniej terminie. Ze smutkiem zostawiałam na Białorusi mamę i Olgę, widziałam jaki to był dla niej cios, jak to bardzo przeżywała. Do nikogo się nie odzywała, miała wyrzuty na cały świat. Sama ja, bałam się do niej podejść, po prostu, porozmawiać. Ale gdy już się odważyłam, porozmawiałyśmy na spokojnie, pierwszy raz od śmierci Iwana. Co z tego, że wylałyśmy hektolitry łez, przynajmniej porozmawiałyśmy szczerze. Od razu zrobiło nam się lżej na sercu. Po pogrzebie Iwana, na tyle ile mogłam, codziennie odwiedzałam jego grób, ale nie tylko ja jedyna. Na cmentarzu zjawiali się jego kumple, rodzina, wszyscy znajomi. Przychodzili grupkami i w ciszy patrzyli na grób. W duchu zadawałam sobie pytania, dlaczego on to zrobił. Przecież przyszłość stała dla niego otworem, wspaniałe studia, na wymarzonej uczelni. Rodzice, którzy pomogli by mu, nie tylko finansowo, ale też jako rodzina, wsparli by go. Mówił kiedyś, że chciałby założyć rodzinę, mieć córeczkę i dwóch synów. Opowiadał to z taką dokładnością i radością w oczach. Gdy to sobie przypominałam, serce kroiło mi się na kawałki. Teraz Iwan, nie będzie mógł cieszyć się z życia, nie będzie mógł założyć rodziny, skończyć studiów. To jest okropne. Ale to nie jest najgorsze, bo myślał tylko o sobie. Nie wiem czy wiedział jakie są konsekwencje brania narkotyków, ale był świadomy tego co robi. Gdy byłam w liceum zastrzegał, że nie weźmie do ust nawet papierosa. A teraz co? Taka zmiana? W ciągu zaledwie kilku miesięcy? To jest nie do pomyślenia. Ale on nie zdawał sobie sprawy z jednej rzeczy, jaki ból nam wyrządza. Dla niego to było nic, dla nas coś strasznego. Nie myślał o swoich bliskich kiedy brał narkotyki, myślał tylko o sobie. Jakby nie patrzeć, śmierć to jest całkiem normalna sprawa, nie szkoda człowieka, który zginą, ale tego wszystkiego co po nim zostało.  Wszystkie wspomnienia, ludzie, całe otoczenie. To boli najbardziej. I to nie jego, a nas. On mógł tego nie robić, mógł się zwrócić o pomoc  do nas, porozmawiać szczerze. A nawet jakby, istnieją ośrodki dla uzależnionych, Oni na pewno by mu pomogli. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem dlaczego, tak naprawdę on zginął. Nie pozostawił po sobie żadnego listu. Cały czas myślę o tym, że to moja wina. Prawdopodobnie byłam ostatnią osobą, którą widział, zmierzał wtedy w moim kierunku, może chciał mi coś wtedy powiedzieć. Cały czas zadręczałam się tymi myślami, to nie byłam ta sama ja. Całymi dniami zaszywałam się w pokoju słuchając dobijających piosenek, to od nich dostawałam ukojenie, przynajmniej na jakiś czas. Powoli zbliżał się Sylwester, nie chciałam go hucznie spędzać, imprezować. Oczywiście ze względu na żałobę, Zbyszek to zrozumiał. Postanowiliśmy spędzić go we dwójkę w jego mieszkaniu. Gdy przyszła na to pora, ubrałam się w sukienkę, którą dostałam od niego na święta. Była perfekcyjna na tą okazję, dobrałam kilka dodatków, rozpuściłam włosy, zrobiłam makijaż i byłam przygotowana na przyjście nowego roku. Przed 21 byłam już u Zbyszka. Miła atmosfera towarzyszyła nam już od początku, nie było za sztywno ani głupio, idealnie. Pokój był oświetlony, ale żarówki nie raziły po oczach. Palący się w rogu kominek nadawał otoczeniu jeszcze cieplejszego wyglądu. Siadłam sobie na sofie wpatrując się w choinkę, za mną przyszedł Zbyszek, który zza pleców pokazał mi dużą butelkę czerwonego wina. Uśmiech od razu pojawił mi się na twarzy. Zibi przyniósł kieliszki do alkoholu i już po chwili nasze usta były zanurzone w czerwonym napoju. Włączyliśmy wierzę, z której leciały nasze ulubione piosenki. Zupełnie rozmarzona położyłam głowę na ramieniu Zbyszka.

-Zastanawiasz się czasami, jak to możliwe, że to wszystko tak szybko się potoczyło? – zapytałam cicho. Usłyszałam westchnięcie i to jak Zibi palcami u dłoni ociera kciukiem mój policzek.

-Wszystko? Zależy o co dokładnie ci chodzi..- szepnął.

-Nasz związek, śmierć Iwana, kłótnie z Magdą..- wyliczałam.

-No tak, to wszystko następowało po sobie raz po raz. Nie było chwili wytchnienia…

-Przepraszam ..i dziękuję..- westchnęłam tuląc się do Zbyszka, gdy podniosłam oczy zobaczyłam jego uśmiechniętą minę.

-Ale za co?

-Za co przepraszam czy za co dziękuję?

-To i to – wyszczerzył się do mnie i zanurzył usta w winie.

-Przepraszam, że miałeś przeze mnie tyle kłopotów, a dziękuję Ci za to, że zawsze przy mnie byłeś, nie zważałeś na konsekwencje, warunki.. Po prostu byłeś – posłałam mu nieśmiały uśmiech i lekko musnęłam jego usta. Nic nie odpowiedział, wpatrywał się we mnie tylko tymi swoimi głębokimi zielonymi oczami – Gdybym tutaj nie przyjechała, na pewno wszystko potoczyłoby  się inaczej… - westchnęłam.

-Ale wtedy nie byłbym szczęśliwy. Teraz mam dziewczynę, którą kocham, na której mogę polegać. Wiem, że mnie zrozumie, pocieszy i będzie zdzierać sobie gardło kibicując mojej drużynie – posłał mi radosny uśmiech – Jakby nie patrzeć to na hali się poznaliśmy, wymieniliśmy pierwsze słowa. To tam się w Tobie zakochałem.. – uśmiechnął się niewinnie. Miałam ochotę go zacałować na śmierć. Byłam taka szczęśliwa –To jest nasza Miłość na boisku – wyszczerzył się i przytulił mnie z całej siły – A teraz wyjdźmy na balkon, zaczęło się odliczanie- mrugnął okiem i wstał z kanapy, po czym pomógł mi wstać. Razem weszliśmy na balkon i wpatrywaliśmy się w niebo. Miasto szalało. Na pograniczu Starego i nowego Roku ujęłam twarz Zbyszka w obie dłonie ,powiedziałam ciche „Kocham Cię” i pocałowałam go najlepiej jak tylko potrafiłam. Jego roześmiane oczy mówiły wszystko, był szczęśliwy, zatopił się w moim pocałunku jak nigdy. Trwał on dobre kilka minut po przywitaniu Nowego Roku, ale mógłby trwać wieczność.

-Szczęśliwego Nowego Roku kochanie – powiedział wpatrując się w moje oczy.

-Szczęśliwego Nowego Roku – powiedziałam cicho uśmiechając się od ucha do ucha - Zbyszek? – zapytałam.

-Hm?

-Zapamiętaj te słowa bo będę Ci je powtarzać codziennie… - uśmiechnęłam się niewinnie i wypatrywałam reakcję Zibiego.

-Słucham.

-Kocham Cię głupku!
____________________________
I tak oto skończyłyśmy tą historię :) Chciałyśmy wam serdecznie za wszystko podziękować. Za to, że czytaliście te nasze wypociny, za komentarze i przeszło, 39 tysięcy wyświetleń. Nigdy się nie spodziewałyśmy tego, że nasz blog będzie tyle razy wyświetlany! Będziemy tęsknić za wami...;> Nic nie obiecujemy, ale być może, po egzaminach założymy kolejnego bloga, z nową historią :) Jeszcze raz dziękujemy! ;*** Pozdrawiamy! ;***


26 komentarzy:

  1. Szkoda, że to już koniec.Będę tęsknić za tym blogiem.Historia Oli i Zbyszka była wspaniała ich związek był doskonały zaufanie wzajemne zrozumienie i pomoc.Odwaliłyście kawał dobrej roboty.Poinformujcie mnie jak będziecie pisały kolejne opowiadanie.
    Pozdrawiam ciepło ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo za tak miłe słowa :)
      Na pewno poinformujemy ! :)
      Pozdrawiamy! ;*

      Usuń
  2. Jak ja uwielbiam szczęśliwe zakończenia :D Jak to mówią: Wszystko co dobre szybko się kończy. Tak jest i tyk razem :):*
    Dziękuję za możliwość przeczytania tego wspaniałego opowiadania! :*
    Mam nadzieję, że wystartujecie z nawą historią :) Jak mogłybyście to poinformujcie na tym blogu o nowym blogu :) Byłabym baaardzo wdzięczna :)
    Trzymajcie się ciepło ;) :*
    Pozdrawiam: Marta♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :)
      Na pewno tak zrobimy ;>
      Pozdrawiamy! :)

      Usuń
  3. Szkoda że to już epilog :( no ale cóż. Muszę napisać że miałyście wspaniałego bloga i że powrócicie ;D
    Liczyłam na to że ona znajdzie jakiś list od zmarłego przyjaciela z wyjaśnieniami albo dlaczego to zrobił ? ;D trochę szkoda mi go było :D
    Co nie zmienia faktu że opowiadanie świetne i zostanie w moim sercu na bardzo długo ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez takie właśnie komentarze uśmiech pojawia się na naszych twarzach :D Dziękujemy za wszystko! :)
      Pozdrawiamy! :D

      Usuń
  4. Strasznie szkoda że to już koniec. Zapamiętam to opowiadanie, bo zaglądałam tu praktycznie codziennie i cierpliwie wyczekiwałam na rozdziały. Mam nadzieję, że założycie za jakiś czas następny.
    Powodzenia na egzaminach :D
    Pozdrawiam:*
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) Cieszymy się, że historia Oli i Zbyszka podobała się wam :)
      Pozdrawiamy! ;*

      Usuń
  5. Wspaniała historia!
    Miałam łzy w oczach czytając ten ostatni rozdział bo wiedziałam ze jest już ostatni!
    Czekam na informacje o nowym blogu.Pozdrawiam :)
    http://ourvolleyballlife.blogspot.com/ Zapraszam do czytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ten czas szybko leci. :/ Mam nadzieje, że jeszcze pojawicie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutno mi ,że to już koniec, ale tak to bywa ,że coś ma swój początek i koniec. Dobrze ,że miała Zbyszka przy sobie który ją wspierał i mniej więcej dobrze się skończyło, a to wyznanie na końcu awwwwwwwwwwwww :3

    pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
  8. Ogromna szkoda, że to wszystko się tak szybko zakończyło ;c Dziś w błyskawicznym tempie nadrobiłąm wszystkie rozdziały i przyznaję, że są świetne ;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
    http://www.aloone321.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prędzej czy później, musiało się skończyć :) Dziękujemy! :)
      Pozdrawiamy! ;*

      Usuń
  9. Szkoda, że już się skończyło. Podsumuję Ci twoje opowiadanie w skrócie : BYŁO BOSKIE! Masz talent do pisania i go nie zmarnuj. To chyba ta tyle. Zapraszam też oczywiście do mnie volleyball-lost-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam do siebie :)
    http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    http://4volleyball44.blogspot.com/
    Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakieś znaki :)!!
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałąm ten blog w jeden dzień, jest swietny!!:)
    SZkoda, że już się skończył.:((
    Mam nadzieję, że niedługo wystartuje nowy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Będzie jakieś nowe opowiadanie??
    http://ignasiawresovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Mimo że jestem wielką fanką siatkówki i naszych siatkarzy, nigdy wcześniej nie czytałam opowiadań z nimi, ba, nawet nie wiedziałam że takowe istnieją. Do niedawna. Link do Twojego, przepraszam waszego bloga miałam zapisany w zakładkach od około miesiąca. Dzisiejszego popołudnia w końcu zaczęłam go czytać i skończyłam właśnie teraz(uwzględniając przerwę na mecz właśnie). Wdrążając się w historię miłości Oli i Zbyszka towarzyszyły mi ich uczucia, wzloty i upadki, a w momentach kiedy wyznawali sobie miłość, przekonywali się o niej, robiło mi się ciepło na sercu. Historia niesamowita jak i wasz talent i pomysł. Gratuluję takiego projektu i życzę następnych z którymi chętnie się zapoznam; )
    Pozdrawiam daja!
    daarias.blogspot.com zapraszam, już nie długo ruszam od nowa; )

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawy blog, szkoda, że dalej nie piszecie :)

    pozdrawiam
    O kulturze

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na mojego bloga http://dortmundzkie-serce-na-alianz-arena.blogspot.com/, dopiero zaczynam, więc fajnie byłoby gdybyś wpadła :)

    OdpowiedzUsuń
  16. 46 year-old Assistant Manager Valery Saphin, hailing from Val Caron enjoys watching movies like Downhill and Sand art. Took a trip to Archaeological Sites of the Island of Meroe and drives a Aston Martin DB3S. przejdz do tej strony

    OdpowiedzUsuń