wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 48


Weszłam do mieszkania, jak zwykle roześmiana. Zdjęłam buty, kartkę i ruszyłam do salonu. Na stoliku zauważyłam  kartkę, szybkim krokiem do niej  podeszłam. Wzięłam do ręki i uważnie przeczytałam treść. Była to karteczka od Alka, napisał mi, że jedzie do Kaśki i wróci przed wyjazdem do Jastrzębia, czyli przed 19. Uśmiechnęłam  się mimowolnie i odłożyłam kartkę na miejsce. Usidłam na taborecie i wyjęłam z torby prezent od Adama. Mimo tego, że zbliżały się święta i pasowałoby słuchać kolęd w tym czasie, ja włączyłam najnowszą płytę The Script. Pogrążona w  tej pięknej muzyce poległam na kanapie i przymrużyłam oczy. Przez szpary w oczach spojrzałam na zegarek który wisiał na mojej dłoni. Wybiła dokładnie godzina 13,46. Zerwałam się z sofy i popędziłam do łazienki gdyż Zbyszek miał być za 14 min. W tym czasie poprawiłam sobie włosy, wyperfumowałam się i rozejrzałam po salonie oraz kuchni. Dodatkowo włożyłam obiad na kuchenkę, abyśmy zjedli razem coś ciepłego. Gdy odeszłam od kuchenki usłyszałam dzwonek do drzwi. Podskoczyłam jak poparzona, sama nie wiem dlaczego. Tak po prostu. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi, przed tym obejrzałam się jeszcze raz w lustrze i otworzyłam drzwi. Stał w nich jak zwykle uśmiechnięty, Zbyszek. Trzymał w rękach torebkę świąteczną i różę.

-Witam - powiedział czarująco i pocałował mnie w policzek. Nie wiadomo kiedy zarumieniłam się.

-Powitać, powitać - odparłam krótko uśmiechając się do chłopaka - Proszę wejdź - nakazałam mu i otworzyłam szerzej drzwi. Ten tylko kiwnął głową i wszedł do środka. Rozebrał się z kurtki i butów. Ubrany był jak zwykle szykownie, elegancko. Czarne przecierane dżinsy oraz sweter w pasy, również czarny, był lekko za duży.

-No więc tak - podszedł do mnie i przychylił swoją twarz ku mojej - Z racji Świąt Bożego Narodzenia, chciałbym ci kochana życzyć dużo szczęścia w życiu, sukcesów na uczelni, chwil pełnych radości, hmmm- zamyślił się - dużo miłości - wyszczerzył się po czym mrugnął okiem - żebyś mi nigdy nie chorowała i tego, aby Twój piękny uśmiech gościł na twojej słodkiej twarzyczce przez caaały czas, wtedy jesteś najpiękniejsza- popatrzył mi się w oczy i cmoknął w usta. W tamtym momencie mogłam skakać z radości. Byłam szczęśliwa, nareszcie.

-Kochany..- ujęłam jego twarz w dłonie i wpatrywałam się w jego zielone tęczówki - dziękuję. Ja natomiast chciałabym Ci życzyć tego, abyś się nie zmieniał, był zawsze, przezawsze szczęśliwy, zero kontuzji, jak najwięcej sukcesów sportowych, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. No i co jeszcze...abyś wytrzymał ze mną jak najdłużej! - powiedziałam z entuzjazmem i dałam mu słodkiego całusa w usta.

-O to nie musisz się martwić - mrugnął okiem odgarniając moje włosy, które padły mi na policzek - Dziękuję, dziękuję za wszystko.. - objął mnie i przytulił do siebie -..i za to, że jesteś - powiedział czule, po czym odsunął się. Uśmiechnęłam się nieśmiało i wzięłam go za rękę.

-Chodźmy zjeść obiad, pewnie jesteś głodny - odparłam ciągnąc go w kierunku kuchni.

-Jak wilk - odpowiedział z uśmiechem i usiadł na taborecie.

-W takim razie, przedstawiam Panu Kuchenne Rewolucje, w wersji Panny Achrem - ukłoniłam się szczerząc się jak głupia. Wyłożyłam posiłek na nasze talerze i usiadłam koło Bartmana. Zajadał się w najlepsze, widocznie mu smakowało. Ten widok cieszył moje oczy.

-No no, gołąbki wyszły Ci wyśmienicie - odparł gdy był w połowie swojego posiłku.

-Jedna z moich specjalności - wyszczerzyłam się i wzięłam kolejny kęs mojego dania.

-To jest ich więcej? -zdziwił się i wziął łyk wody ze szklanki, która stała obok.

-A jak - odparłam zadowolona.

-To ja już nie mogę się doczekać aż ich spróbuję - spojrzał na mnie kończąc swoje danie. Wszamał je naprawdę szybko.

-Pożyjemy, zobaczymy -mrugnęłam okiem i odsunęłam talerz od siebie gdyż więcej wepchać siebie już nie mogłam.

-No ja myślę, że pożyjemy jak najdłużej - roześmiał się i spojrzał w moje oczy. Wstałam z taboretu i wzięłam swój talerz.

-Dokładka? - zapytałam chłopaka pokazując na jego pusty talerz.

-Heh, nie dziękuję - uśmiechnął się czule - trzeba zachować formę - pokazał na swój brzuch i wstał z taboretu. Podał mi swój talerz i podszedł do mnie. Włożyłam naczynia do zlewu w celu umycia ich.

-Daj pomogę Ci - podszedł i napuścił wodę do miski.

-Co? - zapytałam zdziwiona - Jesteś moim gościem, spadaj mi stąd - wygoniłam go i zaczęłam myć talerze.

-Ej, no.. Ja się tak dziwnie czujesz jak przy mnie pracujesz - odparł rozgoryczonym głosem spoglądając na mnie spod byka.

-Doobra, to w taki razie przy Tobie "Pracować" nie będę - wyłączyłam lejącą się wodę i wytarłam mokre ręce.

-Chodź, mam coś dla Ciebie - chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę salonu. Zatrzymałam się.

-Poczekaj chwilę - uśmiechnęłam się niewinnie i truchcikiem pobiegłam do pokoju po prezent dla Zbyszka. Wyjęłam z szafy torebkę i udałam się w kierunku salon. Zibi czekał na mnie oparty o framugę drzwi.

-Proszę, to dla Ciebie - powiedziałam podając mu prezent - Wesołych Świąt - dodałam z uśmiechem patrząc na niego. Wypatrywałam każdą jego reakcję Był zdziwiony, nie wiedział co powiedzieć.

-A to dla Ciebie, mam nadzieję, że się spodoba - wyjął zza pleców torebkę z motywem śnieżynki.

-Dziękuję - przytuliłam się do niego. Usiedliśmy razem na kanapie i włączyliśmy radio. Siadłam po turecku i otworzyłam torebkę. Znajdowały się tam najnowsze perfumy Bruno Banni oraz torebka z Zary. Spojrzałam ze zdziwieniem na Zibiego, który uważnie przyglądał się moim poczynaniom. Wyczekiwał każdej mojej reakcji, sam nawet nie otworzył swojego prezentu.

-Nie wiedziałem czy Ci się spodoba, ale zaryzykowałem - uśmiechnął się i również podkulił nogi -Kupiłem ją myśląc o Sylwestrze - pokazał rząd swoich białych zębów i wpatrywał się w moje ręce które dokładnie otwierają torebkę.

-Ją? - zapytałam zdziwiona, po raz kolejny,. Ten tylko kiwnął twierdząco głową. Przed moimi oczami ukazała się śliczna burgundowa sukienka, ze złotym suwakiem na plecach. Była obcisła na górze i przewiewna na dole. Sięgała do polowy uda. Była idealna. Nie miała dekoltu, w zamian za to, posiadała kołnierzyk z pereł oraz innych kryształków. Oczy mi się zaszkliły i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Ta sukienka była najładniejsza jaka kiedykolwiek widziałam.

-Zbyszek!- krzyknęłam.

-Nie podoba się? - zapytał ze strachem w oczach.

-Wręcz przeciwnie! Jest piękna- uściskałam go i dalej wpatrywałam się w to cudo.

-No to ufff. Bo cały ten czas przezywałem, że Ci się nie spodoba,. Kamień z serca mi spadł - westchnął radośnie.

-Dziękuję, musiałeś dać fortunę..- powiedziałam dokładnie składając sukienkę i wkładając ja z powrotem do torby.

-Wcale nie..- machnął ręką.

-To teraz ty otwórz swój prezent - powiedziałam pokazując na torebkę, która leżała tuz obok niego. Posłusznie wziął ja do ręki i otworzył Na pierwszy rzut poszedł zegarek. Stresowałam się jak cholera. Prezent mi się podobał, zegarek był naprawdę kozacki, ale czy mu by się spodobał, nie miałam zielonego pojęcia.  Popatrzył się na mnie, a potem na zegarek, następnie znów na mnie. W końcu otworzył opakowanie. W jego oczach pojawiły się iskierki, a na twarzy zawitał mega banan. Wziął zegarek do ręki i uważnie mu się przyjrzał.

-Żartujesz sobie? - zapytał bo krótkiej ciszy, która panowała.

-No nie wygląda na to, abym żartowała..- odparłam wypatrując każdy grymas na jego twarzy, jednakże, takiego nie znalazłam.

-Jest perfekcyjny - powiedział odkładając go znów do pudelka. Uśmiechnęłam się i poprawiłam swoją pozycje.

-A co to? - wyjął album z  torebki. Na jego twarzy wyrysowane było zdziwienie.

-Otwórz to zobaczysz - posłuchał mojej odpowiedzi i otworzył album.

-Jesteś najlepsza, chodź tu - przywołał mnie do siebie. Oparłam się o jego ramie i mocno wtuliłam w jego tors- mam być szczery? - zapytał po chwili.

-Mhm..- odparłam krótko.

-Ten album podoba mi się bardziej od zegarka.. a wiesz dlaczego? - Ty tam jesteś, twoja roześmiana buźka i wspomnienia - odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się na wypowiedziane przez niego słowa.

-Oglądamy? - zapytałam wskazując na album. Przytaknął i razem zaczęliśmy wspominać wspólnie spędzone razem chwile, nasze wygłupy, wycieczki. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie dobre kilka godzin, wysłuchując kolęd w radiu.

-Mogłabym tak cały czas z tobą siedzieć - powiedziałam przytulając się do chłopaka.
_______________________________
Tadamm :D Jak emocje po wczorajszym meczu? Zadowoleni jesteście z wyniku? :)

6 komentarzy:

  1. ja jestem przeszczęśliwa z wczorajszego wyniku :) co oni wczoraj robili z moimi uczuciami to tylko ja wiem xd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle genialny. ;p Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ajj, aż nabrałam ochoty na gołąbki :D
    Rozdział jak zwykle świetny, czekam na kolejny ;)
    Wczoraj dostawałam palpitacji serca, ale w końcu Sovia wygrała <3 cieszę się niemiłosiernie :>
    Pozdrawiam ;D
    volleyball-journalist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :) pozdrawiam :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale to piękne i romantyczne :) Wspólne oglądanie zdjęć *.*
    Cudowny rozdział! ;);) Jak każdy ^^
    .
    Ja jestem baaardzo niezadowolona z wczorajszego wyniku! :-/ Były łzy smutku :( Ale wielkie gratulację dla Resovi! :) Też bardzo lubię ale mam żółte serce i czarną krew ;) Dziękuje SKRZE za wszystko!♥
    Pozdrawiam: Marta♥

    OdpowiedzUsuń